Podejrzewam, że gdyby wstrzymać sprzedaż papierosów na terenie kraju, nie byłoby pieniędzy dla powodzian [przykład].
Tak, nie było by autostrad, sklepów, stadionów, domów, wody, nie byłoby niczego. Co za płaskie myślenie.
Jakby ludzie nie wydawali kasy na fajki to by wydawali na coś innego prosta rzecz.
Ludzie znaleźliby inny sposób na wydawanie pieniędzy gdyby nie było papierosów, może jakiś sensowniejszy (mając 3000 zł/1 os. oszczędzonych rocznie na niepaleniu można je na coś fajnego wydać)
wpływy do państwa w ostatecznym rozrachunku mogłyby pozostać zbliżone
Zgadzam się z powyższym. Może wkurzyć, że państwo zabiera tyle kasy ode mnie, a kiedy jest mi źle, nie mogę otrzymać pomocy w szpitalu, bo np. nie ma zagrożenia życia. A palacz, który świadomie jarał przez całe życie teraz sobie dogorywa w szpitalu za również moje pieniądze.
Co do raka macicy - porównanie bardzo nietrafione, bo to się trafia samo a nie dlatego że sam sobie to robisz.
ja naprawdę nie widzę wiekszych różnic między nałogowym piciem a paleniem.
Ile rodzin się rozpadło, matek i dzieci cierpiało przez tytoń a ile przez alkohol? Tytoń nie jest tylko domeną meneli, biedusów, alkoholików i nierobów. Z własnego doświadczenia mogę wymienić palących abstynentów i palących, którzy zarabiają blisko 20 tys. złotych miesięcznie.