Wysłany:
2025-04-28, 19:48
, ID:
6973004
8
Zgłoś
No, więc tak: kiedyś, jakieś 10-12-15 lat temu, takich dwoje antysystemowców wyległo wiosną z kanałów grzewczych, w których zimowali, i zasiadło sobie przy pomniku Kopernika w Warszawie.
Póki siedzieli, śmierdziało od nich żywym gównem w promieniu tylu metrów, ile metrów średnicy ma wolny plac dookoła Kopernika (ma sporo, ze sto?), a kiedy ich w końcu przegoniono, smród utrzymywał się po kątach jeszcze przez dwa dni, mimo pogody, która nie była bezwietrzna.
Przedtem w życiu nikomu bym nie uwierzył na słowo, że żywy człowiek może tak śmierdzieć: myślałbym, że ktoś, kto to opowiada, w oczywisty sposób konfabuluje. A tym samym i nie oczekuję, że ktokolwiek uwierzy mnie teraz. Ale, niestety, tak było.