Do mnie do drukarni przyjeżdżały dwie cysterny: jedna z płocka, biała (wg. dowodu rejestracyjnego) cała ubłocona, zakurzona, bardziej szara niż samochód mojej żony w kolorze "kawa",
a druga z Niemiec - prawie tak błyszcząca jak ta, tylko że stalowa.
W Niemczech przed napełnianiem takiej cysterny polewali ją wodą - gdyby coś się wylało to na wodę, a nie na blachę - nie będzie plam, wżerów etc.
Do tego gdy tylko coś im się wylało, to przerywali robotę, pompowanie i sprzątali - dopóki nie było czysto, dopóty nie robili dalej.
Dlatego uważam, że można Niemców nie lubić za IIWŚ, język, czy Angelę Merkel, ale jako naród, ludzie, kultura stoją pod pewnymi względami wyżej od nas.
A u nas jeździły takie młotki, że jeden nawet nie potrafił zrozumieć jak ma podnieść koniec węża do góry, żebym ja drugim końcem do beczki zlał resztę toluenu. Tym sposobem ze 30 litrów wylało się na śnieg:P Całe szczęście że to tak szybko paruje:P
PS: do Niemiec cysternami jeździli Ślązacy z Oppeln, jeden to mówił "jo", zamiast "tak"
PPS: światła nie świecą do góry - ta cysterna nie oślepiała by bardziej niż samochody z przeciwka. Prędzej bym się obawiał, że zrobiła by się "niewidoczna".