mój ojciec opowiadał jak x lat temu gdzieś koło odpustu na wsi wypili ze znajomymi parę % i odpalali petardy (na odpustach tego w ch*j) i jego znajomy odpalał petardę. zapalniczkę wyrzucił , a petardę schował do kieszeni.
spodnie rozerwane, podobno też coś miał z nogą, ale nic poważnego.
Znajomy na sylwestra tę petardę co na drewienku leci w górę, trzymał w ręce zamiast wbić w śnieg. Gdyby ktoś mu się nie zadarł, żeby to rzucił to by trafił na harda.przypomniała mi się sytuacja jak kuzyn zapalił dość mocną petardę i zaczął się zastanawiać, co z nią zrobić... jak się na niego wydarłem i w końcu rzucił, to wybuchła 5cm od ręki
ale was jebie moja historyjka![]()