No to trafił swój na swego.
Prawdziwy warszawski wsiur, tępak i troglodyta, plus przyjezdny słoik, który mocny jest jak ma wstawić filmik do netu, ale żeby wejść w konfrontację, to już nieprędko
To są dwa typy ludzi, przez których w tym mieście nie jest tak kolorowo jak by mogło być.
99% takich tępych pajaców w swoich potaksówkowych starych rdzewiejących mercach chowa się do budy, jak zobaczy, że nie trafiła na leszczynę, tylko na gościa, który się konkretnie stawia.
Tak więc, słoik do siebie na wioskę, troglodyta do budy i już by było pięknie...