#opuszczone

Wrocław Urbex - Port Miejski

sietra2015-03-29, 21:11

Wizyta w porcie miejskim we Wrocławiu.
W wyprawie towarzyszył mi Alone Wlaker:
youtube.com/user/SAMOTNYP...
oraz zwycięzca konkursu na 2000 subskrypcji, Andrzej.

Wejście do budynku okazało się bezproblemowe, jednak duży ruch w okolicy sprawił, że nie zwlekaliśmy z wejściem do środka.

Co do obiektu.
Jest po prostu ogromny i w całkiem dobrym stanie. Pomimo iż część budynku już nie istnieje, nie można narzekać na brak przestrzeni do zwiedzenia. Z dachu można podziwiać piękną panoramę Wrocławia. Całość zdecydowanie jest warta zwiedzenia, choć (szczególnie z elewatorem) trzeba się namęczyć z wejściem.

Jeżeli interesuje Was to miejsce, podaję współrzędne:
51° 7'42.29"N 17° 1'15.94"E

Zapraszam także na mojego fb:
facebook.com/sietra.urbex
Zapraszamy do zapoznania się z nowym Trójmiejskim kanałem YouTube, na którym znajdziecie Państwo filmy z wypraw do opuszczonych, starych miejsc, fortyfikacji itp.
Jest to drugi odcinek ze zwiedzania fortyfikacji w Gdyni Oksywiu - stare przedwojenne schrony umiejscowione głęboko w lesie.

Kolejna wyprawa w jeden z najbardziej widowiskowych obiektów Twierdzy Modlin. Miejsce o bardzo dużym znaczeniu historycznym. Polecam każdemu zapoznanie się ze znanymi faktami na temat militarnej oraz taktycznej przeszłosci Spichlerza i Twierdzy Modlin
Zwiedzając przepiękne okolice Dobrzan i zatrzymując się w gospodarstwie agroturystycznym, naszą uwagę przykuła tablica informacyjna, która wskazywała ciekawe miejsca i zabytki jakie można zwiedzić w okolicy. Wśród kościołów, starych drzew i innych wymienionych, choć akurat dla nas nieciekawych miejsc do oglądania, zauważyliśmy piktogram przedstawiający ruiny zamku. Szybko sprawdziliśmy jak dojechać w owe miejsce i ruszyliśmy zwiedzać zamek, oddalony o około 10 km od miejsca, w którym się znajdowaliśmy.
Po 15 minutach i dwóch zagubieniach w małych, wąskich, wiejskich dróżkach naszym oczom ukazała się wieś Sokoliniec. Typowo popegeerowska miejscowość, z dwoma sklepami i tudzież jedną świetlicą wiejską nie zrobiła na nas zbyt pozytywnego wrażenia. Także sam zamek udało nam się odnaleźć dopiero po zapytaniu mieszkańców tej zapomnianej przez Boga miejscowości.
Zieleń. Dużo zieleni. W sumie to nie była zieleń, bo trudno nazwać to zielenią. To były krzaki, mchy, pokrzywy i wszystko to, co znacznie mogło utrudnić nam dotarcie do upragnionego celu.
Cały zamek porośnięty drzewami i krzewami. Skończyło się na mocno podrapanych nogach i rozerwanych spodenkach. Ale czego się nie zrobi dla kilku ujęć aparatem. Warto było, bo wnętrze pałacu, choć będące stertą czerwonej cegły, zrobiło piorunujące wrażenie. Szczególnie urzekła nas baszta mimo braku schodów. Szkoda, bo widok z baszty na całą miejscowość z pewnością byłby zachwycający.
Dobrze, że mamy internet. Szybko znaleźliśmy najważniejsze informacje o tym pięknym neogotyckim pałacu. Wyczytaliśmy, że powstał w roku 1862 z fundacji Fryderyka Wilhelma Hoffmullera i najciekawsze jest to, że podczas wojny w ogóle nie ucierpiał. Żywota swego dopełnił dopiero za czasów polskiego socjalizmu a w jego murach urządzono Państwowe Gospodarstwo Rolne razem z biurem, kinem i świetlicą wiejską. No cóż, nawet resztki nie pozostały z tak ciekawej świetności budynku.
Szukaliśmy wejścia, ale z naszym szczęściem zanim je znaleźliśmy obeszliśmy cały budynek dookoła, przedzierając się przez wspomniane wcześniej zielsko. Na samym końcu lub na samym początku (bo zaczynając wędrówkę wystarczyło obejrzeć się za siebie i od razu wejść do środka zamiast krążyć i psuć spodenki) znajdowało się piękne, jakby uroczyste wejście do wnętrza ruin. Środek pałacu także jakby nam na złość porośnięty ogromem zieleni. Poruszamy się ostrożnie, uważając, by nie wpaść w wyrwę w podłodze, która prowadzi do piwnic, jakieś 4 metry w dół. Musieliśmy zachować podwójną ostrożność, ponieważ wiele takich dziur jest zarośniętych trawą, mchem czy małymi krzakami, a upadek z tej wysokości na betonową posadzkę nie należałby do przyjemnych.
Jak to szczególnie w takich miejscach bywa, coś co powinno być restaurowanym zabytkiem stało się wysypiskiem śmieci dla okolicznych mieszkańców oraz młodzieżową speluną. Młodzi mieszkańcy Sokolińca mogą obalić jakieś winko lub piwko kitrając za plecami papierosa. To bardzo przykre, ponieważ chcąc wczuć się w klimat panujący w tych ruinach musieliśmy uważać, żeby nie przebić obuwia butelkami po niedawnych libacjach.
Mnie osobiście najbardziej oprócz baszty, urzekły miniaturowe zakończenia na murach, przypominające małe baszty, które widoczne są na kilku zdjęciach. Urzekająca jest także piwnica, która swym mrocznym, ciemnym charakterem wzbudza uczucie lekkiego niepokoju. Stan rozkładu tego pałacu jest tak daleko posunięty, że opieranie się o wystające cegły powoduje, że one zaczynają się ruszać i odpadają ze ściany.
Jak doczytałem w Internecie, pałac jest w rękach prywatnych. Nowy właściciel pewnie czeka aż się zawali, a wtedy bez problemu odzyska ziemię na której się on znajduje. I pewnie nie ma to dla niego jakiegokolwiek znaczenia, że jest on wpisany do rejestru zabytków...

Zdjęcia na: facebook.com/zapomniane.w.zachodniopomorskim

Pstrąże Urbex

grigori9852014-07-25, 11:58
wczorajszy temat znalazł zainteresowanie więc daję następny

Węgorzyce - bloki widma

ademicus2014-07-02, 19:15
Zapraszam na wędrówkę, która rozpoczęła się w roku 1998 i została brutalnie przerwana dwa lata później. Wędrówkę po miejscu znajdującym się w Gminie Osina, które dla wielu mieszkańców jest widokiem dnia codziennego, a dla innych czymś, co straszy i przypomina o minionych czasach, kiedy działające PGR-y były chlubą regionu. Niedokończone bloki...

Często tędy przejeżdżam i za każdym razem spoglądam zza szyby swojego samochodu na ten twór. Za każdym razem myślę, dlaczego nie zostało to ukończone i dlaczego nie dano możliwości wprowadzenia się tam rodzinom. Biało-szare ściany z ziejącymi otworami zamiast okien powodują, że patrząc na to miejsce, tak nieodległe od ulicy, miałem ochotę tam wejść i zobaczyć, jak czas i okoliczni szabrownicy sponiewierali te budynki.

Wczoraj, uzbrojony w aparat, postanowiłem w końcu to zrobić.

Do budynku wprowadza mnie okoliczny mieszkaniec, mężczyzna mieszkający nieopodal. Podchodzimy powoli, wszędzie wokoło pełno szkła, butelek, śmieci. Trzeba uważać by nie wdepnąć w coś, co potem z trudnością będzie usunąć ze swoich butów. Pod zdezelowaną klatkę podchodzę bardzo powoli, napawając się widokiem ruin, które kiedyś były marzeniem niejednego pracownika ówczesnego kombinatu rolniczego.

Wszędzie pełno szkła i gruzu który zgrzyta pod moimi stopami powodując, że zaczynam obawiać się czy jakieś ustrojstwo nie przebije mi podeszwy i spowoduje, że przez najbliższe dni nie będę mógł normalnie chodzić. Wcale się tym nie martwie. Otchłań budynku pcha mnie ku srodkowi...

Od Marty Góreckiej, mieszkanki Osiny, otrzymałem taki oto tekst o budowlach:
"Obecnie jest to nieruchomość stanowiąca prywatną własność osoby fizycznej. Okres budowy 1988 - 1990 - ostatni etap Kombinatu Państwowych Gospodarstw Rolnych w Osinie. Miały to być mieszkania dla pracowników Zakładu Rolnego w Węgorzycach, który podlegał pod KPGR Osina. Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa przejęła zasoby po byłym KPGR Osina, aczkolwiek nie dokończyła budowy, gdyż nie wchodziło to w zakres jej zadań. Nazwę Agencja zmieniła na Agencję Nieruchomości Rolnych, która ogłosiła przetarg w ramach którego obecny właściciel nabył budynki. Więcej nie wiem..."
A szkoda, chciałoby się powiedzieć.... idę dalej, poruszając się po zniszczonych korytarzach, jednocześnie co chwile robiąc zdjęcie. Mój przewodnik opowiada mi o budynku, o tym co z niego rozkradziono i jak zostało one miejscem odwiedzanym głównie przez osoby, spragnione w spokoju napicia się czegoś mocniejszego.
Ogarnia mnie coraz większa fascynacja. Im wchodzę wyżej na kolejne piętra i kondygnacje, tym bardziej jestem ciekaw tego miejsca. Mój przewodnik gdzieś zniknął, zainteresowany starym stołem znajdującym się gdzieś, w jednym z pomieszczeń. Zostałem sam. Sam ze swoją fascynacją.
Skrzypiący pod nogami gruz jest jedynym odgłosem, jaki słyszę w budynku. Zapominam że muszę uważać gdzie stąpam. Pchany ciekawością posuwam się coraz wyżej, i wyżej, na kolejne piętra starając się nie pominąć żadnego pomieszczenia.

W wielu pomieszczeniach są napisy na ścianach. Wykonane zwykłą farbą i pędzlem, świadczące o tym ze to miejsce, pomimo że straszące pustką, jest odwiedzane przez innych, którzy zostawiają tutaj ślady swej bytności...
Napisy wulgarne, ośmieszające, a także sugerujące, że jest to miejsce całkiem tętniące życiem.... martwym życiem.W prawie każdym pomieszczeniu odnajduje butelki, głównie po najtańszym alkoholu, tzw. beczułki, a także piwie czy wódce. Natknąć się można także na ekskrementy, które świadczą o tym, ze ktoś nie zdążył do domu ze swoją potrzebą fizjologiczną. Powoduje to, że wielu pomieszczeniach unosi się obrzydliwy fetor, sprawiający że bardzo szybko opuszczam takie miejsca.

Postanawiam zwiedzić dach budynku, a raczej to, co pełni funkcje dachu, ponieważ prawdopodobnie nie został on ukończony. Pchany swoją ciekawością spojrzenia na okolicę z najwyższego punktu, znajdującego się w tej wsi. Po drodze pozwalam sobie na jeszcze kilka ciekawych zdjęć, które wprawiły mnie w chwile zadumy i zastanowienia...

Puste okna, które w swej szarości ścian są otworem na zieleń otaczającą budynek. Rosnące krzewy, drzewa, od wielu lat nie pielęgnowana trawa powoduje, że z większej odległości nie widać brudu i śmieci, okalających to miejsce.

W końcu docieram na sam szczyt. Z ciemnej czeluści wypełnionej zatęchłym powietrzem znalazłem się na wolnej przestrzeni. Rozglądam się wokoło podziwiając widoki i przyglądając się ogromowi zniszczeń, jakie zostały dokonane na tej budowli. Poruszam się powoli, przyglądając się naturze, która dokonuje reszty zniszczenia poprzez wypełnianie każdego wolnego kawałka pomiędzy cegłami.

Wychodzę z budynku. Zaczyna być bardzo późno, muszę wrócić do domu. Żałuję że nie zostałem tam dłużej.

Zdjęc mi nie wstawia. Link do strony gdzie sa tez fotki

jestemnaplus.blogspot.com/2014/07/wegorzyce-bloki-widma.html

Klimatyczne klatki schodowe - magia wzornictwa..

a................d • 2014-03-01, 12:53
Jedna z kolejnych moich inspiracji fotograficznych czyli klatki schodowe.
Zróżnicowane jeśli chodzi o kształt, wiek, zdobienia a także klimat na nich panujący.
Niektóre zadbane i czyste, inne nadgryzione zębem czasu i brudne choć posiadające elementy przypominające nam o latach ich świetności. Zdjęcia pochodzą głównie z kamienic ale znajdą się tu także klatki schodowe, na które trafiłem w dworkach/pałacach i innych obiektach, również nowoczesnych.

Więcej moich zdjęć (eksploracje/urbex, architektura, inspiracje, zabytki) znajdziecie na stronie :

facebook.com/Addic7edBros





Opuszczona cukrownia w Wielkopolsce

a................d • 2014-02-27, 10:27
Kolejny industrial w moim wykonaniu. Tym razem jest to dawna cukrownia. Wykreślona z rejestru przedsiębiorców w 2004 roku.
Na skutek słynnych niemieckich przejęć była jednym z tych zakładów, który został najpierw wykupiony a potem zamknięty.
Co za tym idzie wiele osób straciło pracę co było ciosem dla regionu, na którym cukrownia się znajdowała.
Stało się tak z wieloma cukrowniami w zachodniej Polsce.
Cukrownia ta zajmuje spory obszar 13 hektarów i ma ponad 100-letnią historię.
Budynki powoli niszczeją i popadają w ruinę a nieruchomość była wielokrotnie wystawiana na sprzedaż.

Więcej miejsc opuszczonych a także zdjęć z nich znajdziecie na mojej stronie:
facebook.com/Addic7edBros

Kilka zdjęć na start: