Ojciec mi opowiadał, że za jego młodości był na wsi taki dzieciak, co to podczas jakichś wielkich mrozów założył się, że poliże słupek od bramy. Z pół godziny jęczał przyklejony, aż matka wyleciała przerażona i polała wrzątkiem. Podobno do dziś ma problem z odczuwaniem smaku. Przynajmniej żona nie płacze, że zupa za słona