ellsworth napisał/a:
Jacyś niewyżyci seksualnie frustraci wymyślili to całe "friendzone", no bo przecież nie można mieć przyjaciółki, gdzieżby. Trzeba postrzegać każdą dziewczynę jako "złośliwą narośl wokół pochwy" i jeśli się ją nie wygrzmoci to jest stracona dla świata.
Oczywiście, że można się przyjaźnić z przedstawicielem płci przeciwnej - sam mam koleżanki, które traktuję czysto 'platonicznie' i nigdy o nich nie myślałem jako o "obiektach seksualnych" jakkolwiek dziwnie to brzmi (nie to, że są brzydkie, czy coś). Po prostu dopóki obydwie strony traktują siebie w te sposób, to wszystko jest ok. Gorzej jeśli starasz się o dziewczynę, jesteś na każde jej zawołanie, dajesz jej do zrozumienia, że coś do niej czujesz, a ona ma to w dupie i tylko pogarsza sytuację opowiadając ci o innych facetach i żaląc się, że nikogo nie ma