Wysłany:
Wczoraj 19:57
, ID:
7079389
3
Zgłoś
Miałem kiedyś kumpla, co uwielbiał zjeżdżać na poręczach, to było jakoś 10 lat temu. Byliśmy wszyscy na popijawie przed baletami u znajomego który mieszka w kamienicy. Wspomniany kolega postanowił sobie zjechać z poręczy, jedynie to zobaczyłem jak leci w dół i było słychać jak jebnał dupa, placami a później głowa, dźwięk pękającej czaszki który zostaje do końca życia z Tobą.
Krew z uszu i nosa, karetka, szpital a po tygodniu lekarze odłączyli go od respiratora bo śmierć mózgowa, na szczęście pomógł innym i teraz jego organy żyją w innych ludziach.
Świeć Panie na jego dusza.