Raz mój kumpel się tak nachlał. Niosłem go przez pół miasta, ale w końcu się zmęczyłem jak doszliśmy do parku przy dworcu powiśle w Warszawie, bo też byłem pijany. Szczęście w nieszczęściu, że była jesień i leżało dużo liści. Usypałem mu z tych liści iglo i zostawiłem go na noc. Temperatura była koło zera więc mi ulżyło jak rano się odezwał smsem, że żyje. Nie pamięta skąd się wziął w liściach, ja stwierdziłem, że też nic nie pamiętam