📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 20:49
🔥 Polska taksówka - teraz popularne

#walka

Motywacja

konto usunięte2014-01-06, 11:24
Biłem się z jednym gościem, ma połamane ręce.
Właściwie, właśnie to mnie skłoniło, żeby z nim w ogóle walczyć.

Zapomniana rocznica

Vof2014-01-04, 19:14
2014. Nie tylko Powstanie Warszawskie.

Zarówno w mediach, jak i świadomości większości ludzi, rok 2014 będzie należał niemalże w zupełności do jednego wydarzenia: 70. rocznicy Powstania Warszawskiego. Już od połowy roku będzie ono przyćmiewało inne zdarzenia z historii Polski i świata. Tymczasem zupełnie niezauważona pozostaje Insurekcja Kościuszkowska.

W pełni rozumiem irytację nie-warszawiaków na wszechobecność Powstania Warszawskiego. Media, ale również politycy (przede wszystkim ci z prawej strony), próbują z losów stolicy uczynić powszechne doświadczenie wszystkich Polaków. 63 dni walk Warszawy ma być dla każdego mieszkańca naszego kraju czymś uniwersalnym. Szkoda tylko, że tak nigdy nie będzie, ponieważ nawet dla przeważającej liczby dzisiejszych mieszkańców Warszawy powstanie nie będzie ich doświadczeniem i ich tożsamością, przede wszystkim dlatego, że nie dotykało ono w żaden sposób ich rodzin.

Dlaczego więc mieszkańcy innych regionów Polski mają przeżywać i wzruszać się nad rocznicą walki miasta, z którym nie są emocjonalnie związani? Oczywiście powstanie odegrało niezwykle istotną rolę w historii Polski, trudno jednak powiedzieć, aby było ono dla wszystkich Polaków doświadczeniem uniwersalnym.


Bitwa pod Racławicami

Jednocześnie 2014 rok wiąże się z inną rocznicą z dziejów Polski, czyli 220-leciem Insurekcji Kościuszkowskiej – wydarzenia, o którym Polacy zazwyczaj słyszą ostatni raz podczas lekcji szkolnych. Tymczasem walki z roku 1794 odegrały w historii Polski rolę niebagatelną, z tego też powodu pamięć o nich warto cały czas kultywować, szczególnie, że między innymi na pamięci o nim wyrosło pokolenie, które w Czterdziestym Czwartym walczyło na bruku warszawskim. Warto przypomnieć chociażby, że w 1938 roku w polskich kinach emitowano ekranizację bitwy pod Racławicami.

Przede wszystkim, w przeciwieństwie do Powstania Warszawskiego (i akcji „Burza”), insurekcja objęła naprawdę większość terenów Rzeczypospolitej. Działania militarne i polityczne nie miały miejsca tylko na terenie jednego województwa, ale wybuchały w różnych częściach kraju. W okolicach Gniezna doszło do Insurekcji Wielkopolskiej skierowanej przeciwko Prusom, w walkach na krótki czas pogrążyło się również Wilno a nawet Kurlandia. Jednocześnie toczono działania w centralnej Polsce: zarówno na Mazowszu jak i w Małopolsce. Jedynym dużym miastem Rzeczypospolitej, które w czasach insurekcji nie otarło się o działania zbrojne, był Lwów.

Równocześnie, chociaż insurekcja nie zakończyła się zwycięstwem militarnym, było ono mniejszą klęska niż Powstanie Warszawskie, nawet wliczając w to statystyki rzezi Pragi dokonanej przez ludzi generała Suworowa. Co więcej, w przypadku Wielkopolski działania przeprowadzane przez generała Dąbrowskiego pozwoliły na zdobycie przez niego wystarczająco dużo doświadczenia i szacunku, wykorzystanego w 1806 roku w czasie jednego z nielicznych udanych powstań w historii Polski – wyczynu rzeczywiście rzadko spotykanego nad Wisłą.


Jan Henryk Dąbrowski wjeżdża do Poznania w 1806 roku. Źródłem ówczesnego sukcesu była również insurekcja wielkopolska 1794 roku.

Ponadto, w przypadku walk z 1794 roku mówić można o doświadczeniu ludzi nie tylko z różnych regionów Polski, ale i różnych warstw społecznych. Oczywiście teorie o wielkim narodowym zrywie są, delikatnie mówiąc, mocno na wyrost, a odsetek chłopów i mieszczan nie był aż tak duży jak to próbowała później przedstawiać propaganda komunistyczna. Niemniej był on znaczący, przez co o wiele łatwiej jest się z nim identyfikować większej liczbie Polaków. Nie można zapominać, że doświadczenie walki w Powstaniu Warszawskim było przede wszystkim doświadczeniem warszawskiej inteligencji, i to tej zaangażowanej politycznie. Większość mieszkańców Warszawy nie poszła na barykady i podobnie jak Miron Białoszewski była biernym obserwatorem toczących się walk, a w pewnym momencie wręcz się im sprzeciwiała.

Z drugiej strony można zrozumieć, dlaczego w zabetonowanej politycznie rzeczywistości Polski XXI wieku nie chce pamiętać się o Insurekcji. Wydarzenia 1794 roku wiążą się z licznymi kontrowersjami. Po pierwsze, w przypadku Powstania Warszawskiego mamy prostą sytuację: z jednej strony Polaków-powstańców z AK i w pewnym stopniu NSZ, z drugiej zaś krwiożerczych Niemców. U schyłku wieku XVIII sytuacja jest o wiele bardziej pogmatwana. Owszem, mamy polską armię, Kościuszkę i Dąbrowskiego, ale też polskich targowiczan, króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i na dokładkę Prusaków i Moskali. Trudno jest identyfikować się z którąś ze stron, ponieważ przy prostej próbie przekładu dzisiejszych podziałów politycznych na realia XVIII wieku po stronie targowiczan zasiadł by PiS, zaś SLD szło by ramie w ramię z Kościuszką. Dzisiejsi konserwatyści raczej nie mają zamiaru powiedzieć, że ich dziadowie w poglądach wisieli u klamki carycy Katarzyny. Tym większy jest problem z Kościuszką i tym w jakim stopniu przemaglowała go propaganda komunistyczna, robiąc z niego niemalże jedną z reinkarnacji Róży Luksemburg.

Do jakiejkolwiek refleksji i próby dyskusji nad Insurekcją próbuje, w dosyć specyficzny sposób, wrócić Jarosław Rymkiewicz w Wieszaniu. Niemniej i on ma w moim odczuciu pewne problemy z pogodzeniem swojej konserwatywno-narodowej wizji z wieszaniem i rewolucyjnymi zapędami uczestników Insurekcji.


Rzeź Pragi

Przebieg wydarzeń roku 1794 był kluczowy dla zrozumienia polskich losów i polskich dążeń w wieku XIX. Ponadto, w przeciwieństwie do wydarzeń warszawskich, było to doświadczenie dotyczące większej liczby ludzi pochodzących z różnych grup społecznych. Powstanie to obfitowało zarówno w chwile chwalebne, jak wygranie bitwy pod Racławicami, jak i tragiczne, tak jak rzeź Pragi. W świadomości Polaków Insurekcja Kościuszkowska praktycznie nie istnieje. Nie zmienia to faktu, że powinna w niej zaistnieć na nowo.

źródło: histmag.org/2014.-Nie-tylko-Powstanie-Warszawskie-8903

10 Starożytnych broni

konto usunięte2014-01-04, 8:52


JewTub
BTW: Niech oczywiście ktoś boski nie zapomni wstawić zdjęcia wolverin'a lub czegoś innego co się akurat objawi w głowie podczas oglądania filmu (kij z kupą, bruce lee i jego przeciwnik etc.)

Karateka

Fakerę2014-01-02, 12:31
Jest mocny

Walka w lesie

BongMan2013-12-31, 13:52
Na polanie w środku lasu spotkały się dwie nienawidzące się ekipy-bojówki. Jedna z Poznania, druga z Warszawy. W ruch poszły pięści i niebezpieczne narzędzia. Pod koniec jedynie dwóch Poznaniaków, ciężko rannych, trzymało się na nogach. Ale wygrali.
To było pyrusowe zwycięstwo.

Na siłowni

BongMan2013-12-30, 15:46
Na siłownię przychodzi dziwna ekipa z jakiegoś klubu sportowego. Jeden podnosi sam gryf od sztangi, rzuca go na ziemię, podnosi i znowu rzuca, kilku innych robi przysiady z rękami w górze, a pozostali ćwiczą na bieżniach na największej szybkości. Główny koks, widząc to wszystko, pyta kogoś:
- Te, co ci goście trenują?
- Francuskie sztuki walki.

Hinduski Dyzma?

Vof2013-12-29, 1:16
Indie: niezwykła kariera Partii Zwyczajnego Człowieka

Arvind Kejriwal, nierzucający się w oczy, nieśmiały okularnik i całkowity polityczny nowicjusz został w sobotę premierem indyjskiej metropolii, kilkunastomilionowego Delhi. „To dopiero początek rewolucji” – zapowiedział.



Na swoją uroczystą inaugurację 45-letni Kejriwal przyjechał metrem wraz z dziesiątkami tysięcy jego zwolenników, którzy w grudniowych wyborach zagłosowali na utworzoną przez niego zaledwie przed rokiem Partię Zwyczajnego Człowieka (AAP). Razem z premierem metrem przyjechało sześcioro jego ministrów, a także zaproszeni na uroczystość krewni. Po złożeniu przysięgi udali się nad przecinającą miasto rzekę Jamunę, by w miejscu, gdzie dokonano kremacji Mahatmy Gandhiego oddać hołd ojcowi duchowemu współczesnych Indii. „To dopiero początek drugiej wojny o niepodległość – poprzysiągł Kejriwal. – Dopiero gdy wyzwolimy się z kajdan korupcji, niesprawiedliwości i biedy, dopiero wtedy będziemy mogli się nazywać ludźmi prawdziwie wolnymi”.

Polityczna kariera nowego gospodarza Delhi mogłaby posłużyć za scenariusz na film z gatunku „od nędzarza do milionera”, opowiadający, jak nikomu nieznany poborca podatkowy staje się bohaterem ludowym i przywódcą, któremu wróży się panowanie nad całymi Indiami. Jeszcze trzy lata temu nikt w Delhi o nim nie słyszał. W 2010 r. był zaledwie jednym z pomocników i dworzan Anny Hazare, działacza społecznego, który wzorując się na Mahatmie prowadził w stolicy głodówki, by wymusić na władzach kraju walkę z korupcją. Protesty i głodówki guru Hazare dały początek wielotysięcznemu ruchowi oburzonych, mających dość złodziejstwa, cynizmu i prywaty w indyjskiej polityce.

Ale ruch buntowników szybko się rozpadł. Guru Hazare brzydził się polityką i politykami, i uważał, że każdy kontakt z nimi zbruka najczystszego i najuczciwszego. Kejriwal nie zgadzał się z mistrzem. Twierdził, że skrajną naiwnością byłoby oczekiwać, iż zaślepieni wyłącznie własnymi korzyściami politycy przestaną traktować władzę jak łup i nagle przemienią się w pokorne sługi swoich dobrodziejów wyborców. Przed rokiem Kejriwal wraz z grupą zwolenników założył Partię Zwyczajnego Człowieka, na czele której postanowił najpierw przejąć władzę, by potem móc oczyścić z brudów polityczną stajnię Augiasza.

Kiedy w grudniu stawał do wyborów w Delhi, wielkie partie – rządzący Indyjski Kongres Narodowy i opozycyjna Partia Ludowa (BJP) – szydziły z niego i nazywały tanim populistą. Kejriwal obiecywał wyborcom, że nie tylko rozprawi się ze skorumpowanymi politykami, ale także obniży o połowę opłaty za prąd i doprowadzi za darmo wodę do każdego stołecznego domostwa.

Wybory w Delhi zakończyły się klęską rządzącego Kongresu i wygraną opozycyjnej BJP, która do 70-osobowego stołecznego parlamentu wprowadziła 31 radnych. Zabrakło jej 5 mandatów, by samodzielnie rządzić, a ponieważ cieszy się opinią partii hinduskich nacjonalistów, nie udało jej się znaleźć żadnego koalicjanta.

W ten sposób władza w Delhi przypadła Partii Zwyczajnego Człowieka, która w swoich pierwszych wyborach wprowadziła do parlamentu 28 radnych. Kejriwal zastrzegał się, że nie wejdzie do koalicji z żadną partią podejrzaną o korupcję (tego warunku nie spełniłaby w Indiach żadna z partii). Zgodził się stanąć w stolicy na czele mniejszościowego rządu, gdy zażądali tego jego zwolennicy, a Kongres, mający 8 radnych, obiecał wsparcie bez zawiązywania koalicji.

Indyjscy komentatorzy wygraną Partii Zwyczajnego Człowieka w Delhi przypisują narastającym rozczarowaniem Indusów starymi partiami politycznymi i uprawianą przez nich polityką, przeżartą korupcją, prywatą i obojętnością na losy wyborców. Kejriwal znalazł szczególnie wielu zwolenników wśród młodzieży, a także członków coraz liczniejszej miejskiej klasy średniej.Rozochocony wiktorią w Delhi Kejriwal zapowiada, że poprowadzi Partię Zwyczajnego Człowieka w wiosennych wyborach krajowych, w których Kongres będzie bronił sprawowanej od 10 lat władzy, a jego główna rywalka BJP spróbuje mu ją odebrać.

Wątpliwe, by wiosną Partii Zwyczajnego Człowieka udało się powtórzyć sukces z Delhi. W indyjskiej polityce wciąż dominuje uboga wieś, gdzie mieszka najwięcej wyborców, zdobywanych (czyli kupowanych) w tradycyjny sposób.

Partii Zwyczajnego Człowieka będzie tym trudniej, że jej rywale już jej nie zlekceważą. Kongresowy przywódca Rahul Gandhi, dziedzic dynastii Nehru-Gandhich rządzącej Indiami przez większość ich niepodległego bytu otwarcie stawia Partię Zwyczajnego Człowieka swoim partyjnym towarzyszom za wzór. Puszcza tym samym oko do zwolenników Kejriwala, usiłując mu ich podebrać.

Triumf Partii Zwyczajnego Człowieka najbardziej zirytował opozycyjną BJP i jej przywódcę Narendrę Modiego, który sam upatrzył dla siebie rolę jedynego sprawiedliwego w wojnie z korupcją. BJP boi się, że to jej właśnie odbierze głosy niezadowolonych Arvind Kejriwal, który tłumaczy wyborcom, że Kongres i BJP w istocie niczym się nie różnią i tak samo sprawują władzę, a dopiero Partia Zwyczajnego Człowieka zamierza to zmienić.

źródło: artykuł: pb.pl/3496257,25013,indie-niezwykla-kariera-partii-zwyczajnego-czlowieka
zdjęcie: en.wikipedia.org/wiki/Arvind_Kejriwal

Hokej kobiet

BongMan2013-12-28, 6:48
Te kobiety nie strzelają fochów. One strzelają się po mordach.

Atak żywych trupów

Vof2013-12-27, 12:29
W 1915 roku Niemcy zaatakowali gazami bojowymi rosyjską twierdzę Osowiec. Kiedy sądzili, że wszyscy obrońcy nie żyją, okropnie poparzeni Rosjanie przeprowadzili kontratak. Do historii przeszedł jako "atak trupów".



Wojna krymska stoczona pomiędzy Imperium Rosyjskim a Imperium Osmańskim wspartym przez wojska Wielkiej Brytanii, Francji i Sardynii, udowodniła słabość armii carskiej. Rosjanie nie byli w stanie stawić czoła sprawnie dowodzonym i dobrze wyposażonym armiom sprzymierzonym.
Po tej wielkiej klęsce generał Mikołaj M. Obruczew poczynił ocenę działań wojennych w pracy "Uwagi o obronie Rosji", w której zawarł nie tylko podsumowanie błędów popełnionych w kampanii na Krymie, ale także opracował plan obrony Imperium na linii Niemen - Biebrza - Narew - Bug - Wisła. Zgodnie z ówczesną myślą wojenną zaplanowano budowę systemu umocnień, który zabezpieczyłby granicę pomiędzy Imperium Rosyjskim a Prusami.
29 maja 1873 roku car Aleksander II wydał rozkaz rozpoczęcia budowy twierdzy w pobliżu wsi Osowiec, która miałaby równocześnie bronić linię kolejową łączącą Białystok z Królewcem. Projekt przygotował inż. woj. płk. L. Hildebrandt, który opracował twierdzę pierścieniową o średnicy około 7 kilometrów składającą się z 9 fortów. Koszt budowy oszacowano na około 10 milionów rubli w złocie.

Wysokie koszty budowy szybko spowolniły prace nad twierdzą. Zwłaszcza, że w tym czasie prowadzono kolejną wojnę z Turcją. Dopiero po jej zakończeniu, w lipcu 1879 roku, car Aleksander II wydał rozkaz, aby jak najszybciej wznowić prace nad rozbudową umocnień na zachodniej granicy.
Budowę zakończono w 1887, jednak później była kilka razy modernizowana - w 1891 roku wybudowano jeszcze jeden obiekt około 4 kilometry od fortu numer 3. Natomiast po wojnie rosyjsko-japońskiej rozbudowano umocnienia polowe.

Wielka Wojna

W chwili wybuchu pierwszej wojny światowej garnizon kierowany był przez generała-porucznika Karola-Augusta Szulmana. Został on zastąpiony na stanowisku w styczniu 1915 roku przez generała Mikołaja Brzozowskiego, który dowodził twierdzą aż do jej opuszczenia w sierpniu 1915 roku.
Garnizon, którym dowodzili składał się z jednego pułku piechoty, dwóch batalionów artylerii, kompanii saperów i jednostek wsparcia. Oddziały forteczne były uzbrojone w około 200 dział kalibrów od 57 do 203 mm. Piechota posiadała karabiny Mosina wz. 1891, duńskie karabiny maszynowe Madsen wz. 1903, ciężkie karabiny maszynowe Maxim wz. 1902 i 1910, jak również działka systemu Gatlinga. Twierdza była bardzo dobrze przygotowana do obrony, kiedy pod koniec września 1914 roku pod jej forty podeszły bataliony pruskiej Landwehry.


Cerkiew i plac defilad w garnizonie twierdzy Osowiec

Pierwszy szturm

20 września 1914 roku pod twierdzę przybyły pierwsze oddziały niemieckiej 8. armii, w sumie 40 batalionów piechoty, które próbowały zdobyć fortecę z marszu. Nie udało im się to. Dzień później przybyły posiłki, które pozwoliły na zacieśnienie linii i rozpoczęcie systematycznego ostrzału twierdzy.
Jednocześnie niemieckie dowództwo w Królewcu przekazało oblegającym fortecę oddziałom Landwehry około 60 ciężkich dział kalibru do 203 mm. Ostrzał zaczął się 26 września. Dwa dni później piechota rozpoczęła szturm, który został krwawo stłumiony przez dobrze zamaskowaną rosyjską artylerię. Następnego dnia Rosjanie przeprowadzili kontratak ze skrzydła, który zmusił Niemców do zaprzestania ognia i wycofania artylerii.

Pierwszy niemiecki atak pokazał, że zewnętrzna linia obrony, przeprowadzona przez obszar bagienny około 2 kilometry od schronów dla karabinów maszynowych, jest zbyt blisko twierdzy. Pozwalało to Niemcom na prowadzenie ognia na wprost z dział piechoty w kierunku bunkrów. Dowództwo postanowiło przesunąć linię obrony na 8-10 kilometrów od twierdzy. Niestety do wznowienia działań wojennych w tym rejonie udało się jedynie przygotować nieliczne i płytkie umocnienia polowe.


Atak gazowy na froncie wschodnim

Drugi szturm

3 lutego 1915 roku wojska niemieckie podjęły drugą próbę szturmu na twierdzę. Rozpoczęła ją długa wymiana artyleryjska i krwawe starcia na pierwszej linii rosyjskich okopów. Niektórzy obrońcy spędzili w płytkich norach pod ogniem ciężkich moździerzy 5 dni. Pod naporem przeważających sił w nocy 9 lutego Rosjanie wycofali się na drugą linię umocnień polowych, która była lepiej przygotowana do obrony.
W ciągu kolejnych dwóch dni, mimo zaciętej obrony, Niemcom udało się zdobyć nieco terenu. Pozwoliło im to na podciągnięcie ciężkich moździerzy oblężniczych kalibru 420 mm (42 cm L/12 Kurze Marine Kanone M.14). W ciągu tygodnia na teren twierdzy spadło 200-250 tysięcy ciężkich granatów moździerzowych. Ponadto twierdza była ostrzeliwana działami artylerii ciężkiej i bombardowana z powietrza.

Po niespełna dwóch tygodniach ostrzału Niemcy wezwali obrońców do poddania się. Mieli na to 48 godzin. Propozycja została odrzucona mimo wielu poważnych uszkodzeń fortów i pożarów, które wybuchły na terenie twierdzy. Rosjanie twardo się trzymali w Osowie. Niemożność przełamania rosyjskiej obrony zmusiła Niemców do przejścia do działań pozycyjnych.


Ciężki moździerz oblężczniczy 42 cm L/12 Kurze Marine Kanone M.14

Trzeci szturm

Na początku lipca 1915 orku pod dowództwem feldmarszałka von Hindenburga, wojska niemieckie rozpoczęły wielką ofensywę. W jej ramach mieli zdobyć twierdzę Osowiec. Do tej operacji wydzielono 14 batalionów piechoty, batalion saperów, 24 do 20 ciężkich dział oblężniczych, 30 baterii artylerii pułku gazowego.
Na drugiej linii obrony czekały na Niemców oddziały 226. Ziemlańskiego pułku piechoty. Przeciwko nim 6 sierpnia 1915 roku o godzinie 4 rano, niemieckie oddziały chemiczne wypuściły mieszankę gazów bojowych - chloru z bromem. Chmura gazu po pokonaniu około 10 kilometrów osiągnęła szerokość 8 kilometrów i wysokość 10-15 metrów. Obrońcy nie mieli praktycznie żadnych szans na przeżycie, ponieważ służby kwatermistrzowskie nie wyposażyły załogi w maski przeciwgazowe.

Atak żywych trupów

Wydawało się, że po takim ataku nikt z obrońców nie mógł przeżyć. Kiedy wiatr zaczął rozwiewać opary gazu, do szturmu ruszył 18. pułk 70. Brygady, która wchodziła w skład 11. Dywizji Landwehry. Kiedy Niemcy byli w połowie drogi do budynków fortecznych przeciw nim wybiegli Rosjanie atakując na bagnety.
Były to resztki 8. i 13. kompanii 226. Ziemlańskiego pułku piechoty - w sumie około 60 żołnierzy. Jak napisał Artiom Denisow: "Kiedy Niemcy zbliżali się do rosyjskich okopów, napotkali kontratak prowadzony na bagnety z okrzykiem na ustach. Choć było to raczej ochrypłe huuurrra ocalałych obrońców - pozostałości po 8. i 13. Kompanii. Może trochę więcej jak 100 osób. Ledwie stali, jednak nadal walczyli. To, co zobaczyli Niemcy było straszne. Żołnierze mieli na twarzy szmaty, którymi obwiązali oparzenia chemiczne, pluli krwią, a czasem wypluwali na koszule kawałki swoich płuc".


Niemcy natrafiwszy na atak przeprowadzony przez ledwie żywych Rosjan rozpierzchli się, po czym rozpoczęli bezładny odwrót. Niecała setka rosyjskich żołnierzy w ostatnim, desperackim ataku zmusiła do odwrotu 7 batalionów Landwehry, czyli około 7 tysięcy żołnierzy.

Twierdza nie została zdobyta. 23 sierpnia 1915 roku ze względu na panującą sytuację na froncie Sztab Generalny wydał rozkaz wycofania się obrońców. Dopiero wówczas wkroczyli do niej Niemcy.


Niemiecki oficer wzięty do niewoli w twierdzy Osowiec

źródło: facet.interia.pl/obyczaje/historia/news-atak-zywych-trupow,nId,1080798

Rozpoznany powstaniec

Vof2013-12-26, 23:45
Powstaniec "Wicher" rozpoznany

Stanisław Firchał ps. Wicher to bohater kampanii reklamowej filmu "Powstanie warszawskie" rozpoznany przez bliskich. Identyfikacji dokonano dzięki akcji "Rozpoznaj" Muzeum Powstania Warszawskiego. W ramach tego projektu na stronie filmu są prezentowane kadry z nierozpoznanymi bohaterami Powstania.



"Powstanie warszawskie" to pierwszy dramat wojenny non-fiction stworzony wyłącznie na podstawie materiałów dokumentalnych. Celem akcji jest zidentyfikowanie bohaterów filmu, czyli prawdziwych uczestników powstania, którzy znaleźli się w obiektywie powstańczej kamery. Interesują nas też okoliczności i miejsca, w jakich zostali sfilmowani. Dlatego na stronie internetowej filmu i na profilu facebookowym zamieszczamy kadry i prosimy internautów o pomoc w identyfikacji bohaterów. Od 6 listopada udało się rozpoznać 23 osoby. Uważamy, że to niezły wynik - powiedział szef Działu Historycznego Muzeum Powstania Warszawskiego Piotr Śliwowski.

Jak zaznaczył, w sumie rozpoznano już 123 osoby, jednak wcześniejszą identyfikację przeprowadzali też muzealni historycy i specjaliści od ikonografii. Ale w pewnym momencie nasze możliwości się skończyły i musieliśmy poprosić internautów o pomoc, licząc że ktoś na zdjęciu rozpozna kogoś z bliskich lub znajomych - relacjonuje szef Działu Historycznego.

W większości przypadków to rodziny rozpoznawały na zdjęciach ojców czy dziadków i zgłaszały się do muzeum. - Były też takie wzruszające sytuacje np. kiedyś pojawił się u nas elegancko ubrany starszy pan, który poprosił, by mu włączyć film. W pewnym momencie wskazał znajdującego się na ekranie młodego chłopaka w krótkich spodenkach, taszczącego płytę chodnikową pomagając przy budowie barykady i powiedział "a to ja" - relacjonuje Śliwowski.

Za jeden z większych sukcesów uznał zidentyfikowanie bohatera kampanii reklamowej filmu. "Chodzi o tego charakterystycznego powstańca, roześmianego, z długimi włosami, pistoletem maszynowym, ubranego w płaszcz, z chustą fantazyjnie zawiązaną pod szyją.

Przyszła do nas córka i wnuk tego pana, którzy natrafili na jego zdjęcie i opowiedzieli nam jego historię. Stanisław Firchał ps. Wicher, uczestnik konspiracji, powstaniec, walczył na Woli, na Cmentarzu Powązkowskim i na Stawkach, potem trafił na Starówkę, a po jej upadku kanałami przeszedł do Śródmieścia. I właśnie na ul. Wareckiej, po wyjściu z kanałów został sfilmowany przez ekipę operatorów Biura Informacji i Propagandy - opowiedział szef Działu Historycznego.

Po upadku zrywu Firchał podzielił los tysięcy jego uczestników, czyli tułaczkę obozową. Przeszedł m.in. przez Ożarów i Landsberg. Potem był obóz w Turyngii wyzwolony przez aliantów, skąd trafił do II Korpusu. I w 1947 r. wrócił do kraju i w 1950 r. dostał pracę w Domach Towarowych Centrum, gdzie pracował do emerytury, czasem nawet jako model. I to jest przykład niezwykłej historii, jaką poznaliśmy dzięki tej akcji. Jej efekt przerósł nasze oczekiwania. Jest oczywiście kontynuowana i mam nadzieję, że jeszcze wiele osób uda się rozpoznać - dodał Śliwowski.

Film "Powstanie warszawskie" powstaje ze zdjęć wybranych z łącznie sześciogodzinnego materiału, pochodzącego z kronik filmowych z sierpnia 1944 r. Ma trafić do kin w 2014 r. przed 70. rocznicą wybuchu powstania. Kroniki nakręcili operatorzy Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej AK m.in. Antoni Bohdziewicz "Wiktor", Stefan Bagiński "Stefan" i Jerzy Zarzycki "Pik".

Ze zdjęć wybranych z kronik skonstruowano półtoragodzinną fabularną historię dwóch głównych bohaterów, braci-operatorów, dokumentujących przebieg powstania. Czarno-biały materiał po montażu poddano koloryzacji, co sprawiło, że wygląda, jakby nakręcono go współcześnie. W pracach nad filmem uczestniczą specjaliści od czytania z ruchu warg. Mają ustalić, co mówili bohaterowie kronik, ponieważ materiał pozbawiony jest dźwięku.

źródło: niezalezna.pl/49948-powstaniec-wicher-rozpoznany

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem