📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 3:20

#prawda

Prawda?

konto usunięte2013-04-18, 6:27
Bo widzisz... Możesz znaleźć wytłumaczenie które potwierdzi to, że to co mówię nie jest prawdą. Możesz znaleźć tysiąc wytłumaczeń żeby zostawić mnie w spokoju i pójść dalej...
Ale nie możesz powiedzieć że to co mówię nie jest możliwe... Prawda? Możesz powiedzieć sobie w myślach "on kłamie, to debil, świr, jakiś j🤬y ćpun"...
lecz jeśli myślisz że to niemożliwe. W takim razie. Mój Drogi... Oni już Ciebie mają.
Gra trwa.
Pomyśl... Hipotetyczny scenariusz: Chciałbyś skłócić i wyniszczyć pewną dużą grupę ludzi - społeczeństwo.
Społeczeństwo 40-stu milionów obywateli. Tak żeby nie wychylali się za bardzo, nie robili awantur, a o jakichkolwiek zmianach na lepsze, najlepiej w ogóle zapomnieli. Jednocześnie postawić rząd owej grupy w takie pozycji by móc - mówiąc kolokwialnie - "r🤬ać dowoli".
Ludzie mogliby się oburzyć. Mogliby zniszczyć taki rząd bardzo łatwo. A "ONI" o tym wiedzą.
Znają siłę zjednoczonego społeczeństwa, dlatego też celem jest jego wyniszczenie, oskubanie z wartości i idei dla których warto by było rozlać trochę krwi.
"Dziel i rządź"...
Co byś zrobił? A przecież musisz zrobić to tak żeby wina nie padła na Ciebie, tak aby nikt nie połączył Ciebie z tą sprawą. A więc, Panie White?
A może by tak: Mały zamach? Dziwny wypadek? Tajemnicze samobójstwo? Brzmi ciekawie co? Dać ludziom coś do pogdybania, coś do zajęcia ich "buntowniczych" umysłów.
A spójrz - przecież nikt nie będzie wiedział że to TY!
A nawet jeśli to co? Jak to udowodnią? Przecież wszystko było tak jak powiedzieli w TV! Poza tym... będą zbyt zajęci walką między sobą.
Skoro nikt nie będzie wiedział że to Ty, każdy będzie próbował zwalać ewentualną winę na kogoś!
Znasz ten koncept, prawda? "Szatan, Diabeł, ż__zi, masoni, sąsiad spod czwórki".
Tak, ludzie uwielbiają ciągle obarczać swoim "poczuciem winy" inne istoty. A najbardziej lubią zwalać ten ogromny kamień wewnętrznego poczucia winy na wymyślonych wrogów.
Na wrogów którzy tak naprawdę nie istnieją. A może? Kto wie?
"Nic z tym nie zrobiłem, a mogłem coś zrobić, mogłem coś zmienić". Ale to ich rzeczywistość, oni biorą odpowiedzialność za swoje myśli, czyny i słowa.
Mogli coś zrobić, a nie zrobili. Jaka szkoda...
i co Teraz?
Zegar tyka. A czas mija. Z dnia na dzień coś się zmienia. Ktoś umiera. Ktoś się rodzi. Ktoś szuka zbawienia.
"Czy to ma znaczenie?" - spyta ktoś zbyt zajęty swym codziennym życiem by stać go na chwilę zastanowienia.
A wystarczy trochę logiki. Wszak liczy się rezultat działań.
A rezultatem jest: Totalny Chaos. Młodzież zdemoralizowana, starzy znerwicowani. Ludzie chorzy, ze strachem w oczach, nie mający nadziei, skłóceni, pozostawieni sobie. Jedni obarczają winą drugich i vice versa... i tak w kółko. A czas mija. Powoli zaczną zdawać sobie sprawę z tego co robią,
a jeśli już ci myślący będą wiedzieć na czym to polega - oni będą próbować "przebudzić" tych którym myślenie wychodzi "troszeczkę" gorzej...
i wiesz co się wtedy stanie?
Prawda?

Prawda o pokerze

konto usunięte2013-04-13, 15:19
Ktoś tu ma farta

Syrop Łowicz - cała prawda

konto usunięte2013-04-11, 17:24
Dałem się podejść jak sześcioletnie dziecko… Jak przedszkolak! Taka wtopa! Muszę chyba zastanowić się, czy nie powinienem powierzyć prowadzenia Maltretingu komuś mniej łatwowiernemu.

Zacznijmy jednak od końca. Albo od prawie końca.

Zastanawialiście się może kiedyś, jak to się dzieje, że z tak drogich owoców jak maliny robi się całkiem tani syrop do rozcieńczania? Bo ja ostatnio zacząłem się zastanawiać.

Bo weźmy na przykład takie jabłka - całkiem niedrogie owoce, powiedzmy jakieś 2-3 zł za kilogram w sklepie. Z jabłek można robić sok, na przykład taki 100-procentowy. Litr takiego soku kosztuje jakieś 4 zł. W tym samym sklepie.

Z drugiej strony są maliny. Powiedzmy, że kosztują 5 zł - ale nie za kilogram, tylko za 100-gramowe opakowanie. Za kilogram wychodzi 50 zł. A powstaje z nich syrop - czyli über-sok, sok skoncentrowany - w cenie jakichś…. 10 zł za litr.

Oczywiście ktoś mógłby się przyczepić i stwierdzić, że porównywanie cen detalicznych nie ma sensu. Rzeczywiście, w skupie różnice są zdecydowanie mniejsze (o tutaj - strona 39), ale tak naprawdę nie o ceny tu chodzi, tylko o impuls, który każe Ci pomyleć: “cholera, coś tu nie gra” i sprawdzić dokładniej to, co wcześniej wydawało Ci się oczywiste.

No więc czy zastanawialiście się, jak to się dzieje, że z tak drogich owoców jak maliny robi się całkiem tani syrop do rozcieńczania?

Odpowiedź jest prosta. Nie robi się.

***

W tym miejscu zbliżamy do środka wpisu, skoro więc koniec mamy już za sobą, czas przejść do początku.

Od dłuższego czasu jestem fanem syropu malinowego. Nie dlatego, że jest malinowy, ale dlatego, że można wlać do niego gazowaną wodę mineralną i otrzymać fajny, orzeźwiający napój, smakujący zupełnie jak napoje z saturatora za komuny.

Obecność malin nigdy co prawda nie była argumentem, który przekonywał mnie do zakupu, ale z drugiej strony był to miły bonus, w którego prawdziwość raczej nie wątpiłem. Przez długie, długie miesiące byłem przekonany, że być może nie jest to babciny syrop, w którym znajdują się maliny, całe maliny i tylko maliny, ale jest to syrop, w którego składzie maliny zajmują miejsce poczesne.

Wierzyłem w to mimo sygnałów, jakie dostawałem od moich Czytelników, że syrop malinowy malinowy jest jedynie z nazwy. Że jest klasycznym przedstawicielem nurtu marketingu homeopatycznego. Chciałbym móc powiedzieć, że sygnały te zignorowałem. Niestety, nie zignorowałem: skonfrontowałem je z rzeczywistością.

I uznałem je za fałszywe.

Nie uwierzyłem moim Czytelnikom. Uwierzyłem firmie Agros Nova. Tej samej, która próbowała przewieźć mnie na czarnej porzeczce.

“Uwierzyłem firmie Agros Nova”. Sam widok tego zdania powoduje, że człowiek chce się pukać w głowę.

W ten sposób dochodzimy wreszcie do sedna mojej koszmarnej kompromitacji. Produkt, który jest jej przyczyną to syrop Malina marki Łowicz, należącej właśnie do Agros Nova. Na jego froncie jak wół widnieje napis “Malina”. Na rewersie z kolei bez trudu wyczytamy, że jedną z pozycji na liście składników jest “65% zagęszczony sok malinowy (0,3%)”
W swoim prostolinijnym postrzeganiu świata, po sygnałach Czytelników, które koncertowo pokpiłem, ba - nawet broniłem producentów syropów! - uznałem, że skoro:

na frontowej etykiecie syropu Malina widnieje napis Malina…
…oraz piękne owoce maliny…
…a wśród składników - fakt, że na odległym miejscu - pojawia się pozycja “65% zagęszczony sok malinowy (0,3%)”
to znaczy, że Czytelnikom coś się popierdzieliło, bo zagęszczony sok malinowy stanowi 65% masy lub objętości produktu, a owo nieszczęsne 0,3% to zapewne jakaś techniczna charakterystyka.

***

Teraz zróbmy sobie małą przerwę, by pozwolić wyjść spod stołu tym, którzy podeń wpadli, nie mogąc opanować spazmatycznego śmiechu wywołanego tak rozbrajającą naiwnością.

***

Oczywiście zapis “65% zagęszczony sok malinowy (0,3%)” został obliczony na to, żeby takie łosie jak ja uznały, że zagęszczony sok malinowy stanowi 65% produktu, a owo nieszczęsne 0,3% to jakaś techniczna charakterystyka. Oczywiście jest dokładnie na odwrót: to właśnie 0,3% jest masą soku malinowego w produkcie. A właściwie 0,2%, bo owo 65% to najprawdopodobniej tzw. ekstrakt ogólny - czyli ilość ekstraktu w ekstrakcie. Tak więc nawet w owych mizernych 0,3% soku malinowego, sam sok stanowi zaledwie 2/3.

0,2%. Na każdy kilogram czystego, zagęszczonego soku malinowego zużytego do produkcji tego syropu przypada pół tony różnych innych rzeczy.

Pół tony.

Rozumiecie chyba, że poczułem się nieco zrobiony w bambuko. I to jeszcze tak tanim trikiem: liczba 65%, sama w sobie prawdziwa, została zaserwowana tak, żeby klientów robić w balona. I dałem się na nią nabrać jak dziecko.

Tak na marginesie - być może jeszcze w którymś z Was tli się nadzieja, że sok malinowy stanowi 65% składu syropu Malina. Być może zauważyliście, że tak naprawdę nie podałem żadnego powodu, dla którego nie mogłoby tak być.

Zatem podaję. Tym powodem jest rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 10 lipca 2007 r. w sprawie znakowania środków spożywczych. Zgodnie z nim, składniki na “środkach spożywczych” powinny być podawane w kolejności odpowiadającej ich udziałowi w masie gotowego produktu, począwszy od składnika, którego jest najwięcej, skończywszy na tym, którego jest najmniej (z zastrzeżeniem, że dla składników, których udział wynosi 2% lub mniej, kolejność jest dowolna).

Sok malinowy jest wymieniony na odległej pozycji na liście składników, dlatego nie może go być 65%. Drogą prostej eliminacji dochodzimy do wniosku, że musi go więc być 0,3%. (Jakby ktoś wciąż nie był przekonany, to sugeruję wybrać się do sklepu i przestudiować składy innych niż łowiczowe syropów malinowych: wartości rzędu 0,3% będą się na nich pojawiać w sposób… jakby to napisać, żeby nie napisać “mniej kłamliwy”? O, mam! W sposób budzący mniejsze wątpliwości.)

***

I w ten sposób po raz kolejny w tym wpisie zbliżamy się do końca. Zanim jednak ów koniec definitywnie nastąpi, dajmy możliwość wypowiedzenia się przedstawicielowi Agros Nova. Tym bardziej, że mamy o czym rozmawiać: pomyślałem sobie, że byłoby ciekawie policzyć maliny w butelce syropu Malina. Być może nie była to tak benedyktyńska praca jak liczenie ziarenek słonecznika w jogurcie Bakomy (w końcu przeliczenie malin w 125-gramowym opakowaniu z marketu nie jest wielkim wyzwaniem - jak się okazało, było tych malin 46 sztuk), ale efekty okazały się równie ciekawe.

Oddajemy głos przedstawicielowi producenta:

A teraz wyobraźcie sobie, że z tej jednej maliny, postępując zgodnie z zaleceniami producenta, czyli rozcieńczając syrop w proporcjach 1:9, otrzymamy prawie 20 szklanek gotowego napoju.

Gwoli sprawiedliwości: ilość malin w butelce mogłem oszacować błędnie, bo nie wiem, jaka jest “syropowa wydajność” malin. Ale policzyć, ile jest soku malinowego w szklance gotowego (czyli rozcieńczonego z wodą w proporcjach 1:9) napoju można dość dokładnie, o ile tylko przyjmiemy dla uproszczenia, że 1 gram = 1 mililitr.

Wychodzi 0,05 grama na szklankę. Tak, tak - pięćdziesiąt miligramów.

Zgoła aptekarskie ilości, prawda? Jakby ktoś chciał te malinki pić dla zdrowia, to dla porównania podam, że 50 mg to jakieś 10 razy mniej niż ilość substancji czynnej w tabletce Aspiryny.

No to co? Do dna! Wszak jest blisko…
Pomimo znikomej ilości malin w syropie Łowicz, nadal jest ich więcej niż dowcipu w tekstach BongMana

Prawda o Korei Północnej

konto usunięte2013-04-01, 17:09
Naga prawda o Korei Północnej



Chyba już słyszę pierwsze rakiety lecące w moim kierunku

Krótki filmik przedstawiający hipotetyczną teorię: Co by było gdyby ateiści opuścili Amerykę?

Życiowa prawda

konto usunięte2013-03-05, 18:34
Jak spać z dziewczynami na pierwszym spotkaniu, to proszę bardzo, a jak pendrive'a podpiąć do swojego komputera to: "Nie, nie można! Może wirusa ma...".


Czasy chlubnego „dziennikarstwa śledczego” już dawno minęły,media głównego nurtu niegdyś mające za zadanie patrzenie na ręce elitom i rządom stały się obecnie tresowaniem mas i promowania globalistycznej zarazy.

Był czas, nie tak dawno temu (mówiąc oględnie), w którym rządy oraz kontrolujące je elity nie uważały za konieczność angażować się w wojny informacyjne.

Propaganda była względnie prosta, nieskomplikowana. Kłamstwo było dużo prostsze. Przepływ informacji był łatwy do kontroli. Zasady były narzucane pod groźbą konfiskaty własności każdemu, kto pozostawał nieugięty wobec społeczno-politycznych struktur. Posiadający wiedzę teologiczną, metapsychiczną lub naukową spoza konwencjonalnego źródła byli torturowani i mordowani. Elity zachowywały informacje dla siebie, usuwały jej wolno dostępne resztki; czasem upływały całe stulecia zanim wiedza zdołała powrócić do zwykłych ludzi.

Wraz z nadejściem anty-feudalizmu, a przede wszystkim wraz z sukcesem rewolucji amerykańskiej, elity nie były już w stanie kontrolować informacji na pomocą siły. Establishment republiki, wraz ze swoją filozofią otwartego rządu kierowanego przez naród, zmusił arystokratyczną mniejszość do bardziej subtelnych metod obstrukcji prawdy oraz takiego zarządzania światem, by pozostawać niezauważonym przez masy. Tak oto narodziła się sztuka dezinformacji.Technika „magii” kłamstw została wydelikacona i udoskonalona. „Mechanika” ludzkiego umysłu oraz ludzkiej duszy stała się obsesją elit.

Cel był zjadliwy i radykalny; dano ludziom wolność myślenia jednak ich olbrzymie zasoby energii, które wydzielali w celu dotarcia do prawdy, kierowano w maliny, we mgłę obskurnej i zaplanowanej wiedzy. Skręcali z prawdy węzeł gordyjski mając nadzieję, że większość ludzi podda się zanim zdoła odkryć oszustwo. Celem nie było niszczenie prawdy, ale ukrycie jej poza obszarem widzenia.

W nowych czasach, dzięki dobrze obmyślanym metodom, cel ten w większej części został osiągnięty. Jednakże metody te posiadają swoje nieodłączne wady. Każde kłamstwo ma jakąś słabostkę. Potrzebuje stałej uwagi, by utrzymać je przy życiu. Pojedyncze lśnienie prawdy może wywrócić dogóry dnem ocean kłamstw w jednej chwili.

W tym artykule przeegzaminujemy metody wprowadzania i promowania dezinformacji oraz to jak identyfikować jej korzenie i skutecznie z nią walczyć.



MEDIALNE METODY DEZINFORMACJI:

Media głównego nurtu niegdyś mające za zadanie patrzenie na ręce elitom i rządom stały się obecnie niczym więcej niż firmami public relations do tresowania mas i promowania globalistycznej zarazy. Czasy chlubnego „dziennikarstwa śledczego” już dawno minęły (jeśli w ogóle kiedykolwiek coś takiego istniało), a dziennikarstwo stoczyło się do poziomu bagienka tzw. „edytoriali”, w których to reporter przedstawia przede wszystkim własne bezpodstawne opinie ignorując fakty.

Od momentu wynalezienia prasy drukarskiej metody prezentowania informacji zmieniały się. Jednakże pierwsze metody dezinformacji są owocem magnata prasowego Wiliama Randolpha Hearsta, który uważał, że prawda jest względna i podlega jego własnym interpretacjom.

Oto kilka sposobów używanych przez media w celu zwodzenia mas:

1. Kłam głośno, sprostowuj po cichutku.

Źródła głównego nurtu (szczególnie dzienniki prasowe) notorycznie prezentują na pierwszych stronach bezwstydne kłamstwa i niepotwierdzone opowiastki, a gdy zostaną schwytane za rękę – robią sprostowania cichcem na ostatnich stronach. W takich przypadkach celem jest przeforsowanie kłamstwa do zbiorowej świadomości. Kiedy w końcu prawda zostaje odkryta, jest już za późno – większa część populacji nie zauważy tego lub nie będzie zainteresowana dotarciem do niej.

2. Niepotwierdzone lub kontrolowane źródła.

Dziennikarskie „kable” często podają informacje z „nieznanych” źródeł, źródeł zbliżonych do sfer rządowych, które są oczywiście „skrzywione” własną agendą lub od tzw. „ekspertów” bez podania alternatywnych poglądów na dany problem. Informacje takiego pochodzenia zazwyczaj opierają się na niczym więcej niż ślepej wierze.

3. Celowe zaniedbania.

Inaczej znane jako „przeżuwanie” informacji [wybieranie faktów potwierdzających pewną tezę i ignorowanie pozostałych – T. N.]. Cząstka informacji lub element prawdy może wykoleić się w całkowitą dezinformację – zamiast spróbować wytłumaczyć fakt udają po prostu, że kwestia nie istnieje. Jeśli pominiemy fakty, kłamstwo może wydawać się w zupełności jako racjonalne. Taktyka ta używana jest często używana, gdy agenci dezinformacji i oszukańczy dziennikarze angażują się w publiczną debatę.

4. Dekoncentracja.

Fabrykowanie okoliczności. Czasami prawda przecieka do publicznej świadomości, niezależnie od tego jak bardzo media chciałyby ją pogrzebać. Jeśli już do tego dojdzie, jedyną rzeczą jaką mogą zrobić to spróbować zmienić uwagę publiki, tym samym odwrócić uwagę od prawdy którą już już masy miały pochwycić. Media osiągają to poprzez „podsumowanie” tematu, w taki sposób by „udowodnić”, że dany fakt nie miał żadnych związków z poważnymi problemami. I na abarot – media mogą wziąć na warsztat nic nie znaczącą historię i rozdmuchać ją do absurdalnych rozmiarów, ponieważ wielu Amerykanów uważa, że skoro media o czymś gadają to musi to być ważne!

5. Taktyki nieuczciwej debaty.

Czasami w telewizji pojawia się człowiek, który szczerze jest zainteresowany problemami politycznymi i próbuje je identyfikować oraz nazywać. Jednakże rzadko pozwala się takiej osobie spokojnie prezentować własne przemyślenia – musi ona walczyć z chytrze prowadzoną propagandą i oszustwem. Ponieważ media wiedzą, że stracą wiarygodność jeśli nie będą zapraszały żadnych gości, osób o przeciwstawnym punkcie widzenia – „ustawiają” przebieg debat i w ogóle robią całą „choreografię” – ustawiają gościa w pozycji obronnej i starają się jak najbardziej utrudnić mu przekazywanie jego myśli, spostrzeżeń, uwag.

Telewizyjni eksperci często są wyćwiczeni w tym co sami nazywają „taktyką Alinsky’ego”. Saul Alinsky był moralnym relatywistą, mistrzem kłamstwa jako narzędzia „większego dobra”, zasadniczo nowoczesnym Machiawellim. Jego „Zasady dla radykałów” były niby to przeznaczone dla szeregowych aktywistów przeciwnych establishmentowi i kładły nacisk na zwalczanie przeciwnych opcji politycznych. Czy jednak możliwe jest pokonanie establishmentu wspierającego się na kłamstwie poprzez używanie nawet jeszcze bardziej wykwintnych kłamstw i porzuceniu etyki? W rzeczywistości strategie te są idealne do korumpowania instytucji oraz rządów, do tworzenia podziałów między dysydentami a masami. Obecnie zasady Alinsky’ego częściej są używane przez elity niż przez ich opozycję.

STRATEGIA ALINSKY’EGO: ZWYCIĘSTWO BEZ WZGLĘDU NA KOSZTY, NAWET JEŚLI MUSISZ KŁAMAĆ

Zasady Alinsky’ego zostały zaadaptowane przez rządy i specjalistów od dezinformacji na całym świecie; najwyraźniej widzimy je w telewizyjnych debatach. Podczas gdy Alinsky mówił o potrzebie konfrontacji, rozmowy w społeczeństwie, jego zasady obecnie sprowadzono do omijania uczciwego sporu poprzez użycie różnych sztuczek i wybiegów. Tak oto mogą być podsumowane obecne zasady Alinsky’ego:

1. Władza to nie tylko to co masz lecz również to co twój wróg uważa że posiadasz.

Tę zasadę widzimy w wielu formach. Np. projektowanie własnego popularnego ruchu wraz z jednoczesnym konstruowaniem opozycji jako „kwiatka do kożucha”. Przekonanie przeciwnika, że jego walka jest daremna. Twoja opozycja może działać inaczej, lub nawet całkiem się wahać, bazując na wyobrażeniu twojej potęgi. Jak często to słyszeliśmy: „Rząd ma drony-predatory. Ludzie już nic nie mogą zrobić…” Jest to wyolbrzymiona projekcja potęgi rządu prowadzona w celu wywołania apatii społeczeństwa.

2. Nigdy nie okazuj swojego doświadczenia, a gdy tylko jest to możliwe, wyprzedzaj doświadczenie przeciwnika.

Nie daj się wciągnąć do debaty, której temat nie jest ci tak dobrze znany jak twojemu przeciwnikowi. Jeśli tylko jest to możliwe – staraj się doprowadzać do odwrotnej sytuacji. Jedź po bandzie. Doprowadzaj przeciwnika do braku pewności siebie, wywołuj niepokój i niezdecydowanie. Jest to często robione w różnego rodzaju show wobec niczego nieświadomych gości, których pozycja na starcie jest ustawiona. Cel jest bombardowany pozornie nieistotnymi argumentami. W telewizji i w radiu stosuje się ten chwyt także po to by zyskać na czasie i nie dać szansy na wypowiedzenie się dla zaproszonego gościa.

3. Spraw, by wróg postępował według własnych zasad.

Weź na cel wiarygodność i reputację wroga – oskarż go o hipokryzję. Jeśli nie jest możliwe pochwycenie przeciwnika nawet na najmniejszym błędzie, otwiera to furtkę, daje szansę na przyszły atak oraz ogólnie odwraca uwagę od kwestii moralnych.

4. Kpina jest najpotężniejszą bronią.

„Ron Paul jest głupkiem.” „Konstytucjonaliści to malowani terroryści.” Bezpodstawne kpiny są niemożliwe do odparcia, ponieważ są irracjonalne, nie da się z nimi dyskutować. Rozwścieczają opozycję na twoją korzyść. Zmuszają także wroga do ustępstw.

5. Dobra taktyka to taka, która odpowiada twojemu wrogowi.

Spopularyzowanie terminu „pakowacze herbaty” [picie herbaty bostońskiej, wydarzenie z czasów rewolucji w Ameryce w 1773 r.; a bardziej aktualne to np. „młodzi, wykształceni z dużych miast” - T. N.] jest klasycznym przykładem; przeciwnik sam się na to złapał, ponieważ ludziom wydaje się to mądre i lubią tak mówić. Utrzymywanie prostych hasełek i frajdy pomaga twojej stronie w motywacji, twoja taktyka rozprzestrzenia się anonimowo bez instrukcji czy wspomagania.

6. Przeciągająca się taktyka staje się zawadą.

Zobacz zasadę nr 5. Nie bądź staromodny. Ze świeżą taktyką łatwiej będzie utrzymywać ci aktywność twoich ludzi na wysokim poziomie. Nie wszyscy agenci dezinformacji są płatni. „Pożyteczni idioci” muszą być motywowani innymi sposobami. Dezinformacja mainstreamu często zmienia biegi – od jednej metody do drugiej i od początku.

7. Utrzymuj presję poprzez różne strategie i akcje oraz neutralizuj wszelkie przeszłe wydarzenia do własnych celów.

Staraj się by nowości wytrącały oponentów z równowagi. Uderzaj nowościami w liderów opozycji z flanki, zachodź ich od tyłu. Nigdy nie dawaj celowi szansy na restart, na przegrupowanie się, czy zmianę strategii. Wykorzystuj bieżące wydarzenia do wspierania własnej pozycji. Nigdy nie pozwalaj na to by dobry kryzys się zmarnował.

8. Zazwyczaj zagrożenie wydaje się być poważniejsze niż w rzeczywistości jest.

Wiąże się to z zasadą nr 1. Zmysły przesłaniają rzeczywistość. Pozwól opozycji marnować energię na spodziewane a nieprzezwyciężone scenariusze wydarzeń. Skrajne możliwości, przewidywania mogą zatruć umysł i skutkować demoralizacją.

9. Główne założenie taktyki to rozwój operacji, które będą wywierały stałą presję na opozycję.

Celem wywierania tej presji jest zmuszenie opozycji do reagowania i popełniania błędów koniecznych do osiągnięcia naszego ostatecznego zwycięstwa w kampanii.

10. Jeśli rzucisz „negatywem” wystarczająco mocno – narobi bałaganu przeciwnej stronie.

Jako aktywator szeregowych członków organizacji, strategie Alinsky’ego były używane (np. przez ruchy robotnicze lub w tajnych operacje specjalnych) w celu zmuszenia opozycji do reagowania z użyciem przemocy przeciwko aktywistom, którzy cieszyli się sympatią ruchu a byli niewygodni. Obecnie fałszywe (lub preparowane) ruchy i rewolucje używają tej techniki w debatach jak i w planowanych akcjach ulicznych (ostatnio np. wydarzenia w Syrii).

11. Ceną udanego ataku jest konstruktywna alternatywa.

Nigdy nie pozwalaj wrogowi zbierać punków, ponieważ zostałeś złapany na braku rozwiązania problemu. Dzisiaj jest to często używane wobec uzasadnionych protestów np. wobec protestujących przeciwko Rezerwie Federalnej. Tłumacz, że twój przeciwnik tylko „wytyka problemy”. Żądaj, by przedstawił nie rozwiązanie, a ROZWIĄZANIE. Oczywiście nikt nie może przedstawić cudownego rozwiązania. Kiedy nie będzie w stanie dostarczyć cudu, którego się domagasz, obal całą jego argumentację oraz wszelkie fakty, które przedstawił jako bezsensowne.

12. Wybierz cel, osacz, rób wycieczki osobiste, spolaryzuj.

Odetnij od wsparcia, izoluj od sympatii. Wspierający cel sami się odsłonią. Następnie wyjdź do pojedynczych ludzi, nie organizacji czy instytucji. Ludzi można zranić szybciej niż instytucje.

Gdy następnym razem będziesz oglądał debatę, zwracaj uwagę na „ekspertów”. Najprawdopodobniej zauważysz wiele, jeśli nie wszystkie, z tych strategii stosowanych wobec niczego nie spodziewających się osób próbujących mówić prawdę.

DEZINFORMACJA W INTERNECIE

Liczba internetowych trolli, zwanych „płatnymi słupami” lub „płatnymi bloggerami”, gw🤬townie rośnie; są oni jawnie zatrudniani zarówno przez prywatne korporacje jak i przez rządy, często do celów marketingowych i „public relations” (Obama jest z tego dobrze znany). „Trolling” internetowy jest gw🤬townie rozwijającym się przemysłem.

Troll używa wielu sztuczek, niektóre są wyjątkowe i przeznaczone specjalnie dla sieci www. Oto kilka z nich:

1. Pisz skandaliczne, oburzające komentarze w celu odwrócenia uwagi lub sfrustrowania.

Taktyka Alinsky’ego wykorzystuje ludzkie emocje, chociaż tutaj ma to mniejsze zastosowanie ponieważ natura internetu jest bardziej bezosobowa.

2. Udawaj zwolennika prawdy, a następnie pisz komentarze dyskredytujące ruch.

Obserwujemy to nawet na naszych forach – trolle pozują na zwolenników Liberty Movement, a zaraz robią długie niekoherentne diatryby wychodząc albo na rasistów albo na obłąkańców. Kluczem jest tu dorobienie „referencji” dla Liberty Movement – porządne argumenty zostają zdyskredytowane poprzez asocjację z bełkotem. W ekstremalnych przypadkach te „trollowe konie trojańskie” znane są z publikowania postów nawołujących do przemocy – technika oczywiście obliczona na „krzepnięcie” fałszywych opinii różnych think tanków jak np. SPLC, które utrzymują, że konstytucjonaliści powinni być uważani za potencjalnych terrorystów wewnętrznych.

3. Dominuj w dyskusjach.

Trolle często wtrącają się w wartościowe dyskusje prowadzone w sieci, w celu zakłócenia ich oraz sfrustrowania zaangażowanych w nie dyskutantów.

4. Z góry przygotowane odpowiedzi.

Wielu trolli wspiera się listami lub bazami zaplanowanych konspektów rozmów – zawierają uogólnione, wprowadzające w błąd odpowiedzi na szczere, porządne argumenty. Ich posty wyglądają wtedy na dobrze oszlifowane, ale plastikowe.

5. Fałszywe skojarzenia.

Zasada współdziała z zasadą nr 2 przez odwoływanie się do stereotypów tworzonych przez „trollowe konie trojańskie”. Np. nazywając ludzi protestujących przeciwko Rezerwie Federalnej „zwolennikami teorii spiskowych” lub „lunatykami”; celowe zestawianie ruchów antyglobalistycznych z rasistami, terrorystami krajowego pochodzenia poprzez nieodłączne i negatywne konotacje; także używanie fałszywych asocjacji w celu tworzenia uprzedzeń oraz odwodzenia ludzi od obiektywnego badania dowodów.

6. Fałszywa moderacja.

Pretendowanie do bycia „głosem rozsądku” wobec argumentów, które są najwyraźniej jednostronne w celu odwiedzenia ludzi od prawdy i wprowadzeniu ich w maliny – tam gdzie prawda staje się względna.

7. Sianie argumentów.

Bardzo powszechna technika. Troll oskarża opozycję o odwoływanie się do pewnego punktu widzenia, nawet jeśli jest to nieprawda, następnie atakuje ten punkt widzenia. Także wkłada w usta przeciwnika pewne słowa, a następnie je obala.

Czasami te strategie używane są przez przeciętnych ludzi z poważnymi zaburzeniami osobowości. Jednakże jeśli zobaczysz kogoś, kto często ich używa, lub wiele z nich w jednym czasie, możliwe że spotkałeś się z płatnym trollingiem.

POWSTRZYMANIE DEZINFORMACJI

Najlepszym sposobem na rozbrojenie agentów dezinformacji jest poznanie ich metod działania. Daje to możliwość punktowania, dokładnego nazywania po imieniu tego co robią i próbują zrobić w danym momencie. Natychmiastowe demaskowanie taktyk dezinformacyjnych jest dla nich wysoce szkodliwe, neutralizuje je. Sprawia, że wyglądają głupio, nieuczciwie i słabo. Trolle internetowe zazwyczaj niewiedzą co robić, gdy ich metody zostają zdemaskowane i zwykle wtedy rezygnują z dyskusji, uciekają.

Prawda jest cenna. To smutne, że w naszym społeczeństwie tak wielu straciło dla niej szacunek; tak wielu ludzi przehandlowało swoje sumienie i dusze za chwilowy komfort finansowy, jednocześnie poświęcając stabilność i równowagę reszty kraju w tej pogoni.

Ludzka psyche oddycha powietrzem prawdy. Bez niej ludzkość nie może przetrwać. Bez tego załamie się, umierając z braku intelektualnych i emocjonalnych wartości.

Dezinformacja nie tylko zakłóca nasze postrzeganie świata, ale czyni nas także skłonnymi do strachu, niezrozumienia i wątpliwości – wszystko to wiedzie do zniszczenia. Może sprowokować dobrych ludzi do popełniania strasznych czynów wobec innych, a nawet przeciwko samym sobie. Bez wspólnego i zorganizowanego wysiłku w celu rozproszenia masowych kłamstw – przyszłość w rzeczy samej będzie niewesoła.

Autor: Brandon Smith
Źródło: KLIKNIJ TUTAJ

Miłość córki do matki

konto usunięte2013-02-26, 20:52
Ah te dzisiejsze dzieci..

Młody romantyk..

konto usunięte2013-02-24, 20:03
A czy ty... tego chcesz?

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem