Cichodajka

Konto usunięte • 2007-12-04, 14:31
Gośc wyjechał w delegację do jakieś dziury. No tam popracował , a ostatni dzień miał wolny. I mu się cholernie r🤬ać zachciało. Szukał, ale burdelu nie znalazł, z agencji dziwnki nie dojeżdżały, w barze też żadna okazja się nie trafiła. Zdesperowany postanowił poprosić jakiegoś faceta. No i się spytał jakiegoś gościa na ulicy a ten mu:
> - spoko stary! całkiem niedaleko stad jest taka cichodajka. Idziesz tutaj prosto potem na światłach w prawo i 3-ci dom to będzie ona. Wbijesz powiesz cokolwiek np. że jesteś hydraulikiem i ci da...
> No to poszedł taki podjarany to owej cichodajki, doszedł do świateł i zapomniał w którą to miało być mańkę...pomyślał pomyślał i poszedł w lewo. DOszedł do 3-ciego domu, powiedział że jest hydraulikiem, babka mu się dała i fajnie...nagle dzwonek do drzwi, ona mówi:
> - o k🤬a! to mój mąż! pozabija nas! trudno udajemy że jesteś dawno nie widzianym kuzynem z mojej rodziny!
> Mąż wchodzi, kobieta przedstawia mu swojego "kuzyna" Stefana i mówi zmieszana:
> - nooo....to wy sobie....tutaj...po męsku pogadajcie, a ja...yyy...zrobię kawy!
> I wyszła, "kuzyn Stefan" oczy w podłodze siedzi nic nie mówi, a tamten gość jak tylko żona wyszła cedzi przez zeby:
> - Mówiłem k🤬a W PRAWO!

Kaziu i kury

Konto usunięte • 2007-12-04, 14:27
Chłop miał 200 kur i ani jednego koguta. Poszedł do sąsiada, kupić tak
ze trzy na początek.
A sąsiad na to:
- Ale po co trzy? Słuchaj stary - ja ci sprzedam Kazia. Kazio to jest
taki kogut, że ci te wszystkie 200 kur spoko obsłuży. OK, po trzeciej
wódce dobili targu, chłop wrócił z Kaziem do gospodarstwa, wypuścił go z
klatki i mówi:
- Słuchaj Kaziu - to jest teraz twoje gospodarstwo, 200 kur na ciebie
czeka, wyluzuj się, jesteś tu jedynym kogutem, nie ma co się spieszyć,
tylko mi się nie zmarnuj - kupę kasy za ciebie dałem.
Ledwo skończył mówić, SRU! Kaziu wpadł do kurnika. Przeleciał wszystkie
kury kilka razy, tylko pierze leciało. SRU! Poleciał do budynku obok
gdzie były kaczki - to samo. Chłop krzyczy, próbuje go hamować. Ale
gdzie tam! SRU! Poszedł Kazio za stadem gęsi i zniknął w oddali. Rano
chłop wstaje, patrzy - leży Kaziu na podwórku, kompletna padlina. Nad
nim krążą sępy. Podbiega i krzyczy:
- A widzisz Kaziu, mówiłem Ci, daj spokój, tyle kasy w błoto...
A kaziu otwiera jedno oko i syczy przez zaciśnięty dziób:
- Cśśś, sp🤬alaj, bo mi sępy płoszysz...

Złodziej

Konto usunięte • 2007-12-04, 14:26
Pewien Kowal mial sad. Przechadzajac sie po tym sadzie, doszedl do wniosku, ze ktos mu kradnie jablka. Postanowil zaczaic sie w nocy na zlodzieja. Tak tez zrobil.
Przyczail sie w kryjowce. Nagle slyszy ze ktos buszuje na jednym z drzew. podbiega do tego drzewa i chwyta oprawce za jaja, sciska i sie pyta:
K- kto tam?
- nikt sie nie odzywa-
Kowal jeszcze raz sie pyta, mocniejszym glosem i co raz bardziej sciska rece:
Kto tam?
-nikt sie nie odzywa-
Kowal wkurzony, sciska ile ma sil w rekach i jeszcze raz sie pyta:
Kto tam?
Nagle zlodziej odpowiada:
JJJJJaaaaaasssiu
Kowal mysli. Bo w wiosce jest 40 Jasiow. Wiec pyta:
-Ktory?
Jasiu odpowiada:
Niiiiemowa.

Posągi

Konto usunięte • 2007-12-04, 14:24
W jakimś paryskim parku były sobie dwa posągi: mężczyzna i kobieta. Stały tak naprzeciw siebie od ładnych paru wieków. Pewnego dnia pojawia się anioł i szepcze do nich:
- Byliście wprost przykładni przez wszystkie te lata, dlatego zrobię wam prezent, ale tylko na pół godziny.

Jak tylko kończy to mówić, posągi ożywają, przybliżają się do siebie i znikają w krzakach. Słychać jakieś odgłosy poruszania się, łamanych gałęzi, śmiechy, krzyki itd. Po 15 minutach wracają uśmiechnięci na cokoły. Anioł na to:
- Zostało wam jeszcze trochę czasu, no to korzystajcie.

Posąg kobiety do partnera:
- No dobra, to teraz odwrotnie: ty trzymasz gołębia przy ziemi, a ja na niego sram

Dobre chęci

Konto usunięte • 2007-12-04, 14:22
Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle:
– Hej, kolego!
Nieco dalej ktoś odwraca głowę.
– Kto, ja?
– Tak, ty…
– Nie jesteśmy na „ty”!
– O, sorry, kolego.
– Nie jestem twoim kolegą!
– Słuchaj, przyjacielu.
– Ani przyjacielem!
– Posłuchaj mnie, gościu…
– Nie jestem żadnym „gościem”!
– No to jak mam…
– „Proszę pana”…
– OK, więc proszę…
– … „szanownego”.
– Dobra, k🤬a, a więc proszę szanownego pana…
– Dobrze, dobrze…
– Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla?
– Tego, który wsiada na motor?
– Tak, właśnie tego.
– Widzę.
– No więc chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy „kolego” – on akurat op🤬lał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co!

Pedał i papuga

Konto usunięte • 2007-12-04, 14:20
Co ma wspólnego pedał z papugą/??
Osrany drążek.

Kiedy kobieta myśli

Konto usunięte • 2007-12-04, 14:19
Kiedy kobieta myśli??

Podczas stosunku- bo jest podpięta do mózgu.

CBŚ

Konto usunięte • 2007-12-04, 14:18
Oddział terenowy Centralnego Biura Śledczego w Nowym Targu, dzwoni telfon:
- Słucham
- Dobry.....kciołem podać,że Jontek Pipciuś Przepustnica chowie w stogu drzewa maryhuanę.
- Dziękujemy za doniesienie, zajmiemy sie tym.
- Kolejnego dnia zjawiają się na podwórku u Przepustnicy spragnienii
sensacji agenci CBŚ, rozwalają drzewo,rąbiąc każdy kawałek na 2, ale narkotyków nie znaleźli.
Wydukali do przyglądającego się ze zdziwieniem
Przepustnicy "przepraszam" i odjechali.
Zdziwiony Przepustnica słyszy w domu dzwoniący telefon, idzie odebrać:
- Słucham
- Cesc Jontek....Stasek godo. Byli u Ciebie z cebesiu?
- Byli, tela co pojechali
- A drzewa Ci narąbali?
- Ano narąbali
- Syćkiego nojlepsego z okazji urodzin, hej!

Arab i ż🤬d, dwa bratanki

Konto usunięte • 2007-12-04, 14:16
Leci w samolocie w jednym rzędzie: 2 Arabów (od strony okna) i Ż🤬d (od przejścia). Ż🤬d w jarmułce, pejsy, te sprawy - wyluzowany kompletnie - rozpiął kołnierzyk, zdjął buty.
Arabowie patrzą na niego nienawistnie. Po godzinie lotu jeden z nich wstaje i mówi:
- Idę po Colę.
Ż🤬d na to:
- Ależ nie, ja pójdę, po co się przeciskać.
I poszedł. W tym czasie Arab napluł mu do buta. Ż🤬d wraca, daje Colę Arabowi.
Po kolejnej godzinie drugi Arab mówi:
- Idę po Colę.
Ż🤬d jak poprzednio:
- Ja pójdę.
I poszedł. Drugi Arab napluł mu do drugiego buta. Ż🤬d wraca, daje Cole Arabowi.
Po godzinie samolot ląduje. Ż🤬d zbiera się zapina kołnierzyk, założył jednego buta, skrzywił się i mówi:
- Znowu ta straszna nienawiść między naszymi narodami - to plucie do butów, to szczanie do Coli...