Nigdy nie mogę zrozumieć ludzi, którzy w takich czy innych sytuacjach, marnują energię na krzyczenie i wpadanie w panikę, zamiast całkowicie skupić się na tym co w takiej sytuacji zrobić jak najszybciej, żeby pomóc.
to musiały być bardzo lokalne podmuchy. byłem dzisiaj w gorcach i był ledwo co odczuwalny wiaterek... a co chwile dostawaliśmy telefony od rodziny czy jeszcze zyjemy bo w zakopanem takie cuda sie dziejo!
każda kolejna strona wciąga mnie do środka
każdy kolejny rozdział mógłby nie mieć końca coś o zarwanych nockach
spalonych mostach autor ponoć nie znany chociaż ja znam gościa