Wchodząc drugi raz na ławkę pomyślał... "Piorun dwa razy w to samo miejsce nie trafia." a za chwilę "Deja vu?". I od tego czasy koleś ma ksywę "Riplej".
No wszystko pięknie, ale co za kretyn postawił stół w miejscu lądowania? BTW. ciekawe jak skacze do basenu na główkę, pewnie wyskakuje i leci pionowo w dół w to samo miejsce z którego wyskoczył.