📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 0:15

#katastrofa

Od zamierzchłych czasów, a dokładnie od ch*j wie, kiedy (edit: ch*j podpowiada, że od około 150 milionów lat), ptaki latają po niebie. Ptak, jaki jest, każdy widzi - skrzydła, pióra, dźób, dwie nóżki... Najczęściej już po samym kształcie skrzydeł czy korpusu można nawet z dużej odległości rozpoznać, co to za ptak.

Ptaki nie są same w przestworzach. Towarzyszą im nie tylko nietoperze, czy latające jaszczurki (niedawny temat @UltorMatrix) ale też samoloty.

Jako że przez to w powietrzu zrobił się zbyt duży ruch, dochodzi do kolizji. I to coraz częściej.

samoloty.pl:
"Na 10 tys. lotów dochodzi od 8 do 19 zderzeń, w zależności od regionu świata (dane linii UAL). Prawdopodobieństwo kolizji z ptakiem wynosi więc około jednego promila. W USA dochodzi rocznie do 17 tys. zderzeń samolotów z ptakami (nie licząc maszyn wojskowych, gdzie ze względu na bardzo duże prędkości, z jakimi poruszają się samoloty bojowe, liczba tego rodzaju zdarzeń jest dużo większa)"

"Przeciętny koszt zderzenia samolotu pasażerskiego z ptakami to 235 tys. dol. (jeśli pojawiły się uszkodzenia) i 22 tys. dol., jeżeli uszkodzeń nie było (koszt dodatkowych przeglądów, koszt wyłączenia maszyny z ruchu, koszt odwołanych lotów itp.)"

"4 października 1960 r. w Bostonie (USA) czterosilnikowy Lockheed Electra zaraz po starcie z lotniska międzynarodowego Boston Logan wpadł w stado szpaków – małych ptaszków, ważących zaledwie 80 gramów. W wyniku uszkodzenia trzech z czterech silników samolot spadł z wysokości 70 m do Zatoki Bostońskiej.
Z 72 osób na pokładzie 62 zginęły, a dziewięć zostało ciężko rannych."


Oliver Wright, współtwórca pierwszego samolotu, podczas jednego z pierwszych lotów zderzył się z przelatującym kosem. Podobno oberwał w głowę...

Rozumie się więc, że naprawdę zależy niektórym, aby zapobiec takim kolizjom. Ale jak?

Każdy dobry sadol wie, że najpierw trzeba dobrze rozpoznać wroga, aby z nim walczyć.
Amerykańce wpadli więc na genialny pomysł, żeby każdą kolizję udokumentować, a potem rozpoznać, jaki ptak przyp🤬*lił w samolot.
Jest jednak mały problem - w większości przypadków ptak wygląda tak:


Albo tak:


Można też mieć farta i rozpoznać od razu, gdy ptak wygląda tak:


W większości przypadków jednak tak "kolorowo" nie jest i pozostaje nam jedynie trochę krwi i urywki pióra. O dziwo na tej podstawie można już rozpoznać, jaki to gatunek. Wszystko dzięki genialnemu odkryciu Fryderyka Mieschera, a potem Jamesa Watson'a, Francisa Crick'a, dwóch gości, którzy żywcem i bez znieczulenia rżnęli (z prac) Rosalind Franklin oraz Maurice'a Wilkins'a. Mowa oczywiście o... DNA, które posiada sekwencję unikalną dla każdego gatunku.
Tak powstało Feather Identification Lab, na uboczu The National Museum of Natural History w Waszyngtonie. Zajmują się oni identyfikacją i przypisywaniem ptaków do określonych gatunków, które zderzyły się z samolotami. Co roku mają ponad 4600 spraw do rozwiązania.

Badanie DNA to metoda o 99% skuteczności (bardzo wysoka). Zajmuje ona jednak trochę czasu, zatem najpierw identyfikuje się inne pozostałości - skrzydełko czy nóżka, pióro, a nawet segment stosiny - wszystko się nada. Potem porównuje się je z różnymi innymi ptakami.
Dosłownie.
W tym laboratorium znajduje się ponad 620 tyś. próbek, od pióra, aż po całe ptaki. Z każdego gatunku przechowywany jest conajmniej jeden cały ptak. Przechowuje się je w takich oto specjalnych szufladkach:


Codziennie są świeże dostawy!
Lepiej niż u Donalda...

Z uwagi na ilość spraw mają oni rok czasu na znalezienie winowajcy. Najczęściej sprawa kończy się po tygodniu od rozpoczęcia. Ale bywają też probelmy.

W w styczniu 2008 roku Faridah Dahlan, dopiero co zatrudniona pracownica miała zająć się identyfikacją ptaka, który uderzył w kadłub a następnie roztrzaskał się o skrzydło małego samolotu na wysokości około 1500 stóp (500m). Sprawa rozpoczęła się parę dni po tym, jak doszło do wypadku.
Chcąc się wykazać, nasza dzielna hamerykanka od razu zaczęła od DNA. Po przeprowadzeniu identyfikacji komputer wywalił wynik:
Cytat:

JELEŃ


Kur*a. Jeleń w powietrzu?
Z wielkim WTF w oczach przebadała jeszcze raz akta, a nawet dzwoniła do pilota - gość wciąż powtarzał, że uderzył w coś na wysokości 500m nad ziemią. Pytała, czy może jednak nie na pasie (jelenie wchodzą często na pasy startowe i stoją jak te barany) ale gość zastrzegał, że do zderzenia doszło już w powietrzu.
Zanim przyszła szefowa działu, koleżanka Faridah zrobiła test jeszcze trzy razy. A komputer wciąż swoje:
Cytat:

JELEŃ


Pierwsza robota, jaka jej się dostała i od razu taki ch*j.

Cały zespół zastanawiał się długie dni nad tym, co to kur*a było. Krew jelenia na samolocie była faktem niepodważalnym, a niewiele więcej udało się zebrać.

Pojeb*ni amerykańce zaczęli myśleć, że to Święty Mikołaj z uwagi na to, że niedawno skończył się sezon świąteczny.

Koniec końców udało się im znaleźć w pobranej próbce włókno ze stosiny pióra.

Rozwiązanie zagadki było proste jak... (niech już będzie) drut:

W samolot uderzył sęp, który prawdopodobnie chwilę wcześniej opierd*lił jelenia na zimno.

(edit)
Po co to wszystko? Znając winowajcę łatwo zapobiec następnej kolizji poprzez korekcję pułapów, dostosowanie tras do sezonów i miejsc lęgowych czy tras migracyjnych, a także można stworzyć system odstraszający odpowiedni dla danego gatunku. Najczęściej jest to system dźwiękowy, ale sprawdza się on tylko na pasie i w terenie koło lotniska.
Ostatecznie można dostosować kadłub tak, by wytrzymał uderzenie ptaka o określonej masie maksymalnej, a także wiele innych rozwiązań.
Jednak, jak to w biurokratycznym kraju bywa, badania są robione głównie po to, by teczka ekspertyz danego wypadku była pełna.

Źródła:
http://www.nytimes.com/2009/01/25/science/25birds.html?pagewanted=all&_r=0
http://www.samoloty.pl/index.php/artykuly-lotnicze/2225.html
Wikipedia

'murica!

Ważny przekaz

fcukme2013-07-27, 14:38
Upload mojej znajomej sprzed chwili, takie rzeczy się dzieją w moim 'mieście'

Nagranie katastrofy pociągu w Hiszpani

konto usunięte2013-07-25, 13:46
Nagranie z kamery monitoringu wczorajszej katastrofy w której to zginęło dużo osób(póki co nie wiadomo ile).


Proszę o nie przenoszenie tego do komentarzy o "ataku terrorystycznym" (https://www.sadol.pl/kolejny-atak-terrorystyczny-w-hiszpanii-vt217250,15.htm#2359274)skoro już teraz wiadomo że pociąg jechał za szybko i nie był to zamach...

Opisana w poprzednim odcinku budowla , stanowiąca grobowiec dla szczątków reaktora nr 4 w Czarnobylu, powoli chyli się ku ruinie. Jej zawalenie jest jednoznaczne z powtórnym skażeniem terenu wokół miejsca katastrofy i nie tylko. Radioaktywny pył może zawędrować w każdy zakamarek Europy. Na szczęście zamiennik właśnie jest konstruowany. Nazywa się NSC (New Safe Confinement).

To, co widzicie na zdjęciu otwierającym ten artykuł, to jedynie część wielkiego przedsięwzięcia, jakim jest ostateczne pogrzebanie radioaktywnych szczątków reaktora nr 4 czarnobylskiej elektrowni atomowej. O skali projektu nie wiedziano praktycznie nic do momentu podjęcia wstępnych rozmów o nowym sarkofagu. Rozmowy zaczęły się bardzo późno,
co wynikało z dużej niechęci finansowego angażowania się w problem Ukrainy i Rosji
.

Fundacja z problemami


Czarnobyl to gorący kartofel przerzucany z ręki do ręki. Postawa taka nie powinna jednak dziwić. Po pierwsze będą to pieniądze bezpowrotnie stracone. Stracone, bo nikt nie patrzy na ów projekt jak na inwestycję, choćby w przyszłe bezpieczeństwo.

Wielu ekspertów twierdzi, że nowy sarkofag wcale nie jest potrzebny, a zgliszcza można stopniowo przykrywać betonem. Inni z kolei alarmują, że nowe zabezpieczenie musi powstać i że nie należy patrzeć na koszty. Kilka miesięcy temu okazało się, że ci drudzy mają rację. Na zdjęciu poniżej widać efekty zawalenia się dużego fragmentu dachu!

Trudna sytuacja decyzyjna nie rokowała najlepiej, więc powołano fundację CSF (Chernobyl Shelter Fund), która miała zająć się zbiórką pieniędzy oraz projektowaniem nowego rozwiązania. Wnioski z pierwszych spotkań pojawiły się dosyć szybko. Ulepszanie oraz całościowa rozbiórka starego sarkofagu nie wchodzą w grę. Struktura jest obecnie nie do ruszenia ze względów bezpieczeństwa. W 1992 r. ogłoszono budżet oraz konkurs na wykonawcę nowego sarkofagu.
Zgłoszono aż 394 projekty, do finału przeszły trzy.

Wygrał projekt łukowy, który jest konstruowany przez francuskie konsorcjum Novarka. Koszt całości przekroczył już półtora miliarda euro i prawdopodobnie jeszcze wzrośnie.

Widoczna po lewej struktura jest budowana w dużej odległości od reaktora. Po zakończeniu konstrukcji zostanie ona przetoczona po szynach nad reaktor i osadzona nad starym sarkofagiem. Decyzja o przeprowadzeniu prac z dala od miejsca katastrofy była dość oczywista. Robotnicy nie mogą pracować bezpośrednio przy reaktorze ze względu na promieniowanie. Ewentualny błąd podczas działań “na miejscu” mógłby spowodować zawalenie starej konstrukcji i kolejną tragedię.

Zadaniem nowego sarkofagu jest zapobieżenie wędrówce skażenia poza obręb reaktora i jego otaczającej infrastruktury. Pośrednim efektem jest zatrzymanie korozji obecnego sarkofagu i zmniejszenie ryzyka wynikłego
z ewentualnego zawalenia się starej konstrukcji.

Zakłada się także usunięcie starego dachu za pomocą zdalnie sterowanych maszyn w celu dalszej minimalizacji ryzyka.

Konstrukcja będzie wysoka na 92 metry i będzie mieć aż 150 metrów długości. Składać się będzie z 13 łuków tworzących 12 przedziałów. Skala przedsięwzięcia jest widoczna na zdjęciu poniżej. Ukazuje ono początkowe stadium konstrukcji, gdy zadaszenie nie było jeszcze podniesione.

Oba końce nowego sarkofagu zostaną zasłonięte ścianą zwisającą, tak aby żaden z elementów nie spoczywał na starej konstrukcji reaktora. Całość zostanie pokryta Lexanem, czyli tworzywem zapobiegającym akumulacji radioaktywnych materiałów na elementach NSC. Wszystkie komponenty są prefabrykatami dostarczanymi na miejsce z hut. Na miejscu dokonuje się jedynie montażu, co dodatkowo skraca czas przebywania pracowników na terenie niebezpiecznym.

Każdy z robotników ma ze sobą dwa dozymetry, które informują o przyjętej dawce promieniowania i alarmują
o przekroczeniu dziennej normy.

Dużym problemem było położenie fundamentów pod miejsce montażu oraz torowisko. Gleba jest silnie skażona, więc głębsze wykopy nie wchodziły w grę. Konieczne wykopy do trzech metrów przeprowadza się za pomocą koparek linowych, co pozwala oddalić operatora maszyny na znaczną odległość od urobku. Głębsze wykopy przeprowadza się za pomocą urządzeń hydraulicznych z osłoną bentonitową.

Zakończenie konstrukcji oraz przetoczenie NSC na miejsce rozpocznie się najwcześniej za dwa lata. Proces przetoczenia zajmie pełne 24 godziny (lub dłużej) i odbędzie się za pomocą stalowych lin ciągniętych przez siłowniki. Po umiejscowieniu nowego sarkofagu nad starym i opuszczeniu ścian zamykających rozpocznie się proces dekonstrukcji niestabilnych elementów starego sarkofagu, czyli przede wszystkim dachu. Tuż pod najwyższym punktem łuku nowego sarkofagu zamontowane są dwa dźwigi wędrujące po wspólnym wyciągu. To właśnie one będą kontynuować prace wewnątrz struktury.

Co dalej?

Po zdemontowaniu starych elementów sarkofagu zostaną one pocięte na mniejsze kawałki i poddane dekontaminacji. Ostateczne metody pozbycia się tych elementów nie zostały jeszcze opracowane. W pobliżu powstaje centrum składowania odpadów radioaktywnych Vektor, w którego skład wchodzi niemiecka placówka ICSRM do utylizacji odpadów. Tam prawdopodobnie spoczną najbardziej niebezpieczne elementy. Betonowe pojemniki są już gotowe i można je obejrzeć na zdjęciu poniżej.

Budowa nowego sarkofagu nie toczy się po myśli władz Ukrainy. Projekt miał być gotowy już w 2005 r. Datę zakończenia prac przesunięto początkowo na 2008 r., później zmienioną ją na 2012 r. Obecny termin oddania to lato 2015. Więcej szczegółów i ostateczny wygląd nowego sarkofagu obejrzycie na filmie poniżej. Miejmy nadzieję, że Novarka zdąży
z pracami przed ewentualną katastrofą...

Kod:
/watch?v=F9URUQvGE9g#at=113

(uploader nie chce wgrać filmiku bo już jest on na sadisticu, lecz nie ma żadnego odnośnika czy cuś by go skopiować,
za dużo "waży" by go wgrać)


Cytat:

Daję temat tu, gdyż zapaleńcy ciekawostek o Czarnobylu jak i zwykli ciekawscy częściej przeglądają "Główną" niż "Dokumentalne". Także celowy błąd z mojej strony dla dobra innych. Pozdrawiam.



Autorem jest jakiś kolo z gadzetomania.pl

Betonowa, rozsypująca się klatka skrywa w sobie wciąż agresywnego potwora – 200 ton radioaktywnej lawy (Korium),
30 ton lotnego, radioaktywnego pyłu oraz 16 ton uranu i plutonu. Budowa konstrukcji kolosa trwała jedynie 5 miesięcy.
W 1996 r. stwierdzono, że naprawa jest całkowicie niemożliwa. W jakim stanie jest stary sarkofag i jak wygląda budowla nowego?

Schronienie nr 4

Powyższa nazwa sarkofagu skrywającego ruiny po czarnobylskiej katastrofie pochodzi z zapisów wojskowych. Podobnie jak katastrofa, budowa sarkofagu była wydarzeniem, którego szczegóły starano się utajnić. Stare nawyki generałów kazały zapewniać o doskonałych środkach zabezpieczających, jakie były stosowane, i nie wdawać się w dyskusje o technologii i jakości konstrukcji.

Wciąż niejasne szczegóły prawdy o początkowych etapach budowy sarkofagu mówią o koszmarze robotników zwanych “likwidatorami”. Po oczyszczeniu okolicy i dachu elektrowni do grona tych bohaterskich straceńców dołączyli górnicy. Bo choć sarkofag kojarzy się nam z wysokimi dźwigami, to prace nad jego konstrukcją zaczęły się pod ziemią, ze śmiertelnym niebezpieczeństwem wiszącym tuż nad głową.

Celem długiego na 168 metrów wykopu było dostanie się pod reaktor w celu zalania nowo powstałej przestrzeni betonem. Miał on zapobiec ucieczce materiałów radioaktywnych do gleby i skażenia wód gruntowych, które mogłyby rozprzestrzenić skażenie w sposób niekontrolowany. Prace górnicze rozpoczęto 24 czerwca 1986 r.

Prace na powierzchni prowadzono z zastosowaniem potężnych dźwigów oraz pojazdów z długimi wysięgnikami (betoniarki). Starano się ograniczyć czynnik ludzki podczas kilku stadiów konstrukcji. Pierwszym z nich było wylanie betonu naokoło pozostałości po reaktorze tak, aby przygotować fundamenty pod sarkofag. Wstępne prace betoniarek widać na zdjęciu poniżej. Zwróćcie uwagę, jak blisko musiały podjechać i jak bardzo narażeni na promieniowanie byli ich kierowcy. Jest to obszar bezpośrednio przylegający do reaktora. Elewacja widoczna po prawej stronie znalazła się pod sarkofagiem.

Następnie wzniesiono zbrojone, betonowe ściany wokół uszkodzonego reaktora. Ze względu na skalę zniszczeń konstrukcja ma charakter kaskadowy, co widoczne jest na zdjęciu poniżej, gdzie w ten sposób zakryto halę turbin.
Po skonstruowaniu systemu przyporowego (także widocznego na zdjęciu w formie dłuższych i krótszych pionowych, pochyłych wsporników będących częścią ściany) zamontowano zadaszenie oraz urządzenia wentylacyjne.







Warto wspomnieć, że zarzuty o pozostawienie sporych dziur w sarkofagu są tylko częściowo słuszne. Konstrukcja ma około 60 otworów obserwacyjnych, które służą także jako konieczna wentylacja. Na unikalnym zdjęciu poniżej
(wnętrze sarkofagu) widoczne jest światło, które przez nie wpada.

Film przedstawia z kolei wyprawę szaleńców do środka konstrukcji. W 1:17 widać grafitowe osłony prętów uranowych. Tylko ktoś niespełna rozumu mógł podejść tak blisko. Pojedynczy fragment może emitować promieniowanie o sile 1000 R,
co oznacza zgon po godzinie przebywania w pobliżu. Zamontowany system spryskiwaczy dba o utrzymanie pyłu w ryzach, co jednak wyraźnie nie wystarcza.



W sumie wylano około 400 000 m3 betonu i wykorzystano 7300 ton stali. Te dość imponujące liczby nie robią jednak wrażenia, gdy popatrzy się na obecny stan budowli. Fundamenty kruszeją, ściany mają coraz więcej nieplanowanych otworów, a wady konstrukcyjne zaczynają zagrażać budowli.

Pierwszym i naczelnym zmartwieniem są dwie potężne belki, które podtrzymują dach sarkofagu. Spoczywają one na elementach starej konstrukcji (między innymi zachodnia część widoczna w głębi na zdjęciu poniżej), które powoli kruszeją
i mogą nie utrzymać góry sarkofagu.

Widoczna na kolejnym zdjęciu instalacja z żółtymi elementami została wzniesiona kilka lat temu w celu stabilizacji sarkofagu. Jest to DSSS (Designed Stabilisation Steel Structure). Wsporniki przechodzą przez jedną ze ścian i podtrzymują strukturę także od środka. Dzięki temu udało się nieco odciążyć wspomniane wyżej wsporniki belek o całe 400 ton.

Innym zmartwieniem jest pokrywa UBS leżąca bezpośrednio na reaktorze (to ten przekrzywiony, “włochaty” element na zdjęciu przekroju elektrowni poniżej). W tej chwili jest on podtrzymywany tylko przez gruz, więc ryzyko jego zawalenia się do środka reaktora jest bardzo duże. Po wypadku płyta ta nazywana jest przez pracowników “Eleną”. Te sterczące włosy to obecnie “włosy Eleny”, czyli powyginane pręty paliwowe. To obecnie najbardziej niebezpieczny i newralgiczny element gruzowiska.



Z kolejnej części dowiecie się, w jaki sposób powstaje nowy sarkofag i jaką rolę będzie odgrywał w przyszłości.

Cytat:

Daję temat tu, gdyż zapaleńcy ciekawostek o Czarnobylu jak i zwykli ciekawscy częściej przeglądają "Główną" niż "Dokumentalne". Także celowy błąd z mojej strony dla dobra innych. Pozdrawiam.



Zapożyczone z gadzetomania.pl

Koreańscy piloci

BongMan2013-07-13, 11:48
Dziennikarka czyta nazwiska pilotów Boeinga, który rozbił się w San Francisco.

Katastrofa samolotu przy prędkości Mach 3

konto usunięte2013-07-06, 21:58
Podczas czwartej próby odpalenia drona D-21, 30 lipca 1966 roku, doszło do katastrofy. Bezzałogowy samolot uderzył w M-21, od którego odłączył się chwilę wcześniej. Załoga katapultowała się, lecz przezył tylko pilot, Bill Park. Oficer odpowiedzialny za odpalenie D-21, Ray Torick, utonął w morzu. Zdarzenie filmowała załoga drugiego M-21.

katastroda od 2:50



M-21 (werska A-12, poprzednika słynnego SR-71 Blackbird) z bezzałogowym statkiem D-21.




Do kolejnych prób z dronem używano B-52


Bill Park, pilot Lockheed A-12, 21 grudnia 1966 roku, pokonał 10,198 mil nonstop w 6 godzin.

Dźwig

swieca2013-07-03, 13:14
Się zepsuł

Katastrofa na pokazach w Finowfurt (Niemcy)

konto usunięte2013-07-01, 16:57
Według opisu przestał pracować silnik pilot zginął na miejscu.

Akcja od 0:44

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem