Wysłany:
2012-12-07, 13:22
, ID:
1637763
Zgłoś
W kolejności dokładnie nie podam, ale było kilka maluchów, polonez caro + 1,6GSI, suzuki maruti, seat marbella 850ccm gaźnik, audi B4 z silnikiem abk 2,0 115km, a teraz opel astra classic 1,4 60km. O maluchach i polonezie nie będę pisał bo każdy wie co to jest- jak dbasz tak masz, i da si tym bezawaryjnie jeździć jak się dobrze o te auta zadba. Maruti przejełem od matki, chciała na złom oddać, auto mimo że w stanie agonalnym w miarę bezawaryjnie jeździło, dopuki tarcze te pod bębnami na których szczęki i cylinderek się trzyma nie rozpadły się z powodu korozji i poszedł na złom. Potem była marbella, seat ale jeszcze nie vag tylko fiatowski model. Cudowne małe auto, kupiłem za 1200zł i zrobiłem 30tys km prawie bezawaryjnie, naprawy tylko eksploatacyjne do tego przerywacz i termostat, pewnie jeździł bym do dziś ale potrzebowałem większego auta. Audi kupiłem przez przypadek i nigdy więcej VAG-a. Paskudne to jak cholera do tego ciągle coś się sypało. Wiem że ten model znany jest z bezawaryjności i ponoć niezniszczalny, widać ja miałem taki egzemplarz że się zniszczył i ciągle psuł. Po roku i 50tys km miałem dość i sprzedałem za grosze byle się złomu pozbyć. Na zastępstwo audi uznałem że trzeba coś prostego z tanimi częściami i bezawaryjnego, osiągi zeszły na dalszy plan, byle był sedan albo kombi. Kupiłem astre f classic. zrobiłem puki co 40tys km w niecały rok i jedyna naprawa inne niż eksploatacyjne to wymiana linki prędkościomierza i naprawa tylnych nadkoli bo jak to w oplach rdza. Auta naprawiam sam. Pracowałem kiedyś jako mechanik i mam dostęp do podnośnika kolumnowego i narzędzi.
Za najlepsze z moich aut uważam marbelle (uwielbiam małe samochody) i astre, maluch jest poza klasą. Najgorsze audi i polonez.
A glebienie aut do jazdy na codzień to jest wiocha, to jakby na zime zakładać łyse letniaki żeby być kul. Bo jak się za dobrze jeździ to nie jest kul. Przecież seryjny zawias przechodzi na luzaku nad wybojami a opony za wąskie na felgi muszą być bo przecież jakby były szersze to by felgi chroniły przy wjeździe na krawężniki... a przecież ułatwianie sobie życia jest uncool. Profil opony musi być też jak najmniejszy bo wtedy szybciej wybija tulejki, sworznie w zawieszeniu i plomby w zębach kierowcy. Masochizm jest cool, ale powinniście dosypywać sobie jeszcze piasku do oleju, bo sam zawias i koło to za mało masochizmu żeby w tych czasach się wybić.