
Pierwszy dzień
"Zajebiście!" Myślę. "Pierwszy dzień i jestem już żonaty."

Sąd Apelacyjny w Szczecinie uznał, że 22-letni Damian R. przekroczył granice obrony koniecznej i jest winny śmierci dwóch młodych mężczyzn, którzy uzbrojeni wtargnęli do jego mieszkania. Sąd utrzymał wobec niego wyrok 10 lat więzienia.
Sebastian G. i Dawid P. zginęli 9 marca 2012 r. w jednym z bloków przy ul. Budowlanych w Kołobrzegu. Mężczyźni z nieustalonych powodów wtargnęli do mieszkania, w którym przebywał Damian R., jego matka, ojczym i młodsza siostra. Byli pijani i uzbrojeni w pałkę teleskopową oraz pneumatyczny pistolet. Jeden z nich miał na twarzy kominiarkę. Grozili Damianowi R. śmiercią, rzucili się na niego. Doszło do szarpaniny, w której uczestniczył również ojczym oskarżonego.
W trakcie bójki Damian R. sięgnął po kuchenny nóż i zadał atakującym kilka ciosów. Napastnicy zostali wypchnięci z mieszkania. Rodzina wezwała policję. Jednego z rannych znaleziono na 5. piętrze bloku, drugiego przed klatką schodową. Obaj zmarli po przewiezieniu do szpitala.
W listopadzie 2013 r. Sąd Okręgowy w Koszalinie skazał Damiana R. na 10 lat więzienia za zabójstwo więcej niż jednej osoby. Kara, której minimalny wymiar w takim przypadku wynosi 12 lat pozbawienia wolności, została złagodzona, gdyż sąd uznał, że R. działał w warunkach obrony koniecznej, ale użył środków niewspółmiernych do zagrożenia.
Od wyroku odwołał się zarówno prokurator jak i obrońca. Oskarżyciel, który w sądzie I instancji żądał 25 lat więzienia dla Damiana R., kwestionował prawo oskarżonego do obrony koniecznej. Natomiast obrońca chciał, aby uznać działanie swojego klienta za obronę konieczną, co zwalniałoby go z odpowiedzialności karnej.
Sąd apelacyjny tak samo jak sąd I instancji uznał, że Damianowi R. przysługiwało pełne prawo do zastosowania obrony i ochrony swoich praw, ale była ona niewspółmierna do niebezpieczeństwa zamachu na jego życie. W ocenie SA Damian R. miał prawo użyć noża do odparcia napaści, jednak działał zbyt gw🤬townie zadając napastnikom szereg ciosów w momencie, gdy uciekali, o czym świadczyły rany na plecach.
Wyrok jest prawomocny. Stronom przysługuje wniesienie kasacji.
Powodów napaści na Damiana R. do dziś nie ustalono. Podczas procesu przed Sądem Okręgowym w Koszalinie oskarżony twierdził, że nie zna napastników i nie wie po co przyszli. Według prokuratury przyczyną najścia mogły być narkotykowe rozliczenia. Damian R. jest według biegłych uzależniony od marihuany, jednak przed sądem wyjaśniał, że nie kupował od ofiar środków odurzających.
Rozważany był także wątek donoszenia przez Damiana R. na policję, gdyż w czasie napaści padły słowa "ty sprzedawczyku". Oskarżony zaprzeczał współpracy z policją.
Obrzucenie redakcji jednej z gazet jajkami, grożenie jej dziennikarzom i wysłanie do siedziby "Expressen" paczki zawierającej nóż i Koran - szwedzki sąd skazał Polaka za te czyny - informuje wyborcza.pl.
Mężczyzna spędzi za kratami pół roku. Kamil Ryba jest pierwszą osobą od ponad półwiecza, która została w Szwecji skazana za pogw🤬cenie wolności obywatelskiej.
W grudniu skazany udał się do redakcji, mieszczącej się w Göteborgu. Najpierw zaczął wyzywać dziennikarzy od komunistów, potem rzucił jajkiem w ścianę.
Następnym razem nie skończy się na jajkach. Wrócę z nożem - groził Polak.
Osobiście w redakcji się już nie pojawił, ale wysłał paczkę, w której znajdował się nóż i Koran. Przerażeni dziennikarze myśląc, ze w środku znajdują się materiały wybuchowe wezwali policję. Konieczna była ewakuacja budynku.
Pięć dni później Polak został zatrzymany, a następnie aresztowany. Szwedzka prokurator Ulrika Aberg poinformowała na łamach "Expressen", że Polak został oskarżony o pogw🤬cenie zasad wolności obywatelskiej. "To forma bezprawnej groźby, której głównym celem jest chęć wpłynięcia na opinię publiczną, co po części naraża wolność słowa na niebezpieczeństwo" - tłumaczyła.
Na łamach "Expressen" głos zabrał także obrońca Ryby Anders Kollberg. Przekonywał, że Polak "nie miał żadnych kryminalnych intencji". "Był tylko krytyczny wobec niektórych artykułów. Chciał je przedyskutować i zaprotestować przeciwko nim. Nie chciał nikomu grozić ani uniemożliwiać pracy dziennikarzom" - wyjaśniał obrońca.
Podczas procesu Ryba potwierdził, że był w redakcji i wysłał paczkę. Nie zgadzał się jednak z zarzutem, że dopuścił się przestępstwa. "Nóż łączy się z Koranem z bardzo prostej przyczyny. Islam to ideologia, która opiera się na przemocy. To nie jest religia" - tłumaczył.
29-latek, jest przywódcą Szwedzkiej Ligi Obrony, która to organizacja walczy z islamem. Chociaż zupełnie nieznany w Polsce, w Szwecji zasłynął już ze swoich radykalnych poglądów.