Pracuje już ładnych parę lat na walcowni prętów i szyn. Zespół walcowniczy w którym znajduję się kilka walcarek jedna za drugą, każda kolejna walcuje materiał na mniejszy wymiar (gniot). Gościu pewnie regulował jedną z klatek a pręt walcowany pechowo nie trafił w kalibry kolejnej klatki i poszedł bokiem. Najgorsze jest to że taki pręt nieraz kilkudziesięcio metrowy musi wyjść cały, nie da się tego zatrzymać. Prawie tysiąc stopni C to pewnie trochę parzy. Kilka dni temu podobnie niestety zabiło pracownika w Hucie Katowice.