📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 8:33

#zarządzanie

Jest to stary jak świat wpis z bloga niejakiego Rifuna, ale raczej mało osób miało okazję go przeczytać. Pracownik pewnej firmy ( internauci ją zlokalizowali wraz z danymi i zdjęciem głównego bohatera, ale za cholerę nie potrafię tego znaleźć ) opisuje perypetie swojego dyrektora. Taka kariera Nikosia Dyzmy IRL.
Jest to część pierwsza, jeżeli temat się przyjmie to wkleję tu również drugą, a jak nie, to bez problemu znajdziecie ją w googlach :p Zapraszam do lektury:

Początek kariery Dyrektora Buraka

Dyrektor Burak pochodzi z małej pegeerowskiej miejscowości gdzieś w Polsce, w latach osiemdziesiątych doszedł do wniosku, że nasz kraj nie oferuje takim obiecującym młodym ludziom (wykształcenie średnie, podobno rozpoczął studia, ale ma problemy ze sprecyzowaniem nazwy uczelni i kierunku) jak on możliwości zrobienia kariery i postanowił wyemigrować do "NRF-u" (cytat). Trudno się z nim nie zgodzić, bo okres komuny to nie były raczej lata prosperity. Więc wyruszył wraz z całym majątkiem (żona i dziecko) do niemieckojęzycznego eldorado. Po dotarciu na miejsce przeszedł standardową procedurę - obóz uchodźców, zrzeczenie się obywatelstwa, wniosek o przyznanie obywatelstwa niemieckiego, wreszcie samo obywatelstwo. Lata te niestety osnute są mgłą tajemnicy, ponieważ sam bohater niechętnie wspomina, że jego Vaterland wymagał od swojego syna takich poświęceń (jak obóz przesiedleńców) i nie do końca dawał wiarę jego zapewnieniom o czysto niemieckich korzeniach. Wreszcie jednak nastąpił upragniony dzień i Dyrektor Burak otrzymał swój pierwszy i prawdziwie niemiecki Ausweis (czy jak oni nazywają Dowód Osobisty) z jego świeżo zdeformowanym (zniemczonym) imieniem i nazwiskiem. Obecnie Dyrektor Burak i jego rodzina ma ogromny problem, ponieważ okazało się że jego tłumaczenia na pytanie - dlaczego zmienił imię i nazwisko to kłamstwo. Zawsze twierdził, że Niemcy go do tego zmusili, teraz rząd federalny postanowił że wszystkie imiona i nazwiska krzyżaków mają być pisane w oryginale, przy okazji okazało się że wszyscy o zmienionych nazwiskach specjalnie sobie tego życzyli.

Pierwsza praca Dyrektora Buraka

Pierwszym etatem, jaki otrzymał (zdobył) nasz bohater na łonie kapitalizmu była posada kelnera. Co do miejsca pracy pojawiają się pewne wątpliwości - w jednej opowieści jest to "najlepsza i bardzo ekskluzywna" francuska restauracja (najlepsza w mieście zamieszkania Dyr. Buraka), innym razem jest to klub nocny - równie "ekskluzywny i elegancki". Gośćmi jednego i drugiego bywali możni świata biznesu Niemiec i nie tylko (w jednej z opowieści pojawił się nawet arabski szejk). Ekskluzywność, a przynajmniej profesjonalizm lokali należy poddać w wątpliwość, ponieważ w owym okresie Dyr. Burak jeszcze nie posługiwał się swoim ojczystym językiem (niemieckim), ani żadnym innym europejskim (do dzisiaj). Jeżeli nawet pracował w owych miejscach (miejscu?) to raczej w charakterze pomywacza a nie kelnera. Niemniej jednak trzeba przyznać naszemu Dilbertowi, że po otrzymaniu upragnionego prawa do zasiłku socjalnego nie spoczął na laurach i nie zaczął korzystać z uciech kapitalizmu a zaczął szybko wspinać się po szczeblach drabiny społecznej. Wtedy też po raz pierwszy zauważył u siebie nieprzeciętne zdolności do robienia złotych "interesów". Zauważył, że loże w lokalu nocnym (tym "ekskluzywnym") są tak skonstruowane, że pomiędzy oparciem i siedziskiem jest szpara w którą wpadają kluczyki, bilon i drobiazgi, które siedzący tam goście noszą w kieszeniach. Zaproponował więc właścicielowi, że będzie zostawał po godzinach i pomagał sprzątającym doprowadzić do porządku salę - właściciel oczywiście się zgodził i jeszcze wyraził zachwyt jaki to pracowity naród ci Polacy. Nie wiedział, że Dyr. Burak to żaden Polak tylko krzyżak z dziada pradziada. Nasz bohater nie przepracowywał się specjalnie ze sprzątaniem, za to bardzo starannie przeglądał szpary w lożach. Po jakimś czasie nasz strateg wpadł na genialny pomysł jak zwielokrotnić zyski bez wkładu własnego. Pomysł był genialny w swojej prostocie po prostu wydawał klientom resztę w możliwie największej ilości bilonu tłumacząc, że w kasie niestety nie ma banknotów o niskich nominałach. Na uwagi (opowiadał tę historię publicznie) swoich podwładnych, że takie działania można nazwać (łagodnie) "uczciwymi inaczej" stwierdzał, że to żaden problem jak są frajerzy, którzy aż się proszą o to żeby na nich "zarobić" (cytat).

Nie mogę dodać reszty w spojlerze bo ch*owo napisany skrypt pluje się o linki zewnętrzne których, k🤬a, w tekście nie ma. Resztę dodam jutro

Mcdonald

Fakerę2012-11-10, 12:43
Pracownicy McDonalda mnie zadziwiają. Ostatnio jeden wymądrzał się jakby był po zarządzaniu.
5 minutowy kurs zarządzania

Lekcja 1
Mąż wchodzi pod prysznic w chwili, gdy jego żona wychodzi z łazienki.
W tym momencie słychać dzwonek do drzwi. Żona szybko zawija się w ręcznik i biegnie otworzyć. Za drzwiami stoi Bob, sąsiad z naprzeciwka.
Zanim kobieta zdążyła się odezwać, Bob mówi: Dam ci $ 800, jeżeli zrzucisz z siebie ten ręcznik.
Po chwili zastanowienia kobieta zrzuca ręcznik i staje naga przed Bobem. Po kilku sekundach Bob wręcza jej $800 i odchodzi.
Kobieta ponownie zawija się w ręcznik i idzie na górę.
Kiedy wchodzi do łazienki, mąż pyta: Kto to był ?
"To Bob z naprzeciwka" - odpowiada żona
"To świetnie" mówi mąż - "Czy on może oddał te $800, które ode mnie pożyczył?"
Morał z tej historii:
Jeżeli masz istotne informacje dotyczące kredytowania i ryzyka z tym związanego - podziel się tymi wiadomościami ze współwłaścicielami akcji zawczasu.

Lekcja 2
Ksiądz oferuje zakonnicy podwiezienie. Zakonnica wsiadła i założyła nogę na nogę, przez co kawałek kolana stał się widoczny.
Ksiądz mało nie spowodował wypadku.
Po odzyskaniu kontroli nad samochodem, mimochodem położył jej rękę na nodze.
Na to zakonnica: "Ojcze, a pamiętasz Psalm 129 ?"
Ksiądz zabrał rękę, ale przy zmianie biegów, znów ręka mu się ześlizgnęła na nogę zakonnicy.
Ta ponownie zapytała: "Ojcze, pamiętasz Psalm 129 ?"
Ksiądz przeprosił "Wybacz siostro, ale ciało jest słabe"
Po dojechaniu do klasztoru zakonnica westchnęła ciężko i wysiadła.
Kiedy ksiądz dojechał do swojego kościoła, czym prędzej zaczął szukać Psalmu 129.
Brzmiał on " Idź śmiało i szukaj, im wyżej zajdziesz, tym większa radość"
Morał tej historii:
Jak za dobrze nie znasz się na swojej pracy, to łatwo stracisz interesującą okazję.

Lekcja 3:
Przedstawiciel handlowy, urzędniczka administracji i kierownik idą razem na lunch. Na ulicy znajdują starą lampę. Kiedy jej dotknęli, z lampy wyszedł dżin i obiecał spełnić jedno życzenie każdego z nich.
"Ja pierwsza, ja pierwsza" krzyknęła urzędniczka "Chcę być na Bahamach i płynąć motorówką, nie myśląc o całym świecie"
I puff - zniknęła
"Teraz ja, teraz ja: krzyknął przedstawiciel handlowy "Chcę być na Hawajach, odpoczywać na plaży, z osobistą masażystką i zapasem Pina Colady"
Puff - zniknął.
"No dobrze, Teraz ty" mówi dżin do kierownika.
A ten na to: Chcę, żeby ta dwójka stawiła się w biurze zaraz po lunchu"
Morał z tej historii:
Zawsze pozwól aby twój szef mówił pierwszy.

Lekcja 4
Orzeł siedział sobie na drzewie, odpoczywał i nic nie robił.
Mały królik zobaczył orła i zapytał : "Czy ja też mogę sobie tak usiąść i nic nie robić?"
Na to orzeł: "Pewnie, dlaczego nie"
Więc królik usiadł pod drzewem I odpoczywał.
Nagle pojawił się lis, skoczył na królika I zjadł go.
Morał z tej historii:
Żeby siedzieć i nic nie robić, trzeba siedzieć odpowiednio wysoko.

Lekcja 5
Indyk rozmawiał z bykiem. "Chciałbym móc wzlecieć na szczyt tego drzewa, ale nie mam tyle siły"
Na to byk: "Może byś tak podziobał trochę moje odchody, jest w nich dużo odżywczych składników."
Indyk wskoczył na kopczyk odchodów, pojadł i udało mu się wzlecieć na najniższą gałąź.
Następnego dnia, po zjedzeniu jeszcze więcej udało mu się usiąść na drugiej gałęzi.
Po czterech dniach indyk dumnie zasiadł na szczycie drzewa.
I zaraz zobaczył go farmer, wziął za strzelbę i zestrzelił indyka.
Morał tej historii:
Dzięki gównie możesz wejść na szczyt, ale ono cię tam nie utrzyma.

Lekcja 6
Mały ptaszek uciekał przed zimą na południe. Ale, że było bardzo zimno, ptaszek zmarzł i spadł na ziemię. Kiedy tak leżał, przechodziła krowa i upuściła na niego trochę "placka".
Ptaszek leżał sobie w krowich odchodach i poczuł, że robi mu się ciepło. Było mu tak przyjemnie, że zaczął śpiewać z radości.
Przechodzący kot usłyszał ptasie śpiewy i podszedł zbadać sprawę.
Odkrył ptaszka pod krowim plackiem i szybko go odkopał i zjadł.
Morał z tej historii:
1. Nie każdy kto narobi na ciebie jest twoim wrogiem.
2. Nie każdy, kto wydobędzie cię z gówna jest twoim przyjacielem.
3. Jak siedzisz głęboko w gównie to lepiej trzymaj gębę na kłódkę

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 5,00 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 3 miesiące. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem