Wysłany:
2013-06-23, 0:40
, ID:
2260660
2
Zgłoś
Aż się zarejestrowałem, bo jak czytam niektóre wypowiedzi to mnie trzęsie.
Po pierwsze - jazda na zamek jest sprawdzoną metodą ograniczającą korek. Na całym świecie to działa, ale u nas oczywiście nie.
Po drugie - sytuacja z filmu - Pan z Mercedesa za blokowanie pasa ruchu powinien dostać 150pln mandatu i 5pkt karnych. Tyle przepisy. Pan z Mercedesa nie zjeżdżał na żadną posesję, bo za prawym pasem jest chodnik i market Carrefour, więc nie miał gdzie tam zjechać.
Sytuacja na tej drodze wygląda tak, że 50m od miejsca, w którym dzieje się akcja jest duże skrzyżowanie. W chwili, gdy wszyscy ładują się na prawy pas skrzyżowanie przestaje być przejezdne. Z ulicy Łużyckiej nie ma możliwości wtedy wjechać na ulicę Dąbrówki, bo całe skrzyżowanie jest zastawione samochodami jadącymi prawym pasem, podczas gdy lewy pas jest wolny. I zajęcie tegoż pasa jest jedyną możliwością zjechania z tego skrzyżowania.
Dla wszystkich, którzy twierdzą że metoda jazdy na zamek jest nieskuteczna. Niestety dla was, jest skuteczna w aspekcie skracania sznura aut. Jazda na zamek nie ma na celu zwiększania przepustowości, tylko zmniejszanie długości korka i odblokowywanie skrzyżowań, które nieraz są niedaleko zwężek. Nie trzeba być geniuszem żeby widzieć tą prostą prawidłowość.
Poza tym to, że pas się kończy nie wyłącza go z użycia. Taki pas cały czas jest pełnoprawnym pasem, z którego można korzystać tak długo jak długo możliwa jest jazda nim. Nie widzę najmniejszego powodu, żeby z powodu zamknięcia części pasa rezygnować z jazdy nim kilometr wcześniej. Wystarczy trochę ruszyć głową, a jazda w mieście podczas remontów może być dużo bardziej przyjemna. Trzeba tylko chcieć, a nie zachowywać tak jak pan komunista z Mercedesa.
Aha, co do argumentu o zamku na autostradach w Niemczech - jak można porównywać ruch autostradowy z ruchem miejskim?