
Belgijskie ZOMO użyło armatek wodnych i spałowało w niedzielę członków organizacji anty-imigranckich, którzy manifestowali na Placu Giełdy w Brukseli przeciwko zamachom terrorystycznym dżihadystów. Doszło do zamieszek. Nie wykluczone, że burdy zostały sprowokowane, bowiem prawicowych demonstrantów zaatakowali pałkami policjanci w cywilu. W ślad za nimi wkroczyły do akcji oddziały specjalne oraz armatki wodne. Tak są tłamszone odruchy samoobrony u tej części społeczeństwa, której mózgi nie zostały sprane przez lewackie media.
Słowackie służby 24 lutego przeprowadziły ćwiczenia przy ochronie granic z udziałem specjalnej mobilnej bariery, która ma być stosowana przeciwko napływowi imigrantów.
Dwóch młodych Pakistańczyków chciało powiesić się na drzewie na Placu Victorii w centrum Aten. Szokujące zdjęcia migrantów obiegły media.
W porę odcięto sznury, mężczyźni przeżyli. Jeden z nich stracił przytomność. Obaj są w szpitalu.
Prawdopodobnie chcieli w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec faktu, że udaremniono im dalszą podróż, na północ Europy - mówi policjant.
Grecja nadal stanowi główną bramę dla migrantów do północnej części Europy - zwłaszcza do Niemiec lub krajów skandynawskich. Przypomnijmy, że kilka dni temu tysiące osób utknęło na grecko-macedońskiej. Większość nie miała odpowiednich dokumentów umożliwiających podróż. Wpuszczani byli tylko Irakijczycy i Syryjczycy.
Od piątku zaś limit wpuszczanych osób obowiązuje w Austrii - do 80 ubiegających się o azyl dziennie i do 3 200 udających się dalej tranzytem. Nie wykluczono wprowadzenia kolejnych obostrzeń.