Wysłany: 
2012-09-26, 21:30
                                                                                                                , ID: 
1437224
                                                                                                                                    1  Zgłoś
                                                                                                                                         Zgłoś
                                                                                                                                                                                            
                                    tak mi sie jakoś skojarzyło
Piękny lipcowy dzień. Las, ćwierkanie ptaków, gdzieniegdzie przebiegnie sarenka, w tle słychać stukanie dzięcioła. Nagle przez las w szaleńczym tempie przesunęła się potężna chmura kurzu, wszystkie zwierzęta uciekły w popłochu. Tumult, hałas, niczego nie widać. Chmura zatrzymuje się na leśnej polanie, kurz powoli opada i wyłaniają się dziesiątki, setki jeży… Sapią, dyszą, łapią oddech. Tylko jeden, który prowadził tabun błogo się uśmiecha i z zachwytem odwraca się do pozostałych:
 — Jak mustangi k*rwa, nie?!