Kiedyś w jednej z galerii handlowych, na parterze chodził gość i się sadził do wszystkich. Wyglądał na jakiegoś nieobliczalnego ćpuna. Działo się to obok empiku, w miejscu gdzie było dużo ławeczek do siedzenia. Kazał jakiemuś typkowi w rurkach wyp🤬alać z ławki i chciał prać jego kolegę zupełnie bez powodu. Podszedłem do niego na bezpieczną odległość, żeby nie wyłapać jakąś kosą i powiedziałem że jak ma problem to niech zacznie ze mną, to od razu dostanie na p🤬dę. Staliśmy tak i mimo nazywania go cipą, śmiania się z niego, nie miał jaj żeby się skonfrontować. Zaproponowałem żebyśmy wyjechali schodami na górę, gdzie od razu było wyjście z galerii, ale też obsrał zbroję. Cała sytuacja trwała dobre kilka minut, aż stwierdziłem, że nie chcę robić sobie problemów, które i tak już mam. Zresztą ćpuńska morda nieco spokorniała po słownej konfrontacji. Po wszystkim wyjeżdżam ruchomymi schodami na górę, a tam dwie ochroniarskie łamagi, nieco młodsze niż ci na filmie., opierały się o szklaną ściankę i obserwowały całą sytuację przez te kilka minut. W szoku i zdenerwowaniu dostali kilka pocisków, kiedy kierowałem się ku wyjściu. Ludzi pełno, nikt nie reaguje, ochrona stoi i się patrzy jak szpak w p🤬de. Po co oni tam są ? Strach na wróble by postawili to by więcej zdziałał. W tej samej galerii pod MediaM stoi j🤬a wykałaczka do zębów, która nic z owąd będzie ci sprawdzała paragon i zachowywała się jakbyś coś ukradł po wyjściu ze sklepu, nie mając ku temu żadnych powodów. Z racji, że były to czasy epidemii, to mając maskę dwa razy trafił na mnie. Pierwszy raz poirytowany pokazałem mu paragon. Za drugim razem powiedziałem, że nic nie pokażę i jak jeszcze raz trafi na mnie albo będzie nękał ludzi to srogo pożałuje. Teraz zamiast niego stoi gość, który 15 lat temu wiedział co to znaczy być wyprostowanym. Ochroniarze w sklepach, galeriach to jest jakaś patologia totalna.