pieto90 napisał/a:
A nauka? Jeśli miałbym porównywać, jak ten pseudo-profesor: przecież to przez naukę tworzy się co raz to bardziej śmiertelne bronie, czy to w średniowieczu, czy I, II WŚ, współcześnie, to przez rozwój nauki własnie giną ludzie i na jeszcze większą skalę...
Nie polemizuję, zaznaczyć chciałbym tylko, że średniowiecze to wojny albo o religię, albo o terytorium (głównie), a Hitler w swoim Mein Kampf wyraził przekonanie, że "działam w imieniu Wszechmogącego Stwórcy". Jestem za nauką, ale każde społeczeństwo potrzebuje jakiegoś wzorca moralno-prawnego.
Do wszelkich wzmianek o Odsieczy Wiedeńskiej a zwłaszcza czyimś stwierdzeniu, że Jan Sobieski ruszył pod Wiedeń gdyż bito tam chrześcijan - częściowo jest to prawda, ale raczej chodziło o to, aby zapobiec kolejnej wojnie na własnej ziemi (wygrana Turków pod Wiedniem doprowadziłaby do eskalacji wojny na inne państwa, a myśmy dopiero co przerabiali Chmielnickiego, wojnę domową i Potop Szwecki). Tak gwoli ścisłości.
Co do Islamu wreszcie - to jest to obecnie najbardziej ekspansywna, najdynamiczniej rozwijająca się religia świata, czy tego chcemy, czy nie. Jestem ateistą, ale obecnie zaczynam coraz bardziej doceniać rolę chrześcijaństwa w społeczeństwie, zwłaszcza w umierającym, takim jakim jest Europa. Należy się obawiać zalewu muzułmanów i wszelkich tego zjawiska konsekwencji, co więcej, należy z tym walczyć na wszelkie możliwe sposoby.
Niestety jednak - jesteśmy na straconej pozycji, dopóki nie pojawi się ktoś... No, nie chciałbym drugiego Hitlera, bo wojna mi nie w smak, zresztą nasze rządy pewnie by znowu odwaliły historyczną pomyłkę Becka (chociaż, przyznajcie sami, że przemówienie z 5 maja '39 po prostu przyprawia o ciarki i napawa pewną dumą) i stanęlibyśmy ponownie za jakąś dziwną opcją, niemniej jednak ktoś "silny" mógłby się pokazać. Sarkozy na przykład tłumił Paryskie zamieszki twardą ręką - już wtedy zastanawiano się nad tym problemem.
Właśnie - problem. Europa ma jeden problem od 3000 lat przynajmniej - Grecję podbili "barbarzyńcy" notabene z Rzymu, Cesarstwo Rzymskie przestało istnieć, zawalając się pod własnym ciężarem - cywilizacja, która wymyśliła kopułę, pismo rzymskie, senat, pod koniec swojego istnienia nie była w stanie poprawnie wykonać żadnej z tych rzeczy, osiągnięcia średniowiecza, odrodzenia, baroku, również były systematycznie niwelowane, aż dotarliśmy do punktu obu Wojen Światowych. Dzisiaj proces się powtarza, chociaż w zastraszającym tempie. Jesteśmy wypierani przez kolejnych "barbarzyńców" i jesteśmy zakładnikami własnego rozwoju. Nie możemy sprzeciwić się innowiercom, ponieważ nasz wysoce rozwinięty system moralny, nasza dobroduszność i tolerancja nam tego zakazują. To też po części wina właśnie religii - może gdyby była ciut bardziej agresywna, muzułmanie mieliby większe kłopoty z opanowywaniem zachodnich kultur?
Coś trzeba zrobić. Nasz sposób życia, który kochamy i w którym wygodnie nam się żyje, jest zagrożony. Wszelkie obyczajowe obostrzenia, wszystko, co zawarte jest w Koranie i co wyznawcy tej Księgi wprowadzają tak ochoczo do życia wyssane z palca nie jest i dzieje się naprawdę. Nie chodzi o to, żebyśmy zastanawiali się "czy jesteśmy godni <<wiedzieć lepiej>> od muzułmanów", tylko "jak zrobić, żeby oni nie byli tymi godnymi <<wiedzieć lepiej>>".
Póki tkwimy w przekonaniu, że jesteśmy najmądrzejsi, bo pozwalamy innym być mądrymi, dopóty będziemy zalewani i pożerani przez muzułmanów. Oni po prostu uważają się za najmądrzejszych i chcą przejąć kontrolę aby swoje mądrości wprowadzać w życie. My zaś powoli przestajemy mieć cokolwiek do wprowadzania.