#konie

Nie chcą się przyznać

x................r • 2013-07-28, 23:24
Palą głupa

Cygańskie wyścigi

C................u • 2013-07-28, 5:19
Podobno tak się ścigają w Bułgarii

Urwany język!

K................e • 2013-05-27, 17:02
A więc...
Dnia 30.05.2010 o godzinie 10:20 w Mysłowicach na terenie ośrodka jeździeckiego doszło do brutalnego traktowania wobec konia, w efekcie czego stracił język. Koń, który odmówił wejścia do przyczepy był bity, szarpany i kopany, a ostatecznie założono mu sznurek (do snopowiązałki) na język i wciągano brutalnymi metodami przez Pawła M..
Jolanta Z.K. lekceważąc słowa świadków, którzy próbowali zapobiec owemu zdarzeniu, podtrzymywała swoją decyzję i kazała wciągać konia do przyczepy. Paweł M. był głównym sprawcą, gdyż to właśnie on wyrwał koniowi język.

Koń odmawiając posłuszeństwa, zaczął uciekać ze strachu, jednak uniemożliwił mu to Paweł M. Złapał go za język, przewiązał sznurkiem i ciągnął z całej siły. Początkowo język był zakrwawiony, a po paru sekundach leżał już na ziemi. Koń po wyrwaniu języka wskoczył do przyczepy w natychmiastowym tempie. Nie udzielono mu pomocy i nie wezwano weterynarza. Jolanta Z.K. po konsultacji z weterynarzem zdecydowała, że koń sam dojdzie do zdrowia po paru dniach. Gdyby nie interwencja weterynarza wezwanego przez jednego z świadków, Jędrzeja P. oraz właściciela konia Sławomira L., koń mógłby skończyć tragicznie. Koń był odwodniony, słaby i głodny. Sposób wciągania konia do przyczepy za język był też stosowany na innych koniach tego ośrodka, a także stajni znajdującej się w Sławkowie, której właścicielem jest Jolanta Z. K. i Karol M..

Właściciele stajni zmienili jej nazwę, myśląc, że ludzie o tym zapomną. Cała ta sprawa podlegała rozpoznaniu przez Sąd Rejonowy.
Co o tym myślicie?



[ Komentarz dodany przez: Centurion: 2013-05-27, 22:07 ]
stajniatrot.pl/texts/mondre/urwali.html

Ogier wpadł do studzienki!

K................e • 2013-05-05, 22:22
Mam nadzieję, że was to zaciekawi

Sytuacja ta miała miejsce pod Starachowicami!
"To był moment. Ogier Kary postawił kopyto na włazie od studzienki i wpadł zadem do kanału. Aby wyciągnąć konia gapę potrzeba było specjalistycznego sprzętu!"

Do ratowników zadzwonił gospodarz z Lubieni (woj. świętokrzyskie). Trzy wozy strażackie i 12 ratowników natychmiast pojechało na miejsce. Okazało się, że Kary idąc tyłem nadepnął kopytami na właz, ten się obluzował i zwierzę wpadło do kanału. Gdy gospodarz wyszedł na podwórko zobaczył tylko tylko łeb konia i jego przednie kończyny, które wystawały nad ziemią. Strażacy mieli nie lada zadanie.

– Akcja była bardzo trudna bo koń ważył, bagatela, 800 kilogramów - mówi st.kpt. Andrzej Pyzik ze straży pożarnej w Starachowicach. – Dlatego musieliśmy ściągnąć na miejsce specjalny dźwig tak zwany HDS, zamontowany na ciężkim samochodzie gaśniczym. Potem zapieliśmy szerokie pasy i zwierzak po chwilipojechał w górę. Na szczęście zachowywał się spokojnie.
Koń miał lekkie obrażenia (rozcięta skóra, rany). Najgorsze jest to, że odegrało mu się to na psychice..

Nielegalne wyścigi

Pfciuki2013-02-25, 18:46
Nielegalne wyścigi w Rumunii

Matka Ziemia

o................9 • 2012-12-20, 18:21
Piękno naszej Ziemi

We wojsku

wLq2012-04-24, 21:44
Pada rozkaz:
- Wszyscy na konie!
- Ja nie mogę, mam wilka!
- To na wilka!