
Zła dzielnica

Witam Panów. Co do samych pań w hurtowni nie mam nic. 2 telefony (trochę się zgubiłem na miejscu ale szacun dla Karoliny, która wręcz po mnie wyszła na parking ) 150 na stół i do roboty. Akcja od początku milutka, myju myju i do pokoiku. Chwila gadki i do roboty, lodzik Chciałem wolno i z wyczuciem i tak było, za co mega plus! Akcję 2 przerwał telefon z pracy i musiałem się zbierać. Wyszedłem na korytarz i jakież było moje zdziwienie: stoją buty niby takie same ale NIE MOJE. JAKIŚ DUPEK POR🤬AŁ Z 5 MINUT I WYSZEDŁ W MOICH BUTACH. TĘPY BYKU JEŚLI TO CZYTASZ TO ŻYCZĘ CI TRĄDU, ŚWIEŻBU I GRZYBICY W NAJLEPSZYM WYPADKU!!!! PATRZ BUCU Z CZEGO ŻYJESZ. ŻEBY CIĘ POGIĘŁO ZŁODZIEJU WOJASÓW. Ten co twoje buty w ofierze dziadom na ulicy zostawił!
No i co pyszczysz? Ciemno było się pomyliłech. Zanim się kapnoł to byłech już w Katowicach. Dzwoniłech potem ale jak to odkręcić. Przeca te twoje stare szłapcugi tyż nie były za wiela warte to się tak nie napinaj bo zawału dostaniesz
-Na egzekucję Chrystusa przygotowano pięć gwoździ... nie cztery. Piąty gwóźdź miał mu przebić serce... Ale cyganie ukradli go Rzymianom... Zostali ukarani przez Boga za to, że przedłużyli cierpienie Chrystusa!
- Gdy zgłaszałem kradzież auta, usłyszałem: "Byłeś tak napruty, że nie pamiętasz, gdzie zostawiłeś” - mówi nasz Czytelnik. Co na to policja?
Był 4 września. Pan Łukasz wieczorem zaparkował samochód przed blokiem przy ul. Piłsudskiego i poszedł do domu. Nazajutrz, gdy wychodził do pracy, auta nie było. Na wszelki wypadek obszedł jeszcze osiedle i zadzwonił na policję. Dowiedział się, że mundurowi znaleźli samochód około 7.00 na środku skrzyżowania ulic Roosevelta i Kazimierza Wielkiego - porzucony blokował ruch, został odholowany.
- Mam w aucie immobilizer, pewnie złodziej porzucił je 500 metrów od domu, bo samo się zatrzymało - podejrzewa pan Łukasz. Udał się do komisariatu. - Przyjęło mnie dwóch policjantów. Najpierw usłyszałem: "Nie będę mówił ci na pan, bo mam syna w twoim wieku”. Potem: "Pewnie byłeś tak napruty, że nie pamiętasz, gdzie auto zostawiłeś”. Pytali, czy mieszkam sam. Odpowiedziałem, że tak. "A, to pewnie imprezę urządziłeś, zaprosiłeś koleżanki, upiliście się i zapomniałeś o samochodzie”. Byłem w szoku - relacjonuje nasz Czytelnik. - Potem wezwali trzeciego policjanta, który spisał protokół.
Po sześciu dniach pan Łukasz dostał z policji pismo informujące o umorzeniu postępowania z powodu niewykrycia sprawcy. Zdarzenie uznano za krótkotrwałe użycie pojazdu, a nie za próbę kradzieży.