Justynka99 napisał/a:
@up,
w Krakowie też zwierzęta podeszły do miasta jak był ten pierwszy pandemiczny lockdown, bo hałasy w nocy przestały płoszyć. Regularnie w centrum miasta widuję lisy, kilka razy zdarzyło się zobaczyć stado dzików idących do supermarketu (pewnie jakieś wyrzucane resztki je zwabiły), sarny też się czasem widuje.
A w Warszawie w Lesie Kabackim to nawet przed pandemią dość często widywałam sarny kilka metrów od ścieżki spacerowej.
Zwierzyny jest dużo, tylko widać ja w nocy. Ja z racji bycia skrzywdzonym przez życie jedną z gorszych pasji jakie może mieć facet, tj wędkarstwem, łażę w dziwnych porach w dziwnych miejscach. Ze czworonożnych bydlaków (znaczy z wyłączeniem bydlaków dwonoznych, którzy czasowo przeszli w tryb czworonożny) to najciekawsze są wilki, które migrują wzdłuż Wisły, a więc przechodzą przez Warszawę.
Są jenoty, są borsuki, łosie są medialne to każdy o nich słyszał (na żywo robią duże wrażenie, sa wielkości sporego konia+poroże). Sowy? Rzadko, ale widuję. Ptaki drapieżne.... Bielika czasem widać. Zabawne, ale jeleni nie widziałem poza Kampinosem, a szkoda, rykowisko robi mega klimat.
O, gronostaje są zajebiste. Jak coś je zaciekawi, to zachowują się jakby zeżarły kilogram amfetaminy.