#las

Kocyk wersja rosyjska

kossa692013-08-21, 16:36

Rozumiem ze kocyk jest śliski, ale żeby dywan
Oczywiście kultura jest, buty zdjęte

Nie przejedziesz

Pietrrr2013-08-09, 11:47
facet zatrzymany przez nieprzyjaznego barana

Jak złamać drzewo?

R................Q • 2013-08-08, 18:17
Jak złamać drzewo po "wojskowemu"? Właśnie tak.

pułapka na rowerzystów

kamil33032013-08-03, 16:51
Temu kto to zrobił, powinni go znaleźć i zamknąć w ciemnym pomieszczeniu z dwoma napalonymi murzynami











pizgnięte z wiochy

Prawie mu sie udało.

K0saZNosa2013-07-27, 1:46
Byl tak blisko

Krzyk

j................7 • 2013-07-16, 2:04
Witam drodzy sadole!

Na poczatku mojej historii chcialbym was wszystkich przeprosic za to, ze nie mieszkam w Polsce a moja klawiatura nie ma funkcji "Polskich znakow". Klikanie prawym i zmienianie tego zajmie mi sporo czasu ktorego nie mam bo chcialbym przegladnac jeszcze poczekalnie.

Zauwazylem, ze na sadolu dobrze przyjmuja sie straszne, oparte na faktach opowiesci na temat zjawisk paranormalnych czy innych. Chcialbym wam w tym temacie przedstawic historie w ktora nie wierzylem dosc dlugo dopoki nie przekonalem sie o jej prawdziwosci.

Mieszkam poza granicami Polski od czterech lat, mimo wszystko moi dziadkowie zbudowali a rodzicie dobudowali dom ktory stoi tam do dzis w dobrym stanie lecz pusty. Mieszkam na malej wsi otoczonej wielkim lasem (las zaczyna sie okolo 30 - 50 metrow od mojego domu) gdzie znajduje sie (ciekawostka) poligon wojskowy (podobno sa ta rakiety ziemia - ziemia). Las jest obfity w grzyby, jagody, maliny czy buty no jak kazdy normalny las z wyjatkiem jednej dziwnej rzeczy.

Historia ta zdarzyla sie kiedy bylem na prawde maly i nie moglbym tego pamietac. Mam dwie siostry sa to juz starsze kobiety, pozakladaly rodziny itd... Kiedy byly nastolatkami uwielbialy rozkladac na ogrodzie namiot a kiedy nadchodzila noc spac w nim i rozmawiac itd... babskie sprawy i nie wnikam. Pewnej nocy jak mi to opowiadaly, przydarzyla sie im dziwna i straszna rzecz. Spiac w namiocie obudzil ich przerazliwy krzyk, opisywaly to jako krzyk kobiety ktora jest zywcem obdzierana ze skory. Krzyk byl tak glosny, ze mieszkancy tejze ulicy (okolo 15 domow) obudzili sie i oswiecali swiatla. Moi rodzicie rowniez to pamietaja i pewnie wiele innych osob. Moje siostry po tej sytuacji przestaly sypiac juz na ogrodzie i wcale sie nie dziwie.

Kazdy z was mysli teraz, ze krzyk moglo wydawac jakies zwierze lub cokolwiek innego lub, ze po prostu to zmyslily. W kolejnych zdaniach mojego tekstu obale te niedowierzania.

Krzyk kobiety bo tak opisaly go siostry powtarzal sie kilka razy do roku, byla to zawsze noc lecz nie zaleznie od dnia lub miesiaca. Trwal do kilkunastu sekund i powoli cichl jakby rozplywal sie w oddali. Zadne z istot zyjacych nie moglo by wydac z siebie glosu taki jak ten.

O lesie grasowaly rowniez rozne plotki:
kobieta przywiazana do drzewa i zadzgana lub pozarta przez dzikie zwierzeta itd. Lecz mimo wszystko dalej to pozostaje tajemnica.

Kilka lat pozniej chlopak mojej siostry a teraz juz byly maz przechodzil wlasnie przez owy las. Moze was interesuje czemu wlasnie przez las to powiem wam, ze to byla krotsza droga niz isc na okolo. (Po bocznej czesci lasu znajduje sie miasteczko). Moj byly szwagier wpadl do domu z ogromnym przerazeniem w oczach (to juz pamietam bo bylem starszy), prawie sie poplakal i nie mogl zlapac oddechu z przemeczenia. Powodem tego byla jego ucieczka, albowiem szwagier idac sobie przez las uslyszal jakby ktos skakal po drzewach, liscie zaczely sie ruszac a galezie uginac, nie widzial nic, zadnej postaci, cienia lub czegokolwiek, wie tylko, ze to cos go gonilo przeskakujac z jednej galezi na druga a czasami zeskakujac na ziemie zostawiajac slady w blocie ktore sie tam znajdowalo. Oczywiscie to rowniez moglo by byc klamstwo lecz przygotujcie sie na zakoczenie tej powiesci. Pamietajcie, ja nie klamie.

Ostatnia sytuacja zdarzyla sie chyba rok temu, moze dwa, nie jestem pewien, przypomnialem sobie ja dopiero teraz kiedy przegladajac glowna poczytalem o lesie w Estoni gdzie znikali zolnierze.

Byly to wakacje, z kilkoma znajomymi siedzielismy na koncu drogi, po stronie lasu popijajac piwko. Gadalismy o wakacjach i ogolnie o zyciu kiedy uslyszelismy ten pisk. W zyciu nie slyszalem czegos takiego, krzyk byl tak glosny, ze zatykalem uszy. Serce zaczelo mi bic tak mocno, ze wyrzucilem piwo i zaczalem jak najszybciej stamtad spier*alac razem ze znajomymi.

Do dzis nie wiemy co to bylo. Nikt nic nie wie, sa tylko domysly co na pewno nie dalo wam sie najesc ta historia. Chcialbym dodac jeszcze, ze po tych dziwnych zdarzeniach kilka osob odebralo sobie tam zycie, przywiazani do drzew odnajdywani przez grzybiarzy.

Chcialbym wam podziekowac jesli przeczytaliscie ta historie, jest ona w 100% prawdziwa. Pozdrawiam was sadole i zycze milej nocy!

Las

facet852013-07-15, 23:57
Witam Sadole,

postaram się dzisiaj wam przybliżyć pewną historię, którą znalazłem w czeluściach Internetu, tym razem była to Estońska czeluść )) a jest to kraj piękny ale zarazem dobrze p🤬lnięty

zatem brać k🤬a popcorn...



Cała historia wydarzyła się całkiem niedawno bo w latach 60 ( dla Gimbazy - Estonia była zniewolona przez ZSRR ( podaję bo będzie to ważny wątek ))

Zatem, w latach 60 w rejonach jeziora Orsava jarv stacjonowały wojska ZSRR. Jak można się domyślić ludność Estońska była z tego faktu niezadowolona. W każdym bądź razie, znalazłem informacje o nie jakim znikaniu żołnierzy, głównie na nocnych wartach. Byli to rzekomo ludzie zdrowi na umyśle więc wszelkie samobójstwa czy dezercje nie wchodziły w grę, tym bardziej, że nie było wojny od lat. Wykluczono również ingerencję cywili, nikt nie mieszkał w okolicznych stronach ( obecnie gęstość zaludnienia wynosi 28,4 osób/km² to w latach 60 było to może 15 osób )

Zniknięcia nie odbywały się co noc czy tydzień, były to daty losowe czasami oddalone od Siebie miesiącami, czasami dniami czy tygodniami. W każdym bądź razie na przełomie jak podano 3-3,5 roku z niewiadomych przyczyn odnotowano zaginięcie ponad 20 osób. O całej sprawie sztab jednostki nie mógł już milczeń i wystosował oficjalny telegram do San-Petersburga, który w tamtym czasie był stolicą regiony, województwa no i tam znajdywał się najbliższy sztab generalny wojsk ZSRR.

By wspomóc swoich kolegów wysłano do jednostki z lasów estońskich specjalną komisję badawczą w celu wyjaśnienia całej sytuacji.

Dnia 18 Maja roku 1962 odnotowano pierwsze oficjalnie dziwne zdarzenie, które mogło mieć związek ze znikaniem żołnierzy. Żołnierz pełniący wartę na wieżyczce ma zamontowany zajebiście mocny "halogen" Odprowadza on żołnierzy patrolujących światłem do momentu, które tylko ma zasięg. Otóż właśnie wspomnianego dnia, a bardziej nocy, podczas odprowadzania żołnierza zauważono dziwnie zachowujący się las. Nie chodzi o to, że drzewa zaczęły chodzić Gimbaza, tylko pomimo nocy ptaki zaczęły przeraźliwie ćwierkach, jakby przed strachem i co najważniejsze - dzienne ptaki nie ćwierkają w nocy, tylko cicho śpią by nie zdradzać drapieżnikom swojej pozycji. Dlatego ten przypadek zanotowano jako nie typowy. Oczywiście powiecie, że jakiś drapieżnik zaatakował i patki wpadły w panikę i być może macie rację, ALE po ok. tygodniu zauważono, że ptaki zniknęły, po prostu ich nie było.

Kolejny przypadek, który został sklasyfikowany jako "dziwny" wydarzył się dnia 24 Listopada tego samego roku. Z powodu śnieżycy, która trwała od kilku dobrych dni, zostały zerwane trakcje kolejowe, nie było prądu a co najważniejsze, agregatory powoli już siadały. Prawdopodobnie, panika i strach były owocem wydarzeń z tej nocy ( tak przynajmniej stwierdzili jacyś tam psychologowie ). Gdy zabrakło prądu, jednostka podzieliła się na kilka grup, wybrano najbardziej ocieplone pomieszczenia ( pamiętajmy, że tam są k🤬a zimy o jakich my wiemy tylko z opowieści naszych dziadków ). Gdy jedna z grup wędrowała do najbliższej stołówki jak się okazało, żołnierze zauważyli prze sobą, w środku jednostki ludzką postać w okolicy 100 metrów. Z racji, że była zamieć i widoczność nie była rewelacyjna nie było wiadome tak naprawdę czy to któryś z żołnierzy się zagubił, czy na teren jednostki wdarł się cywil. Pamiętajmy, że żołnierze zazwyczaj nie wieżą w jakieś duchy, czy potwory mając k🤬a gnata w ręce zatem temat ostro zlali i kierowali się na przód przed Siebie, w stronę postaci. Gdy się zbliżyli okazało się, że była to jakby namalowana postać na ścianie, cień ludzkiej postaci. Zrobiono notatkę, wandale mieli być ścigani etc. w każdym bądź razie, noc minęła i nastał piękny dzień. Było to dziwne, ponieważ prognozy jakimi dysponowali oficerowie burza śnieżna miała trwać jeszcze dobrych kilka dni. W każdym bądź razie, pogodą się nie przejęto a tym co zastali na zewnątrz. W miejscu gdzie był nie jaki cień postaci ludzkiej wisiał sobie zabity pies. Ktoś przybił psa do ściany budynku, cienia/malunku nie było, nikt nic nie słyszał.

Zaczęto podejrzewać, że być może, jakimś cudem za wszystkim stoją jednak cywile. Porywają żołnierzy, osłabiają morale etc. Rozpoczęto akcje pod kryptonimem "Las" Podzielono żołnierzy na specjalne grupy poszukiwawcze/tropiące. Ich celem było zakamuflować się w lesie, wypatrywać, nasłuchiwać, szukać tropu. Po proszono również lotnictwo o pomoc, by zrobili patrol okolicy, być może z góry ujrzą coś, czego oni nie widzieli.

W między czasie oczywiście działy się jeszcze jakieś inne "dziwne" rzeczy ale nie rozpisywano się o nich m.in. na brzegach okolicznego jeziora leżało mnóstwo martwych ryb, ktoś widział jakieś światła w lesie ( tutaj się zacząłem śmiać ) inne postacie etc. Niby nic wielkiego ))

W każdym bądź razie i nie zanudzając, noc styczniowa ( nie podano dokładnie daty ) roku 1963, "spec grupy" już siedziały w lasach od dobrych tygodni, miało miejsce no najważniejsze wydarzenie tej opowieści, historii.. Spec grupy zaczęły kontaktować się miedzy sobą i zgodnie przekazywać, że widzą chodzące postacie w lesie. Nie ukrywały się, po prostu chodziły, coś zbierały itp. Jedna z grup zbliżyła się do rzekomych postaci i więcej się już miała nie odezwać. Zaniepokojeni koledzy, oficerowie nakazali włączyć wszystkie światła jakie mieli, specgrupy miały błyskawicznie wracać do jednostki, każdy miał ostrą broń itp. Do oficerów i reszty dotarło w końcu, że faktycznie coś się k🤬a dzieje i mieli rację..

Gdy włączone wszelakie światła ku ich przerażeni spostrzegli, że cała jednostka jest otoczona i przy murach/kratach stoją ludzie. Normalni ludzie, ale miało być w nich coś przerażającego jednocześnie. Wszyscy milczeli, nie reagowali na wołania żołnierzy. Gdy ktoś próbował podejść do krat, spojrzeć w oczy, nawiązać kontakt miał odczuwać lęk, przerażenie. Żołnierze zaczęli wariować, były jednostki, które popełniły samobójstwo. W każdym bądź razie, ludzie, którzy stali przy ogrodzeniu, tak jak się pojawili nagle, również odeszli, beż żadnego gestu, słowa.

Nazajutrz, specgrupa, która poszła jako pierwsza do spotkanych w nocy ludzi niespodziewanie wróciła, i co najlepsze była cała i zdrowa. W notatkach odnotowano, że gdy żołnierz podszedł do jednej z kobiet i złapał za ramie, poczuł ogromny chłód w ręce. Kobieta powiedziała coś w stylu "Maast eemale" ( skopiowałem ) - co miało oznaczać precz z tej ziemi itp.

Po 2 dniach od ostatniego wydarzenia do jednostki dotarły zdjęcia lotnicze, które wykonał samolot. Jak się okazało, w lesie był wyryty z drzew wielki krzyż a jednostka była w jego centrum... ( też zacząłem się śmiać )

Sprawa ujrzała światło kilka miesięcy po uzyskaniu przez Estonię niepodległości. Wychodzące wojska Radzieckie zostawiły mnóstwo dokumentacji m.in. powyższą sprawę. Przeprowadzono dokładną analizę dokumentu, pojechano w tamte strony, przekopano las....

Jak się okazuje, w tym lesie w czasie II WŚ odbywały się tam egzekucji ludności Żydowskiej. Pamiętajmy, że Estończycy są j🤬y sprzedawcami i współpracowali ze szwabami, baaaa oni im w dupę wchodzili. Na powyższym zdjęciu ( aż k🤬a jedynym ) zaznaczyłem teren na, którym miała odbywać się cała akcja. Las po przeszukaniu został ( tamto miejsce ) doszczętnie spalone. Organizacja Żydowska ( Estońska ) od lat stara się umiedialnić tamtejsze miejsca egzekucji.

W każdym bądź razie - pytania, co się stało z zaginionymi ludźmi ? nigdy ich nie odnaleziono. Oficjalnie żołnierze zdezerterowali ( i być może tak było ) ale... no właśnie k🤬a ALE...

miłych snów