Oprócz jakości, znaczenie ma też i ilość. A ci żrą dwa obiady dziennie, plus ich śniadanie to też nie dwie kromki chleba z czymś tam a dania obiadowe tyle że mniejsze (to ostatnie ma zastosowanie do powiedzmy 10% społeczeństwa).Amerykanie żrą najgorszy syf jaki moze być jeszcze uznany za jedzenie. Ich śniadania produkują drive-ins, pełno jest tam sieciówek z syfem w kubełkach.
Kiedyś jak mi się przytyło stosowałam różne diety, ze słabym efektem. A wystarczyło odstawić napoje i słodycze, teraz żrę jak leci a problemów z wagą nie mam.Ma rację. Amerykanie to tłuste świnie. Ale to nie przez tłuszcz a przez cukier i syrop glukozowo-fruktozowy który dodają tam do wszystkiego. Najgorsze są słodzone napoje. Od tego się tyje najbardziej.