Tonie luksusowy liniowiec. Lodzi ratunkowych jest jak zwykle za 
mało. Każdy z pozostałych na pokładzie pasażerów dostaje po kamizelce
ratunkowej i dobre słowo na drogę w lodowatą otchłań. Wszyscy 
trzymają się relingu i mają stracha skakać. Załoga próbuje ich do 
tego nakłonić, ale bezskutecznie. Proszą o pomoc kapitana. Ten udaje 
sie do każdej grupki, wymienia z nimi parę słow, po czym... wszyscy 
skaczą kolejno do wody.
Po chwili na pokładzie zostaje już tylko załoga. Kapitan pytany, jak 
dokonał tej sztuczki stwierdza:
- Całkiem łatwo. Niemcom powiedziałem, że to rozkaz, Amerykanom 
zaapelowałem do ich patriotyzmu, Francuzow zapytałem, czy chcą byc 
gorsi od Amerykanow, Japonczykom wyjaśniłem, że takie skoki sa dobre 
na potencję, Rosjanom oznajmiłem, że i tak nie warto zostawać, bo 
skończył sie alkohol... Najtrudniej było z Polakami ale też w końcu 
zmiękli, gdy im powiedziałem, że skoki z pokładu do wody są surowo 
zabronione.