Swego czasu miałam praktyki w hospicjum w ramach opieki paliatywnej. Opiekunka przed naszym wejściem na sale przeprowadzała krótkie spotkanie, na którym podzieleni na małe grupki na kartkach mieliśmy napisać z czym kojarzy nam się hospicjum. Wiadomo większość pisała "z godnym umieraniem" itp.
Padło też hasło "z kotami!"
jedna z koleżanek wzięło na refleksje i mówi
"nie uważacie, że to dziwne? zawsze w takich miejscach koty są..."
Szpital w Tuszynie- dawne sanatorium dla chorych na gruźlicę: parterowe budynki, dookoła las, no i pełno sierściuchów, przez cały rok dokarmianych przez pacjentów i personel. Taki oto widok za oknem nie jest tu niczym nadzwyczajnym, szczególnie w okolicach Marca. Tym razem jednak najwyraźniej coś szło nie tak... zobaczcie zresztą sami (niecierpliwi mogą od razu przewinąć na ostatnie 10 sekund)