Wysłany:
2013-11-03, 21:16
, ID:
2636973
1
Zgłoś
"A Kapusta rzecze smutnie:
- Moi drodzy, po co kłótnie? Po co Wasze swary głupie?
Wnet i tak zginiemy w zupie..."
Dyskusja nie ma sensu. Pozostaje nam uprzejmie przedstawiać swoje argumenty, ale nigdy nie dojdziemy do porozumienia. Jeśl dyskusja nie ma na celu dojścia do porozumienia, przekonania kogoś, jakiegoś kompromisu, to jest czysto abstrakcyjna, bezsensowna i właściwie to po prostu przepychanka, która wkrótce przybierze zły obrót. Jak było nikt nie wie, można snuć domysły i w nie wierzyć, popierać je lub obalać, ale nigdy, przenigdy nie da się odtworzyć tego, przy czym nie było kamer, aparatury pomiarowej i obeznanych.
Wypowiadacie się w taki sposób, jakbyście wiedzieli wszystko od zawsze, a nie potraficie wymienić w prawidłowej kolejności choćby trzech czynności, jakie wykonaliście przed tym, jak usiedliście przed kompem.
Ja jestem zawsze tego samego zdania - nie wiem, jak jest, więc wierzę. W moim przypadku w doktrynę katolicką. I tego się trzymam.
Wierzyć a wiedzieć to dwie zupełnie różne rzeczy.
Kiedyś wszyscy się zdziwimy jak cholera. A najbardziej ci zatwardziali realiści, zakute łby i kamienne czoła patrzące zmrużonymi oczkami przez zatłuszczone szkiełka, te przepełnione pychą istoty, które ciężko i twardo, z gracją słonia stąpają po ziemi.
Zdziwimy się wszyscy, bo nie wiemy, jak było, jak jest, ani jak będzie. Zdziwimy się, gdy się dowiemy.