Entuzjasta dronów Harrisen Howes musiał pożegnać się z jedną ze swoich zabawek, kiedy nieoczekiwanie stery nad nią przejął jego podchmielony współlokator na jednej z licznych imprez bractwa Po 2 miesiącach wykorzystując większego drona oraz... przerobione wieszaki na ubrania rozpoczęła się misja ratunkowa.
{Tradycyjnie polecam oglądać w HD na całym ekranie}
Dron zagubiony to Syma X5C a ratował go DJI Phantom 3 Professional
Przychodzi facet do lekarza z obitym ryjem i kijem golfowym w dupie.
-Rany, co się stało? Pyta lekarz.
-Graliśmy w golfa z przyjaciółmi i żoną. Żona wybiła swoją piłeczkę, tak że nie mogliśmy jej znaleźć. Szukaliśmy wszędzie, aż zaszliśmy na pobliską łąkę gdzie pasły się krowy. Już mieliśmy sobie darować gdy nagle widzę, że jakaś piłeczka jest nie gdzie indziej jak w dupie jednej z krów. Cały uradowany podchodzę do krowy, podnoszę ogon i mówię: "spójrz kochanie, wygląda jak twoja".
kilkanaście lat temu znalazłem na plaży telefon (wtedy wart ok 500-600 zł przy minimalnej niecałe 1000 zł netto)
"koledzy" mówią żeby kartę wyrzucić i telefon wziąć sobie albo sprzedać.
Ja twardo, że nie i koniec.
Zatem dzwonimy na numery w telefonie. Następuje standardowe szukanie pod "d" jak "dom" - pudło.
Potem "m' jak "mama" - jest!
Dzwonię. Biip...biip...
"-Tak słucham?
- Dzień dobry, znalazłem ten telefon na plaży, więc dzwonię żeby...
- TY C🤬JU J🤬Y, ZŁODZIEJU P🤬LONY, JA CIE NAMIERZĘ (ciekawe k🤬a jak?), JUŻ TO ZGŁOSIŁAM NA POLICJĘ I CIĘ ZNAJDĄ (no k🤬a jak?)/.../
- ale ja...
- JA CI K🤬A DAM SK🤬YSYNIE J🤬Y/.../
- ALE DZWONIE ŻEBY ODDAĆ TEN TELEFON!!!
- MASZ GO ODDAĆ ALBO PÓJDZIESZ DO PIERDLA/.../
(W tym miejscu odsunąłem telefon od ucha na jakieś 2-3 minuty.
Jak przestała drzeć mordę to kontynuowałem:
- słuchaj, telefon będzie do odebrania w sklepie spożywczym "xxx" w miejscowości "xxx" (sklep znajomego)...
- I LEPIEJ ŻEBY TAM BYŁ BO CIE ZNAJDĘ I ZAP🤬LĘ (nadal nie wiem jak?)"
po czym się rozłączyłem.
Jeszcze tego samego dnia się zjawił jaśnie Pan (pewnie synalek) razem z dwoma kolegami odebrać telefon.
Czy może wykosztowali się na flaszeczkę ew. browara? Może chociaż: "dzięki!"?
Dwóch znajomych kumpla starego poszło na ryby. Gorąc był jak cholera, więc jeden (dajmy na to Zygmunt) chciał się orzeźwić w chłodnej wodzie, ale podczas pływania wypadła mu sztuczna szczęka. No i wspólnie z swoim kompanem, niezłym jajcarzem (nazwijmy go Mieczysław) zabrali się za przeszukiwanie dna. Nagle pan Miecio wpadł na pomysł, że wyciągnie swoją szczenę i powie Zygiemu, że znalazł zgubę. Zamoczył ją w wodzie i krzyczy, że coś ma. Zygmunt wziął do ręki, popatrzył i wyp🤬olił na środek stawu, twierdząc że to nie jego.
Ż🤬d zgubił portfel na balu dobroczynnym. Jak tylko się zorientował, chwycił mikrofon i ogłosił:
- Szanowni państwo, zginął mi portfel. Było w nim pięć tysięcy franków. Dam znalazcy trzysta franków!
Po tych słowach z głębi sali dobiega głos:
- Ja dam czterysta!
Policjant spotyka na ulicy zapłakanego Karolka:
- Dlaczego płaczesz, dziecko?
- Bo zgubiłem 10 zł...
- Masz tu 10 zł i nie płacz.
Chłopak wziął dziesiątkę i jeszcze głośniej płacze.
- Czemu jeszcze płaczesz?
- Bo gdybym nie zgubił tej dychy to bym miał 20 zł.