Sam miałem podobną sytuację, ale z wodociągami. Na fermie na której pracowałem pękła rura tuż przy wodomierzu, więc dzwonię do wodociągów, żeby kogoś przysłali. Przyjechał wesoły pan i mówi, że zaraz zakręcimy zawór i będziemy łatać. Okazało się, że to nie takie proste

Niecały rok wcześniej wymieniali główny zawór prowadzący na fermę, i zakopali go gdzieś na polu. Oczywiście jak to w post PRL-owskiej rzeczywistości bywa, nikt nie naniósł na żadne plany gdzie ów zawór zakopali, a na polu nawet żadnej tabliczki, nic! To pan mówi, że jedzie po ludzi i wykrywacz metali i będą szukać. Przyjechał po 20 minutach z "wykrywaczem": dwóch gości ze szpadlami

szukali z godzinę na polu gdzie jest ten zawór zagrzebany, po czym poddali się i zakręcili zawór w całej wsi

pół dnia nie było wody w promieniu 10 kilometrów bo debile nie nanieśli na plany gdzie co i jak

witamy w Polsce!