#krowa

Raz z kopyta...

k................s • 2016-09-21, 13:19
... i po zawodach

Jak mój pradziadek wykiwał Ruskich

k................4 • 2016-07-11, 21:42
Witam. Otóż niedawno na Sadolu pojawił się film, w którym pewna starsza pani opowiada historię o tym, jak jej mama podczas wojny wykiwała Niemców, jednocześnie wymigując się śmierci. Nie ukrywam, że bardzo mnie to zainteresowało, dlatego postanowiłem się podzielić historią mojego pradziadka, który również w dość sprytny, chociaż nie do końca udany sposób oszukał innego okupanta - Sowietów. Być może to również kogoś zainteresuje, ale do rzeczy

Otóż cała akcja działa się na początku 1945 roku na Mazurach. Mój pradziadek był Polakiem mieszkającym na tamtych terenach, a jak wiadomo były to Prusy Wschodnie i w większości mieszkali tam Niemcy, zresztą z kilkoma mój pradziad sąsiadował. Był to jakiś okres, w którym Armia Czerwona wkroczyła na Mazury, a jak wiadomo była to banda sku***synów, którzy kradli, gw🤬cili itd. Pewnego dnia pradziadek robił coś na podwórku, w tym samym czasie pijana grupka Rosjan postanowiła bezczelnie ukraść mu krowę. Jeden z Sowietów prowadził krówsko za łańcuch, reszta poszła w krzaki dalej pić. A ponieważ mój pradziadek, wraz ze swoim sąsiadem - Niemcem mieli już ostro na pieńku z Rosjanami i po prostu mieli ich dość, postanowili że już nie dadzą się im okradać. Wpadli na pomysł odbicia krowy, a miało wyglądać to tak - Niemiec zagaduje grupkę Rosjan pijącą w krzakach aby odwrócić ich uwagę, a mój pradziadek pójdzie za żołnierzem prowadzącym krowę, przywali mu palem przez łeb i odprowadzi krowę na swoje miejsce. Pomysł nie był idealny, ale jak postanowili, tak zrobili. Wszystko szło zgodnie z planem, Niemiec zagadywał pijących Rosjan, pradziadek z powodzeniem "odbił" krowę, jednak gdy był już blisko Rosjanie pijący w krzakach zorientowali się, co się stało, bez zastanowienia chwycili za karabiny i zaczęli strzelać do mojego pradziadka. Ten wsiadł na konia, pogalopował do miasta (w tym czasie Ruscy dalej strzelali, podobno tylko słyszał świst kul nad głową). Udało mu się bez szwanku uciec do pobliskiego miasteczka. Najprawdopodobniej albo mój pradziadek miał znajomości u jakiegoś rosyjskiego dowódcy, albo ten po prostu gdy usłyszał, co robią jego podwładni się wściekł - tak czy owak, żaden radziecki żołnierz się tam więcej nie pojawił. Nie pamiętam, co stało się z tym Niemcem ale prawdopodobnie nic mu się nie stało.

Całą historię opowiadał mi dziadek (czyli syn pradziadka), było to kilka lat temu i niewykluczone, że coś delikatnie przekręciłem. Jak widać, czasem warto zaryzykować i postawić opór lub próbować "wykiwać" wroga, chociaż oczywiście się to musi dobrze skończyć Sam pradziadek potem poznał prababcię, przeprowadził się w okolice Mławy i wiódł bardzo ciekawe życie, pełne wrażeń zupełnie jak powyższa historia.

Zachęcam do wklejania różnych tego typu historii (możecie nawet wklejać w komentarzach), nie ukrywam, że z chęcią przeczytam jakieś opowieści, niekoniecznie z drugiej wojny światowej. Pozdrawiam

Chyba napisałem w złym miejscu. Jeśli tak, to proszę przenieść

Akalice Białegostoku

HaRdKoRoVy2016-07-09, 8:43
Dowóz zapasu żywności na trzy miesiące, dla całego Białegostoku.



Tak to nie jest skoda tylko volkswagen, autor nagrania się pomylił.

Bon appétit

~Sunday2016-06-01, 0:13


W teorii całkiem ciekawy pomysł na sosjerkę. W rzeczywistości wygląda to tak.

Żyd i krowa.

k................j • 2015-09-26, 10:37
Rok 1945. Przybiega Icek na NKWD i krzyczy:
-Amerykanie krowę mi ukradli!
-A jak wyglądali ci Amerykanie? Pyta enkawudzista.
-No normalnie, ubrani w waciaki i walonki- odpowiada Żyd.
-To nie Amerykanie, to nasi!
-A tego to ja nie powiedziałem.

Ojciec w opałach

Asvar2015-08-23, 11:43
Był sobie Jaś i Małgosia, którzy byli w sobie na tyle zakochani, że dzień bez seksu, był dniem straconym. Pech chciał, że ich rodzice nie tolerowali ich związku, więc zakazano im się spotykać. Na szczęście mieszkali koło siebie, więc ustalili, że dziennie o godzinie 14 będą spotykać się w wyznaczonym miejscu przy płocie, w którym znajduje się dziurka i przez nią będą załatwiać swoje potrzeby seksualne. Jak postanowili, tak zaczęli robić. Mija pierwszy dzień, drugi, aż w końcu pewnego dnia gdy Małgosia podchodzi pod płot i podnosi spódniczkę, wychodzi Ojciec z domu i się pyta "Małgosiu, co robisz?", na co córka "Tatusiu, toaleta w domu zajęta, a mi się strasznie chciało srać, więc załatwiłam się pod krzaczkiem i pomyślałam o krówce za płatem, która może mi dupę wylizać, więc podeszłam pod płot i czekam". Zniesmaczony ojciec pomyślał "A c🤬j tam, niech robi co chce". Następnego dnia, gdy ojciec robił w polu, to zachciało mu się srać, więc pomyślał "K🤬a, chce mi się srać, ale za c🤬ja nie chce mi się iść do tej p🤬lonej toalety.. Załatwię się tutaj i podstawie dupę krówce, żeby mi wylizała", tak też uczynił. Jasiu wychodząc z domu o wyznaczonej porze podchodzi pod płot i myśli "Starałem się delikatnie by sobie drzazge w c🤬ja nie wj🤬, ale p🤬le dzisiaj na ostro spróbuje", po czym zaczął zacierać rączki. Gdy podszedł pod płot, schylił się i spojrzał w dziurkę, patrzy i myśli "O już jest!", po czym jak się nie zamachnął i c🤬ja w dziurę nie wp🤬lił, na co Ojciec Małgosi odskoczył na 2 metry i krzyczy "O ty k🤬o! Rogiem!?"

Protest rolnika, rozumiem to...

m................0 • 2015-08-11, 7:26
Byłem ostatnio z żoną w hipermarkecie. Był tam jakiś rolnik z krową który protestował przeciwko cenom mleka...

Czułem się podobnie do niego, tylko że moja krowa protestowała przeciwko cenom czekolady.