#polacy

Orbit - edycja polska

g................t • 2012-11-05, 19:45
Wielkie koncerny w końcu dostosowały się specyfiki polskiego konsumenta.
Ostatnimi czasy Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej zleciła popełnienie filmu pod tytułem "Noc w galerii". Miał on pokazać historię Polsko-niemiecką w nowym świetle.

I pokazał. Od 10 października możemy dowiedzieć się nie tylko tego, że II wojna światowa to niewiele znaczący epizod, którym nie warto się przejmować, ale film nasuwa jeszcze wniosek, że tak na prawdę Polacy wszytko co mają zawdzięczają niemcom.

Pod spodem zamieszczam analizę filmu pióra Stanisława Żaryna, a jeszcze niżej link do niego [filmu].

Cytat:

Cytat:

Krzyżakom Polacy zawdzięczają piękne budowle i opiekę nad Piastami. Najważniejszym skutkiem zwycięstwa pod Grunwaldem jest obraz Jana Matejki. Główną zasługą Kopernika są podstawy do wróżenia z tarota. II wojna światowa jest mało znaczącym epizodem w historii stosunków polsko-niemieckich



- te dość zaskakujące stwierdzenia to wnioski, jakie wprost płyną z filmu wyprodukowanego na zlecenie Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Obraz jest podstawą najnowszego projektu edukacyjnego Fundacji. Film opowiadający o stosunkach polsko-niemieckich jest wybitnie jednostronny, a jego wydźwięk wymierzony jest w polskie priorytety kulturowe i budowanie tożsamości narodowej.
Promocja filmu „Noc w galerii” odbyła się 10 października. Jego autorzy tłumaczą, że jest on inspirowany wystawą „Obok. Polska-Niemcy. 1000 lat historii w sztuce”. Kuratorką tej wystawy była Anda Rottenberg. Obraz skierowany do młodzieży stał się bazą do przygotowania najnowszego programu edukacyjnego, jaki powstał w FWPN. Jak wskazują autorzy filmu:

Cytat:

Odchodzi on od dotychczasowej polsko-niemieckiej narracji historycznej i podejmuje próbę dekonstrukcji mitów – zachęca do samodzielnej refleksji o polsko-niemieckim sąsiedztwie.



W rzeczywistości film nie tyle skłania do refleksji o „polsko-niemieckim sąsiedztwie”, co jest próbą pokazania, jak wiele Polska zawdzięcza Niemcom.
Film przeplatany fabularnymi wątkami, które są budowane na motywach historycznych, zaczyna się od historii Wandy, która jak wiadomo Niemca nie chciała. Widzimy symboliczną unowocześnioną wersję tej legendy. Wanda ścigana przez Niemca skacze do basenu, a główni bohaterowie filmu, grani przez Macieja Łubieńskiego i Michała Wójcika tym razem wchodzą w rolę jurorów skoków do wody. Jeden z nich skok Wandy ocenia na 10, drugi na 0. Gdy ten krytyczniejszy pytany jest o motywy swojej oceny, odpowiada:

Cytat:

Nie oceniam techniki skoku, tylko decyzję polityczną. Wanda nie chciała Niemca, utopiła się, a mogła żyć długo i szczęśliwie.



Drugi z bohaterów dodaje:

Cytat:

Nie rozumiem tej legendy od Wandzie. Przecież w polskiej historii aż się roi od księżniczek, które chciały Niemca. Szczególnie, gdy był piękny i bogaty...



Tyle zrobiono z pięknej polskiej legendy, która opowiada o księżniczce, która w imię spokoju ojczyzny wymiera samobójstwo. Nie chce bowiem ani tragedii swojego ukochanego kraju, który jest najeżdżany przez Niemca, ani małżeństwa z niemieckim księciem. Wydaje się jednak, że odtrącenie Niemca to dla twórców filmu zniewaga.
Autorzy obrazu zdają się przekonywać, że nie tylko Wanda była niewdzięczna. Równie niewdzięczni okazują się być Polacy, którzy nie doceniają wielkich zasług, jakie dla Polski mieli Krzyżacy. Okazuje się, że nie byli to krwawi okupanci polskich ziem, toczący wojny z polskim państwem i obywatelami. Na filmie możemy zobaczyć najpierw inscenizację, pokazującą Krzyżaków stylizowanych na pradawne pogotowie. Na filmie ratują oni pogryzionego przez psa człowieka. Potem następuje zaskakującą wymiana zdań, która kładzie nacisk na chwalebne skutki okupacji Krzyżackiej w Polsce:

Cytat:

Krzyżacy zrobili krwawą jatkę, ale oddali Piastom przysługę. I dzięki temu, dzięki ich robocie powstawały tu piękne miasta i zamki. A Warmia stała się uroczym zakątkiem Polski.
(…)
Krzyżacy nie tylko toczyli wojny z Królestwem Polskim. To była świetnie działająca korporacja.



Obronie dobrego imienia Krzyżaków twórcy filmu poświęcili wiele miejsca. W jednej ze scen wielki mistrz zakonu tłumaczy, jak drogocenne skutki ma obecność Krzyżaków w Polsce. Aktor stylizowany na mistrza pokazuje zdjęcia lasów i mówi:

Cytat:

Kiedyś wszystko wyglądało tak, a Krzyżacy zbudowali tu miasta: Toruń, Elbląg, Olsztyn, Gniew itd. Zbudowaliśmy drogi. Dochód na mieszkańca duży. Liczba chrześcijan rośnie.



Zwieńczeniem wątku krzyżackiego jest wizyta dwóch narratorów filmowej opowieści na polach grunwaldzkich. Widzowie dowiadują się, że „pod Grunwaldem połączone armie polska i litewska pokonały militarnie zakon Krzyżacki”. Szybko jednak znaczenie tego wydarzenia zostaje umniejszone. Widzowie słyszą bowiem taką wymianę zdań między Łubieńskim i Wójcikiem:

Cytat:

- Ale co z tego (zwycięstwa – red.), skoro Polska odzyskała to, o co ten bój się toczył dopiero 50 lat po bitwie, a sam Zakon przestał istnieć 115 lat później.
- Chcesz powiedzieć, że cały ten trud militarny spod Grunwaldu poszedł na marne?
- Nie, nie, nie. Tego nie chcę powiedzieć. Został przecież wielki obraz Matejki...



I tak okazuje się, że bitwa pod Grunwaldem bez obrazu Matejki w ogóle znaczenia dla Polski nie ma.
Film przesycony jest podobnym przekazem, przekazem umniejszającym zasługi Polski i Polaków. Co więcej często narracja filmu jest przypomina zwykłe kpiny z polskiej historii.
Takie wrażenie można odnieść choćby słuchając opowieści o dokumencie Dagome iudex. Okazuje się, że ten dokument jest dobrym obiektem żartów dla twórców filmu. Słyszymy, że tytuł jest wynikiem pomyłki „niedysponowanego” micha przepisującego tekst, że być może dokument świadczy o tym, że Polskę założyli Wikingowie. Słyszymy, że Polska była wtedy zaściankiem cywilizacyjnym Europy oraz, że autorzy dokumentu nie wiedzieli kto to Mieszko, co to Gniezno, więc pisali jak im się wydawało. Wiadomo, że Polską wtedy nikt się nie interesował.
Wątpliwe również, by widzowie opisywanego filmu interesowali się naszym krajem. Bohaterowie jego prezentują bowiem miejscami wręcz agresywne nastawienie do naszej Ojczyzny. W czasie prezentowania historii dynastii Sasów dwaj prowadzący wymieniają między sobą uwagi, śmiejąc się ze zdjęcia Augusta III Sasa:

Cytat:

- Zobacz, jak on wygląda
- No rzeczywiście, sarmacka postawa, podgolony łeb, kontusz...
- Mało tego. On wygląda bardziej na Polaka, a niżeli na króla. Gdzie on ma koronę? W ręku nie trzyma berła, tylko czapę.



Można by rzecz, że jak ktoś wygląda na Polaka to już najgorzej...
Narracja filmu zdaje się mieć jeden cel: pokazać, że w stosunkach polsko-niemieckich to Niemcy są ci dobrzy, a Polacy ci źli i mniej zasłużeni. Przy okazji śmiania się z króla Augusta III pada stwierdzenie, że Niemcy zrobili dużo dla polskiej kultury. Narrator pyta: co polska kultura zrobiła dla Niemców?

Cytat:

Mówisz, masz



- pada odpowiedź. A potem film pokazuje, jak niemiecki kompozytor - Telemann po powrocie z Polski zaczął komponować tańce, które zapisywał przyglądając się ludowym przyśpiewkom w kraju. Dzięki Telemannowi Polonez trafił do kanonu form tanecznych. Dzięki niemu najwięksi Niemcy komponowali te tańce. Wszystko dzięki niemieckiemu kompozytorowi.
Co więc Polska zrobiła dla Niemców? Chyba nic. Tak przynajmniej wynika z filmu.
Opisywany obraz jest manipulacją oraz przykładem infantylizacji przekazu historycznego. Niestety na jego kanwie opracowany został projekt edukacyjny dla młodzieży. Jest to niezwykle niepokojące. W filmie bowiem roi się od wręcz tandetnych wizualizacji upraszczających historię. Okazuje się, że Mikołaj Kopernik, choć był wszechstronnie uzdolniony i ustawił Ziemię gdzie trzeba, „słynie” z opracowania horoskopów i podstaw do tarota. W filmie przewiduje się dzięki niemu upadek Zakonu Krzyżackiego.
Przy okazji omawiania postaci Kopernika okazuje się, że nie wiadomo, czy był on Niemcem czy Polakiem.

Cytat:

Czy fakt, że Kopernik brał udział w wojnie z Krzyżakami wystarczy, by nazwać go polskim astronomem?
- pytają twórcy filmu. Tego nie rozstrzygają:
- Kim zatem był Niemcem, czy Polakiem?
- A to ważne? Był geniuszem.



Pochodzenie ważne jednak było w przypadku Wita Stwosza. Mówiąc o nim autorzy filmu nie omieszkali zaznaczyć na wiele sposobów, że był on Niemcem, a po polsku nie umiał nic powiedzieć. Przy tej okazji słyszymy również, że XV-wieczny Kraków był zdominowany przez niemiecką społeczność, a sam Stwosz z Polakami nie miał wiele wspólnego. W przypadku Stwosza ważne było, czy „był Niemcem, czy Polakiem”. On zdecydowanie był Niemcem.
Zaskakujących wstawek dotyczących polskiej historii jest wiele. Kolejny przykład w opowiadaniu o historii związku Wilhelma I i Elżbiety Radziwiłłówny. Ona zmarła, zostawiając Wilhelma. W opowieści filmowej słychać:

Cytat:

- Do końca jego życia miał (Wilhelm I – red.) na biurku zdjęcie polskiej księżniczki.
- Z drugiej strony, jako cesarz usunął język polski ze szkół i urzędów. Czyli kochał Elizę, ale nie kochał Polaków.
- No bo kochać to nie znaczy zawsze to samo.



Tym miłym stwierdzeniem aktorzy zbywają polityczną walkę z Polską i Polakami. Twórcy filmu wiele wysiłku włożyli, by antypolskiej działalności Niemców nie eksponować.
Najbardziej kuriozalne wydają się ich zabiegi dotyczące II wojny światowej. Temu tematowi poświęcono ostatnie kilka sekwencji ponad 30-minutowego filmu. W tym fragmencie pokazany jest pomnik Holocaustu w Berlinie oraz obrazy ludzi, które nie wiadomo do końca co mają symbolizować. Narrator tłumaczy:

Cytat:

Historia stosunków polsko-niemieckich ma ponad tysiąc lat, a my wciąż patrzymy na nią przez pryzmat tragedii II wojny światowej i zbrodni III Rzeszy.



Potem widać ujęcie z Berlina, spod Bramy Brandenburskiej. Bohaterowie mówią:

Cytat:

- W PRL pokazywano Krzyżaków, jako prenazistów. Ale wciąż myślimy o niemieckiej dominacji, stałym naporze na polskie ziemie.
- Dzięki takim inicjatywom, jak wystawa „Obok” widzimy, że jest to bardzo fałszywy obraz. Nie możemy patrzeć na te stosunki, jako na preludium tragedii II wojny światowej.
- Przez te tysiąc lat nie było przecież jednego państwa niemieckiego, które prowadziłoby jakąś spójną politykę wobec Polski. Były różne księstwa, z których każde robiło swoje.
- Także na pytanie, jakie były te stosunki polsko-niemieckie przez te tysiąc lat moim zdaniem nie odpowiemy. Bo nie ma jednej odpowiedzi.
- Jak to nie ma? Jest: to zależy



Na tym kończy się film, który jak zaznaczają autorzy ma rzucać nowe światło na stosunki Polski i Niemiec. Niestety w tym świetle Polska wychodzi bardzo negatywnie. Okazuje się, że nie mamy czym się chwalić, wszystko zawdzięczamy Niemcom, a oni nam nic. Dodatkowo wciąż mamy resentymenty i nieuprawnione pretensje o historię II wojny światowej. A wiadomo, że to jedynie epizod w ponad tysiąc letniej historii stosunków polsko-niemieckich.
Twórcy filmu mylą się wielokrotnie. Również wtedy, gdy piszą, że film jest nowatorski. Ten przekaz znamy jednak już od czasu, gdy w Niemczech wypłynęła na wierzch debaty publicznej Erika Steinbach ze swoim relatywizowaniem prawdy o II wojnie światowej. Film nie jest niczym nowym. Szkoda jedynie, że znów polskimi rękami umniejsza się zasługi Polski i Polaków.
Co szczególnie niepokojące Film Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej jest skierowany do młodzieży. Dziś Niemcy takimi projektami podburzają polską młodzież przeciwko polskiemu państwu. Niemcy kolonizują uczniów i budzą w nich podziw dla swojego kraju. Tak wygląda współpraca z Berlinem. Tak wyglądają nasze „dobre stosunki”. Ale oczywiście znów możemy usłyszeć słowa krytyki:

Cytat:

Wciąż myślimy o niemieckiej dominacji, stałym naporze na polskie ziemie.



link do strony z filmem:

nocwgalerii.pl/obejrzyj-film

Michael Jackson o Polsce

Cormacze2012-09-29, 12:52
Dla niecierpliwych oglądać od 2:25

Polacy na Paraolimpiadia w Londynie i TVP w c🤬ja lecące...

f................o • 2012-09-05, 16:28
Po gównianym Euro i podobnie gównianej Olimpiadzie w Polskim wydaniu było głośno, telewizje chuczały wydarzeniami w z Euro i Olimpiady dzień w dzień - jak się skończyło każdy dobrze wie.

Tymczasem nie dawno ruszyła Paraolimpiada w Londynie - cieszy się ona wielkim zainteresowaniem na świecie.

Co ciekawe, Paraolimpiada tak naprawdę jest bardziej olimpijska niżeli właściwa olimpiada gdyż występują w niej niemal sami amatorzy, którzy nie są powiązani kontraktami zawodowymi, nie reklamują różnych gówien, a sport to ich pasja życiowa, a nie sposób na zarabianie, ba! Nawet swoje treningi i wyjazd sponsorują z własnych środków!

Codziennie stadion Olimpijski jest wypełniony w 100% (80 tyś. miejsc), a telewizję różnych krajów relacjonują przez 10 godzin dziennie rywalizację paraolimpijczyków (choć brakuje filmów u mieszonych na youtubie przez co nie wszystko mogę niestety wrzucić) tylko, że...

No właśnie, jak zwykle Polacy są robieni w ch*ja! TVP nie relacjonuje Paraolimpiady z nieznanych przyczyn. Podobnie inne telewizję, a tymczasem Polacy osiągają tam wielkie sukcesy - niebywale większe od tych nieambitnych kopaczy, Radwańskich i reszty olimpijczyków. Na dzień dzisiejszy Polacy zdobyli 5 złotych medali, 7 srebrnych i 5 brązowych bijąc przy okazji kilka rekordów światowych.

Temat ma za zadanie przybliżyć nie dawne sukcesy Polaków w Paraolimpiadzie i obnażyć pazerność TVP.

Patryk Chojnowski - złoty medalista w tenisie stołowym, który wygrał mecz z Chińczykiem w wielkim stylu, filmu niestety nie mogę wrzucić gdyż trwa ponad 20 minut, wystarczy poszukać na youtubie:
"Table Tennis CHN vs POL - Men's Singles - Cl 10 Gold Medal Match - London 2012 Paralympic Games"

Katarzyna Piekart - złoty medal w rzucie oszczepem i nowy rekord świata. Video z ceremonii medalowej:



Joanna Mendak - złoty medal w pływaniu


Natalia Partyka - złoty medal w tenisie stołowym, w finale pokonała Chinkę również w wielkim stylu:


Karolina Kucharczyk - złoty medal w skoku dal dwukrotnie bijąc rekord świata!



I oczywiście zdobywcy innych medali:
Anna Harkowska - dwa srebrny medal w kolarstwie.
Milena Olszewska - brązowy medal w strzelaniu z łuku klasycznego.
Janusz Rokicki - srebrny medal w pchnięciu kulą.
Mateusz Michalski - srebrny medal w biegu na 100 metrów.
Daniel Pęk - srebrny medal w biegu na 1500 metrów.
Rafał Korc - brązowy medal w tym samym biegu na 1500 metrów.
Marta Makowska - brąz w szermierce.
Alicja Fiodorow - srebrny medal i rekord Europy na 200 metrów.
Oliwia Jabłonska - 15-sto letnia srebrna medalistka w pływaniu style motylkowym.
Paulina Woźniak - brązowy medal w pływaniu style klasycznym na 100 metrów.
Karol Kozuń - srebrny medal w pchnięciu kulą.

Jak widać Polacy zdobywają medale jak na zawołanie niestety nie darzy się ich odpowiednim szacunkiem na który zasługują.
Mam dylemat - i kto tu jest niepełnosprawny? Oni, Ci ludzie którzy mimo nieszczęścia w życiu ambitnie trenowali by zostać medalistami olimpijskimi czy może jednak ci nieudacznicy z reprezentacji piłki nożnej, siatkówki i osoby pokroju Radwańskiej??

Naprawa sprzętu

l................5 • 2012-08-09, 14:59
Jak narody naprawiają sprzęty:
-Amerykanie- kupują nowy, nie opłaca się im naprawiać
-Chińczycy- konstruują nową, lepszą wersję
-Afrykanie- idą strugać kolejną dzidę, jeśli poprzednia się połamała
-Grecy- biorą kredyt na naprawę, potem nie oddają już pieniędzy
-Rosjanie- sprzedają zepsuty towar i kupują spirytus
-Rumuni- kradną jeszcze raz, tym razem sprzęt lepszej jakości
-Niemcy- im nic się nie psuje, bo są solidni
-Polacy- zaczynają nap🤬lać w popsuty sprzęt aż zadziała. Jeśli nie zadziała to znak że nikt już tego nie naprawi.

Moskwa pod Panowaniem Polaków

P................c • 2012-07-15, 13:15
Dziś coś z Serii " Sadol uczy Sadol Bawi "

Chciałbym wam przybliżyć owe wydarzenie które miało miejsce na przełomie 1610r - 1613r.

Człowiekiem Który Dokonał Owego czynu oprócz wielu dzielnych wojaków był hetman Stefan Żółkiewski.



Stanisław herbu ( Uwaga to nie są żarty LUBICZ !! )
Urodził się w 1547 roku pod Lwowem we wsi Turynka natomiast zmarł 7 października 1620 w Mołdawii (podczas odwrotu spod bitwy pod Cecorą ).


WYPRAWA NA MOSKWĘ


"Na Moskwę…
Te dwa słowa oddają stan ducha wielu pokoleń Polaków, żyjących na przestrzeni dziejów.
Bywało, że było to tylko marzenie, senna mara i wspomnienie dawnej chwały."


4 lipca 1610 wojska polskie ówczesnego wojewody kijowskiego (późniejszego - od 1918 roku - hetmanem i kanclerza wielkiego koronnego) Stanisława Żółkiewskiego liczące około 7 tys. żołnierzy rozbiły 35 tys. armię rosyjską wspomaganą przez armię Szwedzką.


W obręb moskiewskich murów wojska polskie wkroczyły 12 września, a 8 października Żółkiewski przybył na Kreml. Car Wasyl Szujski oraz jego bracia Dymitr Szujski i Iwan Szujski zostali więźniami hetmana.

"Bitwa (pod Kłuszynem - dop: kj) stoczona została między wojskami polskimi pod dowództwem hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego (6556 kawalerii - w tym 5556 husarii, 200 piechoty), a armią rosyjską pod dowództwem kniazia Dymitra Szujskiego (ok. 35 000 wojsk rosyjsko-szwedzkich) oraz szwedzkich posiłków dowodzonych przez Jakuba Pontussona De la Gardie. Atak wojsk Żółkiewskiego rozbił wojska moskiewskie, a następnie skłonił do zaprzestania walki cudzoziemców posiłkujących Szujskiego. Bitwa zakończyła się paniczną ucieczką Szujskiego i ocalałych Rosjan. Pociągnęło to za sobą kapitulację zablokowanej armii Grzegorza Wałujewa w Carewie Zajmiszczu (ok. 8000 ludzi). W obliczu klęski bojarzy zdetronizowali cara Wasyla Szujskiego i obwołali carem królewicza polskiego Władysława, a Żółkiewski wkroczył do Moskwy".



Ostatecznie, na prośbę propolskiego stronnictwa bojarów wojska polskie wkroczyły do Moskwy (druga obecność Polaków na Kremlu – 29 wrzesień 1610 - 7 listopad 1612). Polacy rozpoczęli służbę policyjną w stolicy Rosji. Nadrzędnym celem było „utrzymanie” miasta do przyjazdu cara Władysława. Żółkiewski opuścił miasto by udać się do króla Zygmunta III a dowódcą mianował Aleksandra Gosiewskiego. Jednakże cały czas „bruździł” Polakom patriarcha moskiewski Hermogenes. Na dodatek król Polski nie zamierzał zaprzestać oblężenia Smoleńska. Od połowy marca 1611 zaczęły zbierać się oddziały tzw. pierwszego pospolitego ruszenia pod dowództwem Lapunowa, Trubeckiego i Zarudzkiego.

29 marca zaczęły się w Moskwie zamieszki na wieść o zbliżaniu się Rosjan. Oddziały polskie zaczęły rzeź buntujących się mieszczan (uważa się, że zginęło około 7 tys. ludzi). Niestety twardy opór mas moskiewskich zmusił wojska Gosiewskiego do cofnięcia się na Kreml. 30 marca Polacy podpalili Moskwę. W płomieniach zginęło ok. 8 tys. ludzi nie licząc ludzi, którzy zmarli później z głodu. Mimo wszystko, blokada Moskwy zacieśniała się.

13 czerwca 1611 padł Smoleńsk. Co więcej, dzięki intrygom Gosiewskiego doszło do rozłamu w I pospolitym ruszeniu – Lapunow został zamordowany i część oddziałów moskiewskich rozeszła się do domów. Dodatkowo oddziały Sapiehy przedarły się na Kreml.

29 października na triumfalnym sejmie doszło do wspaniałej sceny – wśród wiwatujących tłumów ulicami Warszawy wiódł hetman Stanisław Żółkiewski przepyszny orszak i dwóch dostojnych więźniów – cara Wasyla Szujskiego i jego brata Dymitra (nieszczęśliwego wodza spod Kłuszyna).

Następnie Wasyl i jego bracia pełzali na kolanach i z wielką pokorą bili czołem przed królewskim majestatem, prosząc o miłosierdzie. Król kazał jeńcom wstać i na znak łaski podał rękę do ucałowania, a kanclerz koronny Feliks Kryski wygłosił obszerną mowę, w której podziękowano Żółkiewskimu za trudy wojenne. Niestety „limit szczęścia” Rzeczpospolitej się wyczerpał. Sapieha nagle zmarł a w Niżnym Nowogrodzie zaczęło formować się II pospolite ruszenie pod wodzą Kuźmy Minina i Dymitra Pożarskiego, które było o niebo lepiej zorganizowane od pierwszego a w dodatku zaczęła „mścić” się decyzja o podpaleniu Moskwy – garnizonowi brakowało żywności.

Wśród nieustannych szturmów moskiewskich Polacy i Litwini zostali zepchnięci do defensywy. Sytuację niewiele poprawiło kilkukrotne dostarczenie żywności przez wojska Chodkiewicza, zwycięzcy spod Kircholmu. Niestety, nie zatrzymało to części wojsk garnizonu od opuszczenia miasta 27 stycznia. Nieopłacone oddziały zawiązały konfederację i ruszyły ku polskiej granicy. Niejako „w zamian” wkroczyło na Kreml część wojsk Chodkiewicza a on sam z resztą rycerstwa wyruszył po prowiant. Następne kilka miesięcy upłynęło na rozpaczliwej obronie Kremla i Kitajgrodu , podczas której doszło do zmiany na najwyższym szczeblu dowodzenia – Gosiewskiego zastąpił Struś. W sierpniu 1612 pod Moskwę dotarło II pospolite ruszenie, przez co sytuacja stała się tragiczna. Nieudana odsiecz hetmana wielkiego litewskiego Karola Chodkiewicza w dniach 1-3 września („utknął” w masach wojsk moskiewskich – zabrakło 1800 metrów do Kremla) niejako przypieczętowała los garnizonu. Na marginesie można wspomnieć w jak skrajnie niekorzystnych warunkach przyszło nam walczyć – miasto pełne rowów, barykad i okopów, ruiny spalonej Moskwy nie sprzyjały jeździe – mimo to husaria gdzie mogła „zmiatała” Rosjan. Ale nasi „utknęli”… Zapanował nieopisany głód: najpierw zjedzono konie, ptaki, psy, koty, szczury, potem zaczęto zjadać świece i obwoluty ksiąg… Wreszcie nasi poczęli jeść trupy ludzkie oraz więźniów. Ale nie to było najgorsze - finalnie zaczęły się morderstwa na tle ludożerskim – po Kremlu i Kitajgrodzie buszowały nocami bandy ludożerców. „Piechota się sama między sobą wyjadła”, „Truszkowski, porucznik piechotny, dwu synów swoich zjadł”, „pan sługi, sługa pana nie był bezpieczen”…

1 listopada padł Kitajgród (ostatni punkt obrony poza Kremlem)– zagłodzeni obrońcy nie byli wstanie walczyć. Ostatecznie, 7 listopada 1612, polski garnizon Kremla skapitulował mając zagwarantowane przez Moskwicinów bezpieczeństwo. Oczywiście, zgodnie z wielowiekową tradycją niedotrzymywania słowa Moskale bestialsko wymordowali większość bezbronnego polskiego rycerstwa. Część jeńców została zamordowana w kilka miesięcy później. Tylko niewielu Polaków przeżyło do wymiany jeńców w 1619. Dzieje „oblężeńców” pokazały, jak wielkim poświęceniem i poczuciem obowiązku wobec ojczyzny wykazali się Polacy broniący Moskwy i praw królewicza Władysława do czapki Monomacha. Odsiecz króla Zygmunta III nie zdążyła na czas. Sobór ziemski w 1613 obrał na cara Michaiła Romanowa.

Użytkowniku.
"Zostaw ślad mądrości swej."


Wszystko Zostało Skopiowane i połączone w jedno.

69 Rocznica rzezi Wołyńskiej

Dalione2012-07-11, 14:34
BESTIALSKIE MORDY ZA KTÓRE "POMARAŃCZOWY" DEMOKRATA JUSZCZENKO PRZYZNAŁ TYTUŁ "BOHATERA UKRAINY"

11 lipca 1943 r. miała miejsca kulminacja rzezi wołyńskiej - bandy UPA działając z zaskoczenia zaatakowały 99 wsi i osiedli polskich w powiatach horochowskim i włodzimierskim. Tego dnia zamordowano wiele tysięcy Polaków.

W przypadku napadów na większe kolonie polskie UPA często wykorzystywała element zaskoczenia - atakując w nocy, o świcie lub podczas prac gospodarskich czy niedzielnej mszy św., kiedy mieszkańcy byli skoncentrowani w jednym miejscu. Miejscowość była otaczana kordonem uzbrojonych w broń palną członków UPA, których zadaniem było strzelanie do uciekających. Pozostali napastnicy, członkowie oddziałów samoobrony ukraińskiej współpracujących z UPA, uzbrojeni w siekiery, noże, widły, kosy ustawione na sztorc i inne narzędzia gospodarskie, rozchodzili się po osadzie i mordowali mieszkańców, często ich przy tym torturując. Ofiarami padali Polacy różnej płci i wieku, a także Ukraińcy, którzy pomagali Polakom bądź przeszli z prawosławia na katolicyzm. Teren wsi był starannie przeszukiwany, a na uciekinierów urządzano obławy w okolicznych lasach i na polach.

W drugim typie napadów skierowanych przeciwko polskim mieszkańcom osad ukraińskich lub mieszanych, brały udział mniejsze grupy napastników, także działających z zaskoczenia. Mordy dokonywane na pojedynczych Polakach dotyczyły często uciekinierów z osad lub podróżnych.

Wspólną cechą akcji przeciw Polakom było ogromne okrucieństwo, połączone z rabunkiem mienia i paleniem gospodarstw, a także niszczeniem materialnych śladów polskiej obecności na Wołyniu, takich jak dwory, kościoły i kaplice, a nawet ogrody czy parki.

Próby rozmów czy negocjacji ze stroną ukraińską kończyły się niepowodzeniem.

BESTIALSTWO

Zarówno Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), jak i tamtejsze, rdzenne chłopstwo przeszło samo siebie w wymyślaniu sposobów zadawania niewinnym ludziom śmierci. Mordowano wszystkich bez pardonu, nie oszczędzając dzieci, kobiet i starców. Wypruwano płody z łon ciężarnych matek, obcinano piersi, wydłubywano oczy, rozrywano końmi.

Mordów dokonywano z wielkim okrucieństwem, często poprzedzając je wymyślnymi torturami, następnie wsie i osady grabiono i palono. Po dokonanych masakrach do wsi na furmankach wjeżdżali chłopi z sąsiednich wsi ukraińskich, zabierając mienie pozostałe po zamordowanych Polakach.

Jedną z najbardziej krwawych zbrodni w tym czasie była rzeź Polaków w Kołodnie w powiecie krzemienieckim. 14 lipca do wsi wjechało 300 upowców, którzy podzielili się na małe grupy i rozeszli po zagrodach. Domostwa zamieszkane przez Polaków wskazywali im miejscowi Ukraińcy. Po wejściu do domów bandyci mordowali ich przy pomocy siekier lub broni palnej. Rzeź trwała około 3 godzin, według niektórych źródeł zamordowano nawet do 500 osób, w tym wiele dzieci.

A tak wyglądał “krajobraz po bitwie”, którego sprawczynią była “heroiczna UPA” widziany oczami słynnego partyzanta Józefa Sobiesiaka – “Maksa”: “W ciągu pierwszego dnia marszu, na całej trasie, wynoszącej około trzydziestu pięciu kilometrów, nie spotkaliśmy ani jednej wsi zamieszkałej przez ludzi. Chaty były w większości spalone i zrównane z ziemią, a po ruinach błąkały się zdziczałe psy i koty. Tu i ówdzie spod przysypanej śniegiem ziemi sterczały ludzkie kości. Zdawać by się mogło, że jakiś straszliwy demon zniszczenia nawiedził tę nieszczęsną ziemię, pochłaniając człowieka wraz z tym wszystkim, co jego rozum i ręce stworzyły przez wieki. Z przerażeniem patrzyliśmy na tę pustynię, dosłuc🤬jąc się w poświście wiatru płaczu dzieci i jęku mordowanych kobiet”.

Wybrane metody mordowania i tortur stosowanych przez UPA / OUN:

1. Wbijanie dużego i grubego gwoździa do czaszki głowy.
2. Zdzieranie z głowy włosów ze skóry (skalpowanie).
3. Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czaszkę głowy.
4. Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czoło.
5. Wyrzynanie na czole "białego orła".
6. Wyłupywanie oczu.
7. Obcinanie nosa.
8. Przebijanie zaostrzonym grubym drutem ucha na wylot drugiego ucha.
9. Obrzynanie warg.
10. Obcinanie języka.
11. Podrzynanie gardła i wyciąganie przez otwór języka na zewnątrz.
12. Rozrywanie ust od ucha do ucha.
13. Pionowe rozrąbywanie siekierą głowy.
14. Skręcanie głowy do tyłu.
15. Robienie miazgi z głowy przez wkładanie głowy w uściski zaciskane śrubą.
16. Cięcie i ściąganie wąskich pasów skóry z pleców.
17. Obcinanie kobietom piersi sierpem.
18. Przebijanie brzucha ciężarnej kobiecie bagnetem.
19. Rozcinanie brzucha i wyciąganie jelit na zewnątrz u dorosłych.
20. Rozcinanie kobietom ciężarnym brzucha i wrzucanie do wnętrza potłuczonego szkła.
21. Rozpruwanie brzuszka dzieciom.
22. Przybijanie bagnetem małego dziecka do stołu.
23. Wieszanie dziecka płci męskiej za genitalia na klamce drzwi.

PARTYZANTKA?

Prawdziwe oblicze OUN – UPA dostrzegł Wołyński Okręgowy Delegat RP Juliusz Kozłowski – “Cichy”, który w swoim liście do kierownictwa politycznego UPA, 25 listopada 1943 roku, pisał:

“Wychowankowie niemieccy narodowości ukraińskiej, a nie Polacy rozpoczęli masowe i barbarzyńskie rzezie bezbronnej ludności polskiej.

Pamiętajcie, że to co obecnie dzieje się na Wołyniu, obarcza cały naród ukraiński, że to Wy i Wasze przyszłe pokolenia płacić będziecie rachunek. Nie wolno Wam protestować po cichu, ulegać zbrodniczemu terrorowi i dalej pozwalać, by wróg Waszymi rękami niszczył Waszą przyszłość. Czyż nie widzicie, że chodzi mu o to, żeby na zakończenie wojny słowo Ukrainiec równoznaczne było ze słowem morderca? Czyn odważny, odpowiedzialny jest z Waszej strony koniecznością.

Rzeź i mord nie budują nigdy bytu niepodległościowego, a wyłączają ze społeczności cywilizacyjnej i są jaskrawym dowodem niedojrzałości państwowej. Broń do tego dzieła w dużej mierze pochodziła z rąk niemieckich, stamtąd przyszło wyszkolenie wojskowe i to właśnie tragicznie związało w opinii świata Wasze imię z Niemcami.

Gdy przyznacie otwarcie, że Niemcy wykorzystali Waszą nienawiść do nas dla szerzenia w Polsce rozszalałego terroru – docenimy Wasze stanowisko. Tylko bowiem uświadomienie obustronnych błędów prowadzić może do zmniejszenia dzielącej nas przepaści”. Władze obecnej Ukrainy muszą mieć świadomość prawdy, że UPA nie była żadną “armią powstańczą”, tylko “kureniami rizunów”, zbrodniczą antypartyzantką powołaną do życia dla dokonania rzezi ludności polskiej na obszarze suwerennego, aczkolwiek okupowanego państwa polskiego.

Wymyśla się nawet działania UPA przeciw nazistowskim najeźdźcom, aby tylko dla zbrodniarzy uzyskać prawa kombatanckie. Trzeba tu dodać, że na terenie Ukrainy nie było ani jednego oddziału UPA. Jedynym działaniem UPA było mordowanie Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej z wyłączeniem Lwowa. We Lwowie Ukraińcy dokonali kilku zabójstw i przekonali się, że w tym ciągle polskim mieście pod okupacją niemiecką, mimo istnienia ukraińskiej policji nie mogli tego robić bezkarnie” (K. Bulzacki, Polacy i Ukraińcy. Trudny rozwód. Wyd. “Na Rubieży” 1997).

BILANS ZBRODNI

Na początku 1944 roku Polacy znajdowali się już jedynie w miastach, wokół ośrodków samoobrony (różnych grup, oddziałów, placówek, ośrodków i baz samoobrony), które wytrzymały ukraiński napór oraz w oddziałach partyzanckich, które we współpracy z oddziałami Armii Krajowej, m.in. 27. Wołyńską Dywizją AK, próbowały organizować akcje obronne i odwetowe przeciw UPA.

Zbrodnie były dziełem Ukraińskiej Powstańczej Armii, wzmocnionej w marcu i kwietniu 1943 przez dezerterów z Ukraińskiej Policji Pomocniczej, wspomaganej przez ukraińskie chłopstwo zwane czernią, Samoobronni Kuszczowi Widdiły i Służbę Bezpeky OUN-B. Szacuje się, że zbrodniarze z OUN / UPA wymordowali 50-60 tys. Polaków na Wołyniu.

BANDYCI UHONOROWANI

Podczas gdy w Polsce dzieci na lekcjach historii nie usłyszą o Wołyniu i mordercach z OUN-UPA, ukraińskie dzieci (a potem dorośli Ukraińcy) czczą zbrodniarzy jak bohaterów.

Stepan Andrijowycz Bandera przywódca OUN-B (później osobnej organizacji). Odpowiedzialny za rzeź Polaków na Ukrainie. Pośmiertnie otrzymał Wiktora Juszczenki tytuł Bohatera Ukrainy. Prezydent nadał mu go specjalnym dekretem. Swoją decyzję ogłosił podczas uroczystości z okazji obchodzonego na Ukrainie Dnia Jedności. Bandera uzyskał tytuł bohatera "za niezłomny duch w służbie idei narodowej, bohaterstwo i poświęcenie w walce o niezależne państwo ukraińskie".

WNUK BANDERY: "JESTEM DUMNY"

"Jestem dumny, bo krok Juszczenki oznacza oddanie sprawiedliwości historycznej mojemu dziadkowi. Wiem, że wywoła to oburzenie w Polsce i u innych sąsiadów Ukrainy, ale chciałbym, by w swych osądach kierowali się prawdą historyczną, a nie informacjami, które zaplamione są propagandą - powiedział."

Na koniec dialog w wydaniu "Banderowców"
youtube.com/​watch?v=vLlje3pWUEU&feature​=related

źródła:
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, Warszawa 2000; Grzegorz Motyka,Ukraińska partyzantka 1942-1960, Warszawa 2006; Władysław Filar, Wołyń 1939-1944, Toruń 2003 (za: prawy.pl)
Edward Prus (salon24.pl); fragment artykułu za: rp.pl; oraz wiele innych.

WINIARSKI vs KUBIAK

H................g • 2012-07-10, 0:55
Ale jebnął mu

Tak zagraniczni kibice mówią po polsku

N................k • 2012-06-23, 9:40
Wcale nie chodzi o to, że nauczyliśmy obcokrajowców mówić "k🤬a", bo w czasie krótkiego pobytu w naszym kraju można nauczyć się więcej.

Ubezpieczalnia

Kriski2012-06-08, 14:05
Po czym poznać że w Niemczech jest za wielu Polaków?
.
.
.
-Cyganie ubezpieczają swoje mieszkania...