Miałem w moim tajemnym folderze nagranie jak typa wciągało. Niestety znalazłem tylko zdjęcia tego co zostało z delikwenta.
ty nie czaruj, bo po pierwsze, żeby uszkodzić te tytanowe łopatki, to silnik musi pracować z dużą mocą ( start ), inaczej po prostu rozdrobnią wszystko ( to jest ich zadanie )
A po drugie, ten chłop był Indianinem, że pióra na łopatkach zostały ?
chociaż po poszukiwaniach po zdjęciach niby taki wypadek był
"W 2012 roku na międzynarodowym lotnisku w El Paso w Teksasie w silniku samolotu Boeing 737 wessany inżynier mechanik. Międzynarodowy numer lotu 1515 przygotowywał się do lotu do Houston.
Na pokładzie samolotu podczas wypadku Boeing 737-500 było 114 pasażerów i pięciu członków załogi, podczas sprawdzania wydajności silników i statek wziął straszną tragedię.
Rzecznik powiedział, że Boeing nie był to pierwszy taki incydent, ale są one bardzo rzadkie ", nie częściej niż raz w roku."
W każdym razie, odpowiedzialność za to, co się stało leży po stronie przewoźnika, który jest właścicielem samolotu, mieli zapewnienie niezbędnych środków bezpieczeństwa."
i tak trochę zdjęcia nie tego silnika. Ilośc kół się nie zgadza, rozmiar silnika oraz jego kolor. No i storna. Na zdjęciu prawy, kolesia wciągnął lewy silnik.
kokos_123, nie sądzę, że pojedyncze pióro by się tam utrzymało. Podejrzewam, że będzie to jakiś element z wyposażenia nieszczęśnika. Jest tam trochę więcej takich fragmentów. Po ilości wnętrzności rozsmarowanych niczym masło orzechowe na kromeczce świeżutkiego chleba, to musiałby być struś.
Tak jak piszesz, tylko, że zdarzenie miało miejsce w 2006, tutaj masz szczegółowy opis investigativereportingworkshop.org/flying-cheap/incident/20060131X00140/1/
Takie incydenty się zdarzają (jest koło 55 tys samolotów pasażerskich) niestety nie mam dostępu do wszystkich materiałów Ale dzięki za uwagę,uzupełnię folder o brakujące foty
Że fejk, to nie ma co dyskutować, efekty mówią za siebie. Ale faktycznie jest w sieci stare nagranie takiej sytuacji ale o dziwo, podobnież ofiara przeżyła, zatrzymując się na osłonie.
Że fejk, to nie ma co dyskutować, efekty mówią za siebie. Ale faktycznie jest w sieci stare nagranie takiej sytuacji ale o dziwo, podobnież ofiara przeżyła, zatrzymując się na osłonie.
pamiętam, że samolot odrzutowy na lotniskowcu, wciągnął gościa z obsługi, ale hełm go uratował. coś chyba miał uszkodzone, rękę czy obojczyk tylko...
Fejk, co gościu miał takiego łatwopalnego, że ogień poszedł? A zdjęcia z kolei pokazują co zostaje ze ptaka. Z człowieka były by jakieś ubrania przecież i większe kości, jak miednica, czaszka.
Tego gościa co przeżył to wciągnął myśliwiec na jakimś lotniskowcu. Sprawa tak stara, że prędzej to w TV zobaczyłem niż w internecie.
Gościu miał szczęście bo z tego co pamiętam to się zablokował w dolocie powietrza chyba. Zwyczajnie nie doleciał do tych łopatek. Wyszedl z tego tylko pogruchotany.