Jak dla mnie, to chora rozrywka. Spocone i śmierdzące wielbłądy oraz słonie, wk🤬ione lwy i tygrysy, które czekają, żeby dorwać w swoje pazury tresera - kretyna. Do tej menażerii należy dorzucić durnowatych clownów, konferansjerów i wszelkiej maści woltyżerów i akrobatów. Fakt, że ci ludzie ciężko pracują, fakt, że cyrk ma wielu miłośników, ale ja i tak nie cierpię cyrku.