dla tych nie kumatych postaram się wytlumaczyc.
Jest sobie jądro jakiegoś atomu. Zapewne was uczyli ze wokół tego jądra latają sobie inne kuleczki, wlaśnie elektrony. Ale pomyślcie sobie że taki elektron naprawde ZAP🤬LA z niebywałą prędkością po bardzo małej orbicie. I w uproszczeniu no za c🤬ja nie idzie go jakoś zobaczyć czy coś w te mańke. Przez to tak naprawdę wokół tego atomu w pewnej odległości tworzy się tjb mgla tego elektronu (coś w podobie śmigieł w helikopterze - nie widzimy ich wyraźnie, tylko są rozmyte). Przez tą mgiełkę nie możemy idealnie stwierdzić gdzie i z jaką predkością porusza się taki elektron. Mamy teraz 2 wyjścia albo będziemy znali dobrze jego prędkość albo będziemy znali jego położenie. Dam taki prosty wzór, może zrozumiecie o co chodzi (nie jest on prawdziwy, tak tylko zobrazuje na czym to polega)
znajomość prędkości * znajomość położenia = 1
czyli jeśli dobrze znam prędkość to musimy nie znać jego położenia i odwrotnie.
I teraz bezpośrednio o kawale. Dokładnie znamy prędkość - 250 km/h co oznacza że zupelnie nie znamy jego położenia.
sorki za duże sproszczenie, ale to w zupelności wystarczy żeby zrozumieć. A i jeszcze moja rada od serca, Nie starajcie się zrozumieć fizyki kwantowej, poświecicie temu całe życie a itak nic nie zrozumiecie