Siedziałem sobie wczoraj i jadłem obiad, kiedy nagle weszła moja żona i powiedziała, że jestem obrzydliwy.
Byłem tak zszokowany, że widelec wpadł mi do kibla.
Mama woła Jasia:
- Jasiu, rzuć wszystko i chodź na obiad!
Z drugiego pokoju słychać brzęk tłuczonego szkła i plusk.
Jasio przychodzi na obiad, a mama go pyta:
- Jasiu, co robiłeś tak głośno u siebie w pokoju?
- Przenosiłem akwarium.
Oto, jak małżeńskie spory załatwiają ludzie kultury! Sylwia S. (37 l.), instruktorka z Bartoszyckiego Domu Kultury, dotkliwie pogryzła swojego męża, instruktora Domu Kultury i przewodniczącego Rady Miejskiej w Sępopolu (woj. warmińsko-mazurskie). Pokąsanego Tadeusza S. (47 l.) musiała z kłów żony wyrywać policja. A wszystko dlatego, że mąż zwrócił żonie uwagę, że nie ugotowała zupy!
Facet wraca z pracy. Zj🤬y, jak koń po westernie.
I mruczy:
- Ciekawe, co będzie na obiad: "Nie zdążyłam ugotować" czy może "Ale się dziś nasprzątałam"?