Łooojezuu

Centurion2007-10-29, 9:56
Pewnego razu w górach rozlegało się straszne wycie:
- Łooojezuu... !
Gdy ratownicy górscy to usłyszeli zaraz pobiegli na pomoc.
Podzielili się na grupy i szukają.
Nic nie znaleźli a tu znowu słychać - Łooojezuu... !
Ratownicy wzmogli poszukiwania szukają aż do zmroku, jak już wracali zrezygnowani zobaczyli górala siedzącego na kamieniu i pytają się go
- Nie wiesz baco kto tak przeraźliwie krzyczy ?
A baca na to :
- Łooojezuu .... ale bym se zaciupciał ...

O królestwie i smoku

Centurion2007-10-29, 9:52
Dawno, dawno temu, za górami i lasami było sobie szcześliwe królestwo. Ludzie żyli w dostatku, niczego nie brakowało i wszyscy byli zadowoleni ze swojego wspaniałego króla. Jednak, jak to w baśniach bywa, sielanka nie trwała wiecznie. Pewnego dnia bowiem w królestwie pojawił się straszny smok - ogromny jak góra, o płomieniu tak gorącym, że przetapiał skały w szkło w ciągu pięciu sekund. Co gorsza - smok, jak kazdy stereotpowy smok z baśni, gustował w dziewicach, które należało dostarczać do jego jaskini, gdzie je rozdziewiczał, a potem zjadał to co zostało po rozdziewiczaniu.
Blady strach padł na ludność w tym królestwie. Szkoda było pięknych dziewczyn,a smok zapowiedzial, że jak skończą się dziewice to spali całe królestwo i odleci. Należało coś z nim zrobić - najlepiej zabić.
Jak to w baśniach bywa, król miał trzech synów. Pierwszy, najstarszy byl silny jak tur, powiadano, że jak ścisnął tysiącletni dąb, to sok z niego tryskał jak z młodej brzózki. Średni, trochę młodszy, także był nie lada mocarzem - podobno potrafił dwa byki za rogi położyć na ziemi. Trzeci, najmłodszy... no wiecie... szkoda gadać - trzeci był po prostu głupim wymoczkiem, o prostym sercu i sile dwunastoletniej dziewczynki.
Wezwał zatem król do siebie swojego najstarszego syna i tako mu rzecze:
- Najstarszy, najsilniejszy, najmądrzejszy i najpiękniejszy synu mój. Załóż swoją świętą zbroję, weź magiczny miecz i idź zabij smoka. Syn przytaknął wdział świętą zbroję, wyrwał ze skały magiczny miecz i poszedł zabić smoka. Szedł i szedł przez dziki las. Nagle patrzy: na ziemi leży gniazdo z pisklętami, które spadlo z drzewa. Niewiele myśląc, kopnął gniazdo i poszedł dalej. Doszedł nad leśne jezioro, patrzy, a tam na brzegu leży ogromny szczupak i dusi się. Zarechotał z tak zabawnego widoku, kopnął rybe i poszedł dalej. Doszedł do największego mrowiska w cały świecie. Czarna masa mrówek uwijała się po wielkim stogu ściółki wśród swoich mrówczych obowiązków. Rycerz wytrząsnął na mrowisko węgielek z fajki, popatrzył trochę z radością na walkę mrówek z pożarem i poszedł dalej.
Wyszedł w końcu z lasu i ujrzął smoczą jaskinię. Stanął przed nią, podparł się dumnie swoim magicznym mieczem i krzyknął z całej siły swoich ogromnych płuc:
- Smoku! Przyszedłem cię zabić!
A smok smarknął [SMARK!] i go zabił.

Czarna żałoba okryła królestwo wobec straty najdzielniejszego rycerza...
Coż było robić, król w rozterce wezwał przed swój tron średniego syna i tako mu rzecze:
- Średni, silny, inteligentny i piękny synu! Twój wspaniały brat nie podołał swojemu zadaniu i nie zabił smoka. Tradycja nakazuje abyś teraz ty poszedł i zmierzyl się ze smokiem. Może tobie się poszczęści...
Wdział zatem średni syn swoją piękną cudowną zbroję i przypasał swój lśniący miecz. Ruszył w drogę...
Idzie, idzie ciemnym lasem i napotyka gniazdo z pisklętami, kopnięte przez swojego brata. Pisklęta posiniaczone, biedne, piszczą i płaczą. Zarechotał szpetnie średni syn i skopał je jeszcze bardziej. Kroczy dalej, aż doszedł nad brzeg leśnego jezioram gdzie wśród trzcin na brzegu leżał ogromny szczupak i się dusił. Zarechoptał szpetnie średni syn i skopał wielką rybę, czerpiąc z tego sadystyczną przyjemność. Doszedł też do częściowo spalonego mrowiska, gdzie cała rzesza mrówek starała się odbudowac swój dom, uwijając się jak w ukropie. Średni syn zarechotał szpetnie nad nieporadnością mrówek, dobył miecza i rozpaprał nim resztę mrowiska. Popatrzył z radością na swoje dzieło zniszczenia i ruszył w dalszą drogę. Wyszedł w końcu z lasu i stanął pod jaskinią smoka.
Oparł się na swoim cudownym mieczu i krzyknąl z całej siły swoich wielkich płuc:
- Smoku! Przyszedłem cię zabić!
A smok smarknął [SMARK!] i go zabił.

Ponownie żal i smutek spadł na królestwo.
Ludzie płakali, bo wiedzieli, że teraz przyjdzie im stracić córki, a potem samemu zginąć w płomieniach. Pewnego dnia przypomnieli sobie o najmłodszym synu - nieszkodliwym debilku i zaczeli żądać, aby król wysłal go z misją, bo przecież powszechnie wiadomo, że najmłodszy syn zawsze da radę. Władca zatem wezwał przed swój tron swojego najmłodszego syna i tako mu rzecze:
- Mój najmłodszy, najgłupszy i najsłabszy synu... Twoi wspaniali bracia nie podołali wyzwaniu i polegli w chwalebnym boju. Teraz w tobie nasza cała nadzieja. Ruszaj zatem na smoka, masz moje błogosławieństwo.
Najmłodszy, głupiutki syn wdzial swoją żelazną, pordzewiałą zbroję, którą ledwo udźwignał na swoim cherlawym grzbiecie. Zabrał też swój zwyczajny, żelazny miecz, który wyróżniał się chyba tylko nadzwyczajną nieporęcznością i rdzą na klindze. Tak uzbrojony, głupi syn wyruszył w drogę.
Idzie ciemnym lasem i nagle napotyka gniazdo skopane przez swoich starszych braci. Pozbierał to, co z niego zostało, utulił pisklęta i osadziwszy gniazdo na gałęzi, poukładał tam ptaszki. W tym samym momencie przyleciał ogromny orzeł i przemówił ludzkim głosem:
- Młody, głupiutki rycerzu, okazałeś dobre serce i dlatego ci pomogę, gdy będziesz walczył ze smokiem. Wystarczy, że klaśniesz trzy razy, a przylecę i stanę u twego boku.
Uradowany rycerz poszedł w dalszą drogę, aż po długiej wędrówce leśnymi ostępami dotarł do jeziora. Na brzegu ujrzał ogromnego szczupaka, skopanego i duszącego się okrutnie. Dźwignąl z wysiłkiem wielką rybę i wrzucił ją do jeziora. Już miał iść dalej, gdy woda zabulgotała a z niej wylazł ogromny rybo-człek i bulgocząc po rybiemu przemówił ludzkim głosem:
- Młody, głupiutki rycerzu, okazałeś dobre serce i dlatego ci pomogę, gdy będziesz walczył ze smokiem. Wystarczy, że gwizdniesz trzy razy, a przypłyne i stanę u twego boku.
Szczęśliwy rycerz ruszył dalej i dotarł po jakimś czasie do mrowiska, gdzie mrówki w pocie mrówczego czoła odbudowywały swoje mrowisko. Jako, że miał dobre serce, pomógł im jak umiał i po kilku godzinach ciężkiej pracy, mrowisko stało odbudowane, większe i piękniejsze niż wcześniej. Już miał dochodzić, gdy nagle spod ziemi wylazła ogromna królowa wszystkich mrówek, tak duża jak bawół i przemówiła doń ludzkim głosem:
- Młody, głupiutki rycerzu, okazałeś dobre serce i dlatego ci pomogę, gdy będziesz walczył ze smokiem. Wystarczy, że kaszlniesz trzy razy, a cały mój lud i ja sama przybędziemy ci na pomoc.
Pewny siebie, mając takich poteznych przyjaciół, rycerz wyruszył w dalszą drogę i wyszedł w końcu z ciemnego lasu. Stanął przed jaskinią smoka, podparł się swoim zardzewiałym mieczem i krzyknął swoimi wątłymi płucami:
- Smoku! Przyszedłem cię zabić!
A smok smarknął [SMARK!] i go zabił.
Jak zirytować fanów Władcy Pierścieni na maratonie filmowym w kinie?

1. Wstań w połowie filmu i głośno i z wyrzutem zapytaj: "Moment... Gdzie do cholery jest Harry Potter?"

2. Zablokuj wejście na salę, krzycz: "NIE MOŻESZ PRZEJŚĆ!" - Po filmie, głośno skomentuj: "Lucas zrobiłby to lepiej".

3. W trakcie filmu wstań, krzyknij: "Muszę iść! Śródziemie mnie potrzebuje!" po czym biegnij w stronę ekranu i spróbuj wskoczyć do filmu. Jak się odbijesz, wróć cicho na swoje miejsce.

4. Zagraj w pijacką grę - wypijaj "50" za każdym razem gdy ktoś powie "pierścień".

5. Pokazuj palcem i śmiej się głośno, za każdym razem jak ktoś zginie.

6. Zapytaj sąsiada, czy uważa, że Gandalf przejdzie do Hogwarts.

7. Kończ każdą kwestię Elronda textem: "Mister Anderson".

8. Mów jak gollum przez cały film. Na koniec odgryź komuś palec i spadnij ze schodów.

9. Gdy pojawi się Shelob, walnij gościa przed sobą w kark.

10. Ubierz się jak starsza kobieta i odstaw "Bitwę o Helmowy Jar" w stylu Monty Pythona.

11. Kiedy Denethor odpali ogień krzyknij: "Barbecue!"

12. Pytaj ludzi wokół: "Kto będzie następnym Terminatorem przysłanym z przyszłości Śródziemia, aby zamordować Frodo Bagginsa?"

13. W "Dwóch Wieżach", w czasie gdy Enty decydują się iść na wojnę krzycz: "RUN FORREST! RUN!"

14. Podczas pokazywania panoramy walki zapytaj: "Gdzie jest Waldo?"

15. Rozmawiaj głośno o tym, że słyszałeś że w filmie ukryta jest scena z gołymi Elfami.

16. Przyjdź na premierę przebrany za parówkę, wałęsaj się po kinie, wyglądając na bardzo zmieszanego.

17. Za każdym razem jak ktoś zabije Orka krzycz: "Oni są niewinni!" zmierz czas, jaki upłynie zanim wywalą Cię z kina.

18. Zacznij śpiewać jak Orki.

19. Na koniec stwierdź, że Gollum był obraźliwy dla Etiopczyków.

Żółwie na pustyni

Centurion2007-10-28, 22:36
Idą trzy żółwie przez pustynię i rozmawiają:
- Panowie, jak tu jest gorąco! Przy następnej oazie robimy sobie odpoczynek.
Żółwie dotarły do oazy, odpoczywają, już chcą się napić wody, kiedy jeden z nich krzyczy:
- Czekajcie, skoczę szybko po filiżanki! Tylko nie pijcie sami!
Dwa żółwie czekają. Mijają godziny, dni, tygodnie. W końcu jeden mówi:
- Trochę mnie suszy, może się jednak napijemy, skąd mamy wiedzieć, czy tamten wróci z filiżankami?
Wtem z pobliskich krzaków wyskakuje trzeci żółw:
- Haaa! Jeżeli zaczniecie pić, to ja nigdzie nie idę!

Amerykański szpieg

Centurion2007-10-28, 22:12
Amerykański szpieg dostał od swoich szefów zadanie w Rosji. Przebrany za Rosjanina miał wkraść sie do wioski przy bazie wojskowej. Przez kilka miesięcy szlifował mowę, kulturę i zwyczaje rosyjskie.
Po wylądowaniu na spadochronie, ruszył do wioski. Spotkał po drodze drwala.:
-Zdrastwuj, amerykański szpiegu.
Zdziwiony agent dotarł do wioski, ale każdy mieszkaniec wołał do niego: "Zdrastwuj, amerykański szpiegu'".
- Skąd wiecie, że jestem amerykańskim szpiegiem? Przecież doskonale znam wasz język, kulturę i zwyczaje!
- Bo ciarnych u nas niet.

Słonecznik

Centurion2007-10-28, 22:03
Nauczycielka, która prowadziła zajęcia z grupką dzieci chciała poszerzyć ich horyzonty stosując w procesie dydaktycznym różnego rodzaju ćwiczenia percepcji zmysłowej. Pewnego dnia przyniosła do klasy mnóstwo małych cukierków o różnych smakach i powiedziała:
- Dzieci, chciałabym żebyście zamknęły oczy i spróbowały zgadnąć jakiego smaku jest cukierek, którego wam dam.
Dzieciaki z łatwością zidentyfikowały smaki: wiśniowy, cytrynowy, miętowy, ale gdy nauczycielka dała im cukierek o smaku słonecznika, żadne z nich nie potrafiło rozpoznać smaku.
- Dam wam wskazówkę - rzekła nauczycielka - powinno się wam to skojarzyć z tym jak wasi rodzice zwracają się często do siebie.
W tym momencie jeden z chłopców zaczął kaszleć i pluć po czym krzyknął:
- Chłopaki, wyplujcie to natychmiast - to jest smak wrzodu na dupie !!!

Święto dziękczynienia

Centurion2007-10-28, 21:59
Amerykańskie południe, lata pięćdziesiąte. Samotna biała starsza pani postanawia spełnić dobry uczynek zapraszając rekrutów z pobliskiej bazy wojskowej na pyszny domowy posiłek z okazji Thanksgiving (święto dziękczynienia).
Dzwoni do bazy i tłumaczy jakiemuś porucznikowi w czym rzecz. Ma jednak jeden warunek: "Możecie przysłać mi dwóch rekrutów, tylko żadnych Żydów! Nie chce u siebie widzieć Żydów!" Dobrze, godzi się porucznik, nie przyślę pani Żydów.
Nadchodzi dzień święta, dzwonek, starsza pani otwiera drzwi...i staje jak wryta! Na progu uśmiecha się do niej dwóch CZARNYCH rekrutów!
- To, mm...musi być jakaś p..pomyłka! - wykrztusza z siebie...
- Niemożliwe, proszę pani, odpowiadają z uśmiechem murzyni, porucznik Goldstein nigdy się nie myli!

Ślub w niebie

Centurion2007-10-28, 21:57
Już się mieli pobierać, ale w przeddzień ślubu zginęli w wypadku. Trafili do nieba i po kilku tygodniach stwierdzili, że nie są do końca szczęśliwi. Narzeczony poszedł więc do Św. Piotra. - Piotrze - mówi - fajnie nam się tu u was mieszka, ale przykro nam, że przed śmiercią nie zdążyliśmy wziąć ślubu. Możemy pobrać się w niebie? Piotr na to: - Sorry, ale nie wiem - nikt tu się nie żenił. Idź z tym do Boga, umówię cię. Stanął więc narzeczony przed Bogiem i pyta o ślub, a Bóg na to: - Przyjdź za pięć lat, zobaczymy. Minęło pięć lat. Chłopak znowu prosi Boga, a Najwyższy rzecze: - Jeszcze raz dokładnie przemyśl całą sprawę. Masz na to pięć dodatkowych lat. Biedak zmartwił się, ale z Bogiem nie ma dyskusji. Przychodzi po pięciu latach. Bóg od razu go poznał: - Tak, możecie wziąć ślub: sobota, godzina 14, w kaplicy głównej. Minęły dwa tygodnie i pan młody znów puka do Boga: - Boże, chcemy rozwodu, nie możemy ze sobą już wytrzymać. Kiedy Bóg to usłyszał, złapał się za głowę i mówi: - Słuchaj, bracie! Dziesięć lat zajęło nam znalezienie w niebie księdza. Czy ty wiesz, ile będziemy szukać prawnika?

Sprytny baca

Centurion2007-10-28, 17:54
Jedzie sobie przystojny młody Ślązak swoim nowiutkim mercedesikiem w góry.
Jakieś 20 km przed Zakopanem zatrzymuje go baca, wymac🤬jąc mu nad głową ciupagą krzyczy:
- Łonanizuj mi sie tu !!!!!!
wystraszony kierowca posłusznie wyciąga sprzęta i zaczyna się onanizować, jak skończył baca znowu krzyczy :
- Łonanizuj mi sie tu !!!!!!
Wystraszony kierowca znowu posłusznie się onanizuje, sytuacja się jeszcze pare razy powtórzyła, biedaczyna już małego nie umiał utrzymać bo go piekł a baca dalej się drze:
- Łonanizuj mi sie tu !!!!!!
Kierowca:
- Baco ale ja już nie mogę.
Baca:
- Łonanizuj a nie gadej głupot !!
Kierowca:
- Baco ale ja już naprawdę nie mogę.
Na to zadowolony baca woła:
- Baśka choć no tutej pan cie do miasta podwiezie!

Na bezludnej wyspie

Centurion2007-10-28, 16:44
Rozbił się okręt. Na bezludnej wyspie wylądowało 50 facetów i 1 kobieta.
Po miesiącu kobieta mówi:
- Dosyć tych świństw! - i popełniła samobójstwo. Po trzydziestu dniach
zebrali się faceci i zadecydowali:
- Dosyć tych świństw! Trzeba ja pochować.
Mija następne 30 dni. Faceci podejmują decyzje:
- Dosyć tych świństw! Wykopujemy ja z powrotem.