📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 18:39
🔥 Gdzie mnie z tymi palcami?! - teraz popularne

#praca

Sexretarki

Vof2013-05-08, 16:39
źródło


Od pewnego czasu na białostockich portalach ogłoszeniowych coraz częściej pojawiają się, mówiąc delikatnie, specyficzne oferty pracy.
- Zatrudnię młodą, atrakcyjną, z walorami osobistymi, do dużej korporacji na stanowisko sekretarki. W ramach zatrudnienia liczę na miłe chwilę i gotowość oderwania się od codzienności – dokładnie w ten deseń można znaleźć dziesiątki ogłoszeń, dla pań, które gotowe byłyby pracować w roli „seksretarki”.
Nie wszyscy bowiem ogłoszeniodawcy są tak subtelni, jak anons powyżej. W niektórych napisane jest wprost, że chodzi o świadczenie usług seksualnych, w i po, godzinach pracy.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy na owe ogłoszenia ktoś w ogóle zwraca uwagę i bierze na poważnie.

Daliśmy anons, w którym jednoznacznie podkreśliliśmy, jakiego typu będzie to praca. Mało tego, zaznaczyliśmy, że będziemy brać pod uwagę wyłącznie CV z nadesłanymi zdjęciami, udowadniającymi „atrakcyjność” kandydatek. Stawka za miesiąc? 2.700 zł.
Szczerze mówiąc nie liczyliśmy na poważne potraktowanie tego typu ogłoszeń. Byliśmy przekonani, że takie oferty są zamieszczane wyłącznie przez gimnazjalistów dla zabawy.
Jak się okazało, nie mieliśmy racji.
W ciągu doby otrzymaliśmy około 30 zgłoszeń ze zdjęciami. Zgłosiły się do nas panie w najróżniejszym wieku. Od 20 do 50 lat. Z najróżniejszym wykształceniem. Od zawodowego, po doktoranckie. Najwięcej było jednak absolwentek szkół wyższych. Pisały do nas dziewczyny po budownictwie, zarządzaniu, prawie czy pedagogice. Kobiety były całkowicie świadome formy pracy i usług, które miałyby oferować szefowi.
- Czy chodzi panu o uprawianie seksu w zamian za pracę i pieniądze? Jeśli tak, to ja jestem chętna”.- pisała jedna z dziewczyn, które przysłały CV.
Dziewczynom odpowiadała więc praca za niecałe trzy tysiące złotych w roli prywatnej kochanki prezesa. Jak się okazało, części z nich nie przeszkadzał nawet fakt, że w domu, po pracy czekał na nie mąż bądź chłopak.
Skąd biorą się tego typu postawy i zachowania u białostoczanek?
- Wszystko to wynika z chęci zrobienia kariery i z przekonania, że każda droga prowadzi do celu – uważa profesor Tadeusz Popławski, z Uniwersytetu w Białymstoku. - Oczyścicie ujawnia się tu kryzys moralności. Mamy dziś promocję pornografii w telewizji czy internecie, cielesność stała się bardzo eksploatowana. W naszych czasach złamano wiele tabu, kiedyś takim tabu był wstyd, przed znajomymi, rodziną, obcymi. Dziś mamy anonimowość w sieci. Trzeba jednak pamiętać, że podobne rzeczy działy się już od dawna. Przed wojną były garsoniery, tak zwane utrzymanki różnych szefów biznesu. Oni za „umilanie czasu” i dotrzymywanie towarzystwa sowicie je wynagradzali. To jest zjawisko uniwersalne. Pokazał to przed laty film „Galerianki”, czy znane powieści z XIX wieku. Jeśli się głębiej zastanowić, te młode dziewczyny po prostu nie otrzymały dobrego wychowania, pewne sfery ich życia są powielane z pokolenia na pokolenie. Dziś wśród młodzieży liczy się poziom życia, kariera i dobry start. Dla niektórych młodych dziewcząt przesunęły się granice między tym, co jest na sprzedaż, a tym, co jest elementem ich tożsamości, godności. Dziewczyny czują też chęć przygody, a to właśnie na wyjazdach mogą ich czekać ciekawe przeżycia.
Nieco inaczej do sprawy podchodzi Wojciech Winogrodzki, prezes zarządu Podlaskiego Związku Pracodawców:
- Oczywiście takie zjawisko trzeba potępić, ja osobiście jestem temu przeciwny. Kiedyś brytyjscy studenci przeprowadzili ciekawy eksperyment: Pewien mało przystojny chłopak zaczepiał kobiety na ulicy pytając, czy pójdą z nim do łóżka. Około 10% zgodziło się bez zastanowienia. To w pewien sposób może pokazać zachowanie niektórych kobiet – tłumaczy przedsiębiorca. - Zanim jednak je potępimy, należałoby zapytać kandydatki na stanowisko sekretarki o ich motywy. Czy chcą podjąć się takiej pracy, dlatego, że zmusza ich do tego sytuacja ekonomiczna, czy dlatego, że po prostu lubią seks. Zjawisko płatnego seksu, nawet za pracę jest formą prostytucji. Klienci są naprawdę różni. To nie tylko przedsiębiorcy, ale też robotnicy, naukowcy czy inteligenci. Nie można też generalizować, że dziewczyny zatrudniają sami właściciele firm - to jest pogląd mylny i krzywdzący.

Biznesmeni

konto usunięte2013-05-06, 15:00
Chwali się jeden biznesmen drugiemu:
- Wiesz, jaka sekretarkę zatrudniłem? Zrobiła mi porządek w biurze, o wszystkim pamięta, a w łóżku jest lepsza od mojej żony!
Minął pewien okres, ten drugi biznesmen planuje urlop, ale chce, żeby firma chodziła jak w zegarku. Mówi do kolegi:
- Stary. Pożycz mi tej swojej sekretarki ma miesiąc.
- No problem, mówi tamten.
Po miesiącu spotykają się.
- I jak ?
- Miałeś rację. Przypilnowała wszystkiego. No, może w jednym się pomyliłeś:
- W łóżku nie jest lepsza od twojej żony.

Praca ginekologa

konto usunięte2013-05-04, 20:49
Wraca ginekolog do domu. Jak zbity pies, smutny, kamienna twarz, przygarbiony.
Żona patrząc na niego już wie o co chodzi. Mówi do niego:
- Widzę, ze znowu coś przeskrobałeś.

W sądzie

konto usunięte2013-05-04, 14:13
- Przepraszam Wysoki Sądzie, z nerwów pocę się jak cz🤬ch na plantacji bawełny.
- Nie szkodzi, czy mam powtórzyć pytanie?
- Tak, poproszę.
- Czy przyznajesz się do zarzutów o rasistowskie zachowania w miejscu pracy?

Gdzie mamy nauczyć się zawodu?

konto usunięte2013-04-29, 18:35

Gdzie mam nauczyć się zawodu rzeźnika, piekarza, stolarza czy innych tym podobnych, jeśli ja już ukończyłem 16 lat? No właśnie. Nigdzie. To jest problem.

Piszę w sprawie akcji społecznej, którą właśnie rozpoczynacie - "Projekt: Praca", mimo iż postanowiłem już dziś nie używać komputera.

Opowiem Wam o sobie. Mam 26 lat, skończone studia humanistyczne (prawo), mieszkam w województwie podlaskim, znalazłem pracę w zawodzie prawnika (nie jestem aplikantem), ale wiem, że nie jestem lekarzem, dentystą czy specjalistą w jakiejś dziedzinie niszowej, i wiem, że mogę zostać zwolniony, bo prawników jest bez liku. Rozglądam się zatem za nauczeniem się jakiegoś innego "przydatnego zawodu" - np. dekarz, piekarz, rzeźnik. Wiecie, jaki jest wynik moich poszukiwań? To nie jest możliwe. Nie dlatego, że ja nie chcę, ale dlatego, że nie ma fizycznie takiej możliwości. Większość szkół uczących "przydatnego zawodu" jest dla absolwentów gimnazjum. Ewentualnie w pierwszej klasie szkoły średniej można zmienić zdanie i próbować przenieść się do jakiejś zasadniczej szkoły zawodowej. Po skończeniu liceum klamka zapadła, koniec balu. Albo idziesz na studia, albo nie masz nic. Obecnie w Polsce funkcjonują jeszcze szkoły policealne, które uczą w zawodach typu technik administracji, technik archiwista itp. Po co to komu? Przecież magistrów administracji mamy wykształconych już na całe pokolenie. Nie ma możliwości dla osoby, która ukończyła już swoją edukację, nauczenia się nowego zawodu, z którego mogłaby się utrzymać. Próbowałem szukać podobnych szkół, które uczą zawodu, ale znajdują się w Warszawie. Powiedziałem sobie - najwyżej będę dojeżdżał. Ale nie znalazłem takowych, może źle szukałem. Wybaczcie, na Śląsk to już nie będę jechał, żeby nauczyć się zawodu, bo jakoś pracować muszę.

W "Gazecie" piszecie o zapotrzebowaniu np. na tapicerów. Ale skąd taki człowiek jak ja ma mieć możliwość przekwalifikowania się na np. tego tapicera. Jeśli w moim województwie istniałaby jakaś szkoła zawodowa kształcąca tapicerów (w co wątpię), to założę się, że jest ona przeznaczona dla osób w wieku gimnazjalistów, nie zaś dla 27-latków. Gdzie mam nauczyć się zawodu rzeźnika, piekarza, stolarza czy innych tym podobnych, jeśli ja już ukończyłem 16 lat? No właśnie. Nigdzie. To jest problem. Moim zdaniem wielu z moich rówieśników zdążyło się pogodzić z tym, że ich dyplom nie jest nic wart, i są gotowi nauczyć się nowego zawodu, ale nie jest to możliwe w obecnych realiach. System edukacyjny zapomniał o tym, że ludzie mogą i - co najważniejsze - chcą kształcić się nadal po ukończeniu 26 lat. Nawet zastanawiałem się, czy nie dać ogłoszenia do prasy lub internetu, w którym to ja bym zapłacił komuś, żeby mnie nauczył np. zawodu rzeźnika, a ja nie będę brał za to wynagrodzenia. Później poszedłbym do izby rzemieślniczej, zdał egzamin chyba na czeladnika i jakiś nowy zawód bym miał. Innej możliwości chyba nie ma.

Kiedyś w prasie czytałem artykuł o pewnej Niemce, która przeszła na emeryturę, a więc musiała mieć ok. 60 lat (sic!), nauczyła się zawodu dekarza i wyjechała nad Bajkał budować dachy mieszkańcom tamtej części Rosji. Tak sobie myślałem - czy w Polsce byłoby to możliwe. Raczej nie, bo u nas nie jest to realne, aby ktoś w wieku powyżej 16 lat mógł nabyć jakiś zawód, którego nie można nauczyć się na studiach albo w szkole policealnej. To nie jest możliwe. Przecież nie będę wyjeżdżał do Niemiec, by uczyć się nowego zawodu, mimo iż znam niemiecki w stopniu bardzo dobrym, bo mnie na to nie stać. W USA osoby w wieku 40-50 lat idą na... medycynę (sic!), często biorąc na ten cel kredyt hipoteczny, ale wiadomo: Amerykanie swoim podejściem do życia i pracy wyprzedzają nas o kilkadziesiąt lat. Czytałem też w internetowym forum zrzeszającym osoby chcące się uczyć o Polakach, którzy tam wyjechali w celach turystycznych, ale jakoś im się życie tak potoczyło, że mogli zacząć studia medyczne. Gdzie w Polsce imigrant np. z Wietnamu lub Czeczenii może kilka lat po przyjeździe zacząć studia, już nie mówiąc o studiach na wydziale lekarskim?

No i co w tej sprawie powiedzą szanowni rządzący? Podwyższyć wiek emerytalny do 67 lat to potrafili, ale nie potrafili już zapewnić możliwości nabycia nowego zawodu np. w wieku 50 lat. Tylko płać, obywatelu, podatki, składki itp. Dlaczego zawsze są jakieś ograniczenia? Od nas wymaga się nie wiadomo czego - najpierw skończ studia, potem skończ studia i znaj dwa języki, potem skończ studia i znaj dwa języki oraz miej pięcioletnie doświadczenie, a jak już to osiągniesz, nie jest wystarczające. I okazuje się, że już nic dla ciebie nie ma na rynku pracy.

Bardzo proszę, abyście opublikowali ten tekst, bo moim zdaniem problem w nim poruszony jest bardzo ważny. Bardzo proszę też, aby w tej debacie - jeśli to możliwe, odnosząc się do mojego e-maila - wypowiedział się minister Michał Boni wraz z minister Barbarą Kudrycką, zamiast lansować się przed kamerami. Gdzie są wyższe szkoły zawodowe dla dorosłych lub po prostu szkoły, w którym można nauczyć się nowego zawodu innego niż technik administracji? Co na to ministrowie?

Parafrazując poetę, mogę powiedzieć: "Źle się dzieje w państwie polskim".

Tekst skopiowano z:
wyborcza.pl

Telefon od szefa

konto usunięte2013-04-28, 18:37
Dzisiaj kierownik zebrał nas wszystkich i dzwonił na ze swojej komórki na nasze. Uważnie wsłuchiwał się w dzwonki jakie mamy ustawione gdy On dzwoni.

...Premii w tym kwartale nie będzie...
Poniedziałek rano, błogi sen przerywa przeraźliwy dźwięk budzika, tak - to czas do pracy. Resztkami sił zwlekasz się z łóżka. Po porannej toalecie, przy śniadaniu i kawie rozmyślasz o kolejnym ciężkim dniu w pracy. Narzekasz na szefa? Narzekasz na wypłate? Myślisz że masz najgorszą robotę na świecie? Mylisz się! Zobacz, jakie niewdzięczne zawody wykonywali ludzie w średniowiecznej Anglii.
W średniowieczu życie nie należało do najłatwiejszych. Dużo ludzi by móc przeżyć, musiało wykonywać naprawdę ohydne zajęcia. Jedni testowali lekarstwa, drudzy budowali katedry, a jeszcze inni wspierali gospodarkę, brodząc w moczu.

Oto przykłady niektórych z nich:

Folusznik

W średniowieczu wełna była głównym towarem eksportowym Anglii. W roku 1300 owiec było tam prawie trzykrotnie więcej niż ludzi. Dlatego też foluszników stanowiących ogniwo łączące tkaczy, farbiarzy i kupców tekstyliów, również było sporo. Będąc folusznikiem można było zarobić trzykrotnie więcej niż pracując w polu, ale było to bardzo nieprzyjemne zajęcie. Kiedy przędzie się surową wełnę i przerabia ją na luźno tkany materiał, tłuszcz usprawnia cały proces. Potem folusznicy muszą usunąć tłuszcz, aby zmienić szorstką tkaninę w coś bardziej użytecznego.
Żeby wełna stała się dość miękka do obróbki, trzeba było ją ugniatać przez ponad dwie godziny w moczu. Stosowano mocz, bo po tygodniu czy dwóch stawał się on bogatym źródłem amoniaku, który świetnie sobie radzi z tłuszczem. Folusznik pracował tak przez około 8 godzin, a czasami nawet i dłużej w zależności od rozmiaru tkaniny.
Po wielu godzinach dreptania w moczu otrzymywało się tkaninę, z której szyto szaty dla rycerzy, giermków, czy biskupów w swoich katedrach. Można powiedzieć, że gdyby w średniowieczu nie było foluszników, wszystkie kluczowe postaci średniowiecza byłyby zupełnie nagie.
Do obowiązków foluszników należało też zbieranie moczu, chodząc od domu do domu.

Zbieracz pijawek

W roku 1348 z Europy dotarła do Anglii epidemia dżumy, która w zaledwie kilka lat zabiła prawie 2 miliony ludzi. W tamtych czasach odpady gospodarcze i ekskrementy wylewano w miastach przez okno wprost na ulicę. Ludzie nie zdawali sobie sprawy, że to przyczyna ich kłopotów i sparaliżowani strachem ufali różnym dziwnym medykamentom. A to oznaczało, że pojawił się cały szereg okropnych zawodów.
Praca średniowiecznego medyka była frustrująca i brudna. Teorie medyczne były wymyślne, ale jak wiemy, całkowicie błędne a współczynnik wyzdrowień był niski nawet przed zarazą.
Najpopularniejszą kuracją w średniowieczu były pijawki. Zakładano, że wysysając krew, zabierają również chorobę. Zapotrzebowanie na te stworzenia dało początek takiej profesji jak zbieracz pijawek.
Zbieraniem pijawek zajmowali się zarówno zawodowcy, jak i rzemieślnicy kryjący domy strzechą, którzy zbierając trzcinę, przy okazji przynosili na ciele pijawki, które następnie sprzedawali handlarzom.
Na północy Anglii i w Yorkshire kobiety ze Szkocji, żeby je zbierać wchodziły boso na obfitujące w
próbek moczu. W tamtej epoce uważano, że ciało zawiera 4 humory: krew, flegmę, oraz żółtą i czarną żółć. Aby zdiagnozować pacjenta, trzeba było porównać jego mocz z tabelami, używając wzroku, węchu i? smaku. pijawki tereny bagienne. Jeśli były bardzo ruchliwe, pijawki uznawały je za zwierzęta, które przyszły do wodopoju i odrywały się od dna.
W średniowiecznych kuracjach chorzy mieli równocześnie od 20 do 30 pijawek rozłożonych na całym ciele. Antykoagulanty zawarte w ich ślinie sprawiają, że z rany sączy się krew, co jest dosyć bolesne. Można sobie wyobrazić w takim razie, jak bolesne musiało być samo ich zbieranie, podczas którego na ciele zbieracza było ich zdecydowanie więcej.

Cyrulik

W średniowieczu zawód golibrody był paskudnym sposobem zarabiania na życie. Cyrulicy używali brzytew, noży i skalpeli. Strzygli, amputowali kończyny i upuszczali krwi, przez co częściowo byli przedstawicielami ówczesnej branży medycznej.
Jeśli ktoś czuł się chory, korzystał z ich porad, których cyrulik najczęściej udzielał na podstawie
Cyrulicy zajmowali się upuszczaniem krwi za pomocą lancetów, czyli małych noży chirurgicznych o obosiecznym ostrzu. Umieszczali je na żyle, mocowali, wkładali rurkę, żeby rana pozostała otwarta i krwawiła. Po upuszczeniu stosownej ilości krwi, wyjmowali rurkę i zamykali ranę. Cały proces przeprowadzany był z chirurgiczną precyzją.
Cyrulik zajmował się także amputacją, naostrzonym z obu stron nożem, który najczęściej był zakrzywiony. Amputacje odbywały się oczywiście bez znieczulenia, więc cyrulik nie miał zbyt wielu klientów w tej gałęzi swojego biznesu. Co prawda płacono dobrze, ale rzadko, więc cyrulik dorabiał sobie strzyżeniem i goleniem.
W średniowieczu panowało przekonanie, że jeśli połknie się lekarstwo, to spali się ono w żołądku, który uważano za swego rodzaju piecyk. Trzeba więc było aplikować leki innym sposobem. Najczęściej długim urządzeniem do lewatywy, które cyrulik smarował smalcem, żeby ułatwić jego wprowadzenie w pacjenta. Potem wlewał lekarstwo i popychał je, żeby dotarło tam gdzie trzeba

Znachorki

Jeśli kogoś nie było stać na płukanie okrężnicy u cyrulika, zwracał się z problemami zdrowotnymi do znachorek, które traktowano z mieszaniną strachu i szacunku. Były powierniczkami, położnymi i pielęgniarkami w jednym. Kościół zazwyczaj przymykał oko na ich praktyki, ale zawsze istniało ryzyko, że zostaną oskarżone o czary.
Proponowane przez nie specyfiki bywały niedorzeczne. Do leczenia kurzajek używały węgorzów. Natomiast najlepszym sposobem na infekcję gardła było według nich noszenie naszyjników z żywych robaków. W zależności od natężenia bólu gardła sugerowały, ile żywych robaków trzeba nosić nawleczonych na sznurku wokół szyi. Panowało przekonanie, że umierając zabierały ze sobą infekcję chorego.
Znachorkom najczęściej płaciło się usługą za usługę. Naprawiano im dach albo oferowano żywność. Była to medycyna dla ubogich, ale składniki medykamentów faktycznie miały lecznicze właściwości, jak np. pokrzywy. Gotowały też zdrowotne gulasze z robaków, do których dodawały chleb, różne zioła, wodę i masło.
Robaki były źródłem protein w ubogiej diecie tamtych czasów. Ale gotowanie mikstur z dziwnych składników mogło się dla znachorki skończyć oskarżeniem o czary ? a to było ryzykowne. Pojmano by ją, poddano próbie sądu Bożego, czyli nakazano podnieść żelazny pręt z rozgrzanego paleniska bez upuszczania. Potem opatrywano by jej ręce i po trzech dniach sprawdzano ich stan. Jeśli by się nie goiły i nie ropiały, to kobietę uznano by za czarownicę. Uważano, że Bóg zainterweniowałby, gdyby była niewinna.

Giermek i łucznik

Karierę rycerza zaczynało się od funkcji giermka, zajmującego się rynsztunkiem. Giermek był połączeniem lokaja i praczki. W czasie rycerskich bitew było brudno, mokro i błotniście, a starcia mogły trwać nawet do 8 godzin. Jeśli nie zarządzono przerwy na załatwienie potrzeby, atmosfera gęstniała.
Najtrudniejszym zadaniem giermka po utarczce, było wyjęcie rycerza ze zbroi, która składała się z 24 elementów, a ważyła łącznie 27 kilogramów. Podtrzymywała ją skórzana uprzęż zakładana na przepoconą koszulę rycerza.
Do czyszczenia brudnej zbroi giermek używał octu i piasku, czasem z dodatkiem moczu dla uzyskania lepszego efektu. Jednak, żeby mieć powód do czyszczenia zbroi, trzeba było wcześniej wyjść na pole bitwy. A nie należało to do najprzyjemniejszych rzeczy.
W średniowiecznej bitwie pod Agincourt, giermek musiał maszerować przez 17 dni, pokonując 420 km przez Francję, gdzie spał pod gołym niebem w nieustającym deszczu. Brakowało żywności i wody pitnej. Dyzenteria zabiła więcej rycerzy, niż sama bitwa.
W walkach w tamtym okresie udział brali także łucznicy. Ale ich praca również nie była łatwa. Jeśli łucznik został pojmany, odcinano mu palce. Pod koniec walk to łucznicy wykonywali czarną robotę. Na polu bitwy brakowało karetek czy sanitariuszy z noszami, więc to oni przemierzali pole bitwy i skracali cierpienie najciężej rannych.

Kamieniarz

Budowa katedry w średniowieczu była dla okolicy tym, czym dzisiaj otworzenie w niej fabryki samochodów. Dawała pracę setkom ludzi. Ale nawet wyspecjalizowani pracownicy, tacy jak kamieniarze, nie mieli lekko. Zanim rozpoczęła się budowa musieli podjąć morderczy wysiłek wykucia kamienia i przetransportowania go na budowę.
W XV wieku do budowy domów, katedr i innych kościelnych budowli wykorzystywano wapień. Wtedy nie znano dokładnie przekrojów gleby, więc po prostu kopano do skutku w ziemi, aż się go odnalazło. Żeby wydobyć kawał wapienia, obijano go klinem i podważano, a w środek wbijano sworznie. Za obciążenie służyli ludzie
Dzisiaj przewożenie kamiennych bloków jest proste, ale w średniowieczu stanowiło to prawdziwe wyzwanie. Jeśli w pobliżu płynęła rzeka, można było spławiać je drogą wodną. Alternatywą był wóz? wolny i bardzo drogi. Koszt transportu kamienia mógł czterokrotnie przekraczać jego wartość w miejscu wydobycia. Żeby zaoszczędzić na transporcie, zatrudniano ludzi, którzy przez cały dzień łupali kamień.
Średniowieczna budowa katedry była niezwykłym miejscem. Skala przedsięwzięcia była niespotykana, wszędzie roiło się od robotników, którzy osadzali, rąbali, kładli i ustawiali ściany. Wśród nich byli także kamieniarze, którzy mieli wyższe pensje, ale groziło im wiele niebezpieczeństw, najczęstszym były upadki z rusztowań.

Wypalacz wapna

Przy budowie katedr korzystano z wapiennej zaprawy murarskiej. Wymieszana jest bezpieczna, ale w średniowieczu przygotowywanie zaprawy było ryzykownym procesem dla wypalacza wapna. Źródłem śmiertelnego niebezpieczeństwa była kreda, którą rozgrzewano aż zmieniała się w inny związek chemiczny.
Wapno łączyło wszystkie elementy. Z piaskiem tworzyło zaprawę murarską, a ta z kolei wiązała kamienie na zasadzie poduszki. Najpierw przygotowywano tlenek wapnia ? substancję silnie żrącą. Wypalanie wapna oznaczało pilnowanie pieca przez jakieś dwie doby, dniem i nocą. Mogło dojść do powstania tlenku węgla, który najpierw paraliżuje, a potem zabija. Zdarzało się też, że ludzie wpadali do pieca i nie mogli się z niego wydostać, więc smażyli się żywcem.
Samo odprowadzanie tlenu z pieca było również niebezpieczne. Ale uzyskany tlenek wapnia trzeba było jeszcze wymieszać z wodą, żeby otrzymać wapno gaszone, potrzebne do zaprawy murarskiej. A to już było szalenie ryzykowne. Wypalacze wapna zajmowali się tym codziennie, narażając się na zatrucie czadem, pracując w kamieniołomach i przesiadując nocami w pyle.

Deptak mechaniczny

Niektóre katedry były tak wysokie, jak 14-piętowe wieżowce, a bez dźwigów wciąganie wielkich kamiennych bloków na taką wysokość nastręczało kamieniarzom sporo problemów. Musieli więc opracować specjalne mechanizmy, które zwano deptakami mechanicznymi.
Były to napędzające odpowiedniki dźwigu, więc mimo że praca nie była urozmaicona, to miała kluczowe znaczenie. Budowniczowie średniowiecznych dźwigów mieli dwa wyjścia. Albo zbudować małe koło, które obracano z zewnątrz, albo dużo większe koło napędzane przez dwóch ludzi znajdujących się w środku. To rozwiązanie było skuteczniejsze, ale istniało ryzyko, że koło się zawali. Dlatego praca była naprawdę niebezpieczna.
Robotnicy pracujący wewnątrz deptaka mechanicznego byli swego rodzaju królikami doświadczalnymi w środku technologicznej nowinki. Dźwigi budowano metodą prób i błędów. Często dochodziło do awarii przez które ginęli ludzie. Po takich wypadkach deptaki modyfikowano i przebudowywano. Musiały jednak być skuteczne ? inaczej te budowle w ogóle by nie powstały.
Średniowieczne ryciny mówią, że dźwigi wciągano na szczyt katedry w miarę postępów budowy. Najprawdopodobniej rozbierano je na części, albo korzystano z mniejszych dźwigów czy kołowrotów.
Mury pięły się w górę, a wraz z nimi rusztowania i dźwigi. To dzięki tym maszynom można było zbudować średniowieczne katedry, bo nie było innego sposobu na podnoszenie kamiennych bloków o ciężarze samochodu.
Zasada działania była prosta. Lina przechodziła przez koła i była też nawinięta na wał. Aby podnieść ciężar o wadze tony na wysokość jednego metra, wał musi obrócić się co najmniej 3 razy. Ponieważ średnica deptaka jest dużo większa, wysiłek jaki trzeba włożyć w poruszenie ciężaru rozkładał się na większą odległość. Było to jak używanie niższej przerzutki przy podjeżdżaniu rowerem pod górkę.
Żeby zminimalizować ryzyko wypadków, często do tej pracy wykorzystywano niewidomych. Chodziło o to, że niewidomi nie patrzyli w dół i nie myśleli o tym, co czeka ich po upadku z takiej wysokości. Oczywiście pracowali boso, co tym bardziej nie ułatwiało im zadania.

Zatem głowa do góry, ciesz sie że nie musisz brodzić dziś po kolana w szczochach ani zap🤬lać za swoim rycerzem przez pół europy. Pamiętaj że nigdy nie jest tak źle żeby nie mogo być gorzej

Źródło
edulandia.pl/edukacja/56,124947,10706941,Najgorsze_zawody_w_historii_s...

Jaś i praca jego mamy

JanMatejko2013-04-24, 15:31
Nauczycielka pyta dzieci kim są ich rodzice.
- Moja mama jest prostytutką - powiedział Jasiu.
- Jak Ty możesz? Natychmiast idź do dyrektora i powiedz co zrobiłeś...
Za jakiś czas Jaś wchodzi do klasy i chowa coś za plecami. Nauczycielka pyta:
- No i co powiedział dyrektor?
- Powiedział, że każdy zawód jest ważny, dał cukierki i zapisał domowy adres

W pracy

konto usunięte2013-04-22, 15:15
Szef wychodzi z biura i krzyczy do mnie przez całą długość redakcji:
- Franekkkk!! Przeczytaj mi któryś z dżołków co tam wrzucasz do neta!
- Za moment, ok? Teraz mam robotę!
- Buahahaha! To było dobre! Przeczytaj jeszcze jeden!

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem