Centra miast bez samochodów są ok pod warunkiem, że zostaną pobudowane ringi ekspresówek/autostrad dookoła miasta (wyprowadzenie tranzytu), zbuduje się bezkolizyjne obwodnice śródmiejskie aby można było podjechać w rejon do którego się wybieramy, daleji parkingi P+R oraz rozbudowany transport zbiorowy. Wtedy cały tranzyt wyrzuca się z centrum miast, a do środka mogą wjechać wyłącznie mieszkańcy tej strefy. Jest ciszej, spokojniej - jak najbardziej jest to dobry pomysł. Niestety u nas nikt nie zajmuje się tym wszystkim co powyżej, a przystępuje się do likwidacji transportu indywidualnego (samochodowego) nie mają absolutnie żadnej infrastruktury. Celowo. Tylko kij, brak marchewki.
Och błagam, kolejny fan Kopenhagi i Amsterdamu w których jest dokładnie tak jak napisałem trochę wyżej. To względnie małe (nierozlane, gęsta zabudowa) miasta w których istnieją jedynie liczne strefy bez aut, ale nie są one wykluczone z całych miast. Poza tym odległości są na tyle małe, że rzeczywiście można bez problemu poruszać się rowerem/pieszo, a jak chcemy dostać się gdzieś dalej to metro/kolejka. Przez Kopenhagę w której miałem okazję być parę razy (i jeździłem zarówno samochodem jak i rowerem) są poprowadzone przez środek miasta drogi po 6 pasów, a dookoła miasta wybudowano ringi. Samochodów w tym rzekomo "pieszo-rowerowym mieście" jest całkiem sporo, parkingi mają głównie podziemne. Drogi dla rowerów i deptaki utworzone głównie na jednokierunkowych małych uliczkach i w ścisłym centrum. Miasto małe, a do dyspozycji mieszkańcy mają 4 linie metra i pociągi.
To jest kolejny dobry przykład tego jak można zorganizować miasto, ale u nas nikt nie ma odwagi skopiować tych rozwiązań w całości, bo nie ma na to pieniędzy. Bierze się jedynie te utrudniające ruch, bo tanio jest postawić znak z zakazem wjazdu czy wydać rozporządzenie o SCT, a budowa od podstaw kilku linii metra w Poznaniu czy Wrocławiu przerasta możliwości włodarzy tych miast.