darkfurby napisał/a:
Ja za granicą wcale nie próbowałem, pojechałem bo był to okres wakacyjny a nie miałem lepszych planów. Haha najbardziej śmieszy mnie takie podejście, że jak Ci się udało to miałeś farta, oj wcale nie, moi znajomi w większych miastach bez problemu znajdują pracę i to za naprawdę dobre pieniądze. Oczywiście nie są to ludzie po zawodówce tylko po normalnych studiach. Jeżeli masz znajomego, który skończył informatykę i pracuje za najniższą ale w zawodzie to po roku może się postarać o lepszą, nikt nie każe mu siedzieć na wsi, zawsze możesz pojechać do Warszawy, tam mają problemy ze znalezieniem ludzi do pracy - 4% bezrobocia, nie pracuje ten kto nie chce.
Ja tego nie rozumiem, staram się wytłumaczyć, że umiejętnościami, ciężką pracą i wytrwałością w Polsce też można znaleźć dobrą pracę to Ty mi nakazujesz, żebym nie siał dezinformacji. A właśnie, że będę mówił i namawiał do zostania w kraju i podejmowania prób rozwoju siebie i znajdywania pracy. Podejście w stylu wyjeżdżam na wejściu jest skazane na porażkę dla młodego człowieka.
Na jakiej wsi? Warszawa jest moim ojczystym miastem. Urodziłem się tam i wychowałem. Wróciłbym w podskokach za połowę tego, co zarabiam teraz. Naprawdę rąk do pracy nie brakuje. Chyba, że do fizycznej, albo wyspecjalizowanej technicznej, do spawania, frezowania i innych. Jakoś kolega - serwerowiec szuka innej pracy i znaleźć nie może. A łebski facet, wszystko jest na jego głowie i działa. Ja też nie mogę w Polsce znaleźć pracy, dlatego siedzę za granicą. Mam dobrą pracę, doceniają mnie, stać mnie na nowy samochód co jakiś czas, nie martwię się o jutro, a przede wszystkim, pracuję w ZAWODZIE. Nie jako sekretarz, ulotkarz, kelner czy inny. Robię to, czego się nauczyłem i w Polsce nie mam szans na znalezienie roboty. Myślisz, że mi jest dobrze za granicą? Że w ogóle Polakowi za granicą jest dobrze? Nie jest. Ale jest lepiej mieć normalne życie za granicą, niż być robalem w PL. Poza tym jak ktoś nie ma mieszkania w Warszawie, to jego pensja powiedzmy nawet 3000pln w dużej części zje wynajęcie.
Dodam, że właśnie ludzi po studiach znam najwięcej bezrobotnych. Ci po zawodówkach czy technikach mają jakąś tam pracę, nie za kokosy, ale jakoś tam leci. Najgorzej mają właśnie absolwenci. Mgr Inż Bezrobotny.