#eksploracja

Fotorelacja z opuszczonego pałacu gdzieś w województwie zachodniopomorskim.

***

Tik.

Godzina piętnasta, minut nie wiadomo ile. Promienie słońca spływają na ziemię w marcowym błękicie, ogrzewając zieleniące się źdźbła trawy, ośmielając domknięte pąki drzew i kwiatów, budząc cały świat do życia. Jest na tyle ciepło, by móc ruszyć się…

Tak.

…z domu. Siedzę przed komputerem. Za mną – kilometry pokonane kółkiem myszki. Przede mną – organizacyjny brak natchnienia. Popijam odrdzewiacz, potocznie zwany napojem gazowanym, gapiąc się beznamiętnie w wizualizacje cyfrowej rzeczywistości.

Tik.

Czas. Czas ucieka nieubłaganie. Spędzić taki dzień na gniciu w domu to jakby nie żyć, nie oddychać. Zerkam na zegarek – wciąż piętnasta, minut nieco więcej niż przed chwilą.

Tak.

Olśnienie/wizja/zastrzyk motywacji – niepotrzebne skreślić. Gdy zbłąkane myśli wkradają się do głowy, warto przyjrzeć im się bliżej. W tym wypadku warto było je również zrealizować.

Dane: pałac, osiemdziesiąt kilometrów, opary paliwa w baku.
Szukane: portfel.
Wynik: ruszamy!



Na końcu drogi, na skraju wioski, na krańcach świata, stoi nieduży dwór. Prowadząca do niego trasa, z początku wygodna i dająca pole do popisu koniom mechanicznym, ulega degradacji wprost proporcjonalnie do malejącej odległości. Dwa pasy ruchu zmieniają się w jeden, asfalt pokrywają sporadyczne dziury, później dziury sporadycznie pokrywa asfalt. Gdy dojeżdża się na miejsce, dalej nie ma już nic. Dosłownie – tutaj kończy się droga.

Można już tylko zawrócić, lub…

– Dzień dobry! Państwo są właścicielami tego pałacu?

…zignorować zakaz wstępu i przejść przez główną bramę.



Okazało się, że obecni właściciele mieszkają w zaadaptowanej części jednego z dwóch budyneczków, które prawdopodobnie pełniły funkcję obór. Gdy ja ochoczo przystąpiłem do rozkładania statywu, przeświadczony o tym, że uda mi się zwiedzić teren nie rzucając się komukolwiek w oczy, oni popijali kawę na podjeździe. Na szczęście okazało się, że to bardzo mili ludzie. Nie musiałem testować ich charakterów, szeleszcząc banknotem dziesięciozłotowym i sugerując wpuszczenie mnie na obiekt. Wystarczyła odrobina uprzejmości.

Właścicielka wyglądała na osobę, dla której pałac przedstawiał większą wartość, niż sam ciąg cyfr przy wycenie majątku. Ja sprzedałem jej kilka ciekawostek o zachodniopomorskich dworach, ona uchyliła mi rąbka tajemnicy na temat historii tego miejsca. Okazało się, że w przeszłości należał on do właściciela pobliskiej fabryki maszyn rolniczych, najprawdopodobniej pługów (nie jestem pewny, czy dobrze zapamiętałem). Z biegiem lat „imperium” podupadło, włości zostały wyprzedane i przechodziły z rąk do rąk, aż wreszcie, pod koniec ubiegłego wieku (jakżeby inaczej) pałac zaczął popadać w ruinę.



Po krótkiej pogawędce dostałem zgodę na rozejrzenie się po podwórzu. Pałac nie jest duży, rozmiarami przypomina bardziej willę. Zbudowany na planie modyfikowanego prostokąta, z fundamentami z kamienia i ceglanymi ścianami, wygląda dość skromnie. Jednak gdy podejdzie się nieco bliżej, od razu rzucają się w oczy mnogość detali i rzeźbiarski kunszt budowniczych. Zdobienia znajdują się między innymi na drzwiach, framugach okiennych czy balustradach. I choć budynek można by obejść dookoła w minutę, to zwracając uwagę na wszystkie szczegóły konstrukcyjne, przechadzka wydłuża się znacząco.



Choć frontowe wejścia sprawiają wrażenie niedostępnych, a solidność żelaznych łańcuchów i zbitych desek wyraźnie do potwierdza, to „ukrytych” przejść mógłbym naliczyć kilka. Pominąwszy okienka piwniczne, przez które z łatwością dałoby się przecisnąć kosztem odrobiny kurzu i tynku na ubraniach, wystarczy zajrzeć we wnęki w murze, by w sposób wygodny i wcale nie męczący znaleźć się w środku. Wprawdzie nie uzyskałem na to otwartej zgody, lecz szczęśliwym zbiegiem okoliczności właściciele pojechali do miasta, o czym raczyli mnie zresztą poinformować, przedłużając jednocześnie moją wizę turystyczną.

A gdy kota nie ma, myszy harcują!




Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy po wejściu do piwnic, był niespotykany porządek. I nie mam tu na myśli stanu technicznego, bo ten z oczywistych przyczyn nie mógłby być dobry po tylu latach zaniedbania. Chodzi o brak śmieci, wynikający z lokalizacji pałacu oraz faktu, że nie figuruje on w żadnych zbiorach opuszczonych miejsc. Podłogę pokrywają cegły, zaspy z tynków, kawałki drewna i metalu. Nie butelki po piwie, nie paczki po papierosach albo chipsach, nie zużyte chusteczki. To dodało temu miejscu „dziewiczego” klimatu i pozwoliło lepiej wczuć się w odkrywanie wszystkich zakamarków.

I choć piwnice nie skrywały w sobie żadnych niesamowitości, to sytuacja na wyższych kondygnacjach miała się już nieco inaczej.




Tam nadal panował ład wolny od cywilizacyjnych śmieci. Nie zachowało się zbyt wiele mebli, a podłogi i stropy uginały się pod własnym ciężarem. Mimo to nietrudno było wyobrazić sobie, jak prezentowały się te wnętrza w czasach świetności.

W najlepszym stanie były liczne drewniane drzwi oraz masywne schody w centralnej części budynku. Ściany – standardowo – pokryte łuszczącą się farbą, która nie wytraciła jeszcze w całości swoich kolorów. W jednym pomieszczeniu było niebieskawo, w innym żółtawo. Ostał się również piec kaflowy.

U podnóża schodów zalegał dywan z liści skropionych jesiennymi odcieniami brązu i czerwieni. Lepszego zaproszenia do wejścia na górę nie mógłbym sobie wymarzyć.




Pałac, wliczając piwnicę i rozbudowane poddasze, posiada pięć kondygnacji. Ponadto na trzeciej znajdują się wejścia prowadzące na liczne tarasy, z których mógłby rozciągać się naprawdę ładny widok, gdyby cała wieś, a nie tylko sam folwark, stanęła w czasie. Możliwe, że lepszą perspektywę oferowała pałacowa wieżyczka, jednak spiralne schody z drewna, które do niej prowadzą, były w zbyt opłakanym stanie, by podejmować próbę wspinaczki.




Po tej wycieczce czułem dużą satysfakcję. Województwo zachodniopomorskie raczej nie słynie z dworów i pierwszy raz miałem okazję zwiedzać coś, co bezapelacyjnie wpisywało się w tę definicję. I choć „pałac pod lwią strażą” ginie w cieniu atrakcyjniejszych obiektów, które można znaleźć na Dolnym śląsku czy w Wielkopolsce, to uroku odmówić mu nie sposób. Nie podaję jego lokalizacji, mając na uwadze wspomniany ład i spokój właścicieli, którzy mieszkają tuż obok.

Swoją drogą… zamierzają wystawić go na sprzedaż. Jacyś chętni?
____________________________________________

Po więcej fotorelacji z opuszczonych miejsc zapraszam na moją stronę oraz facebook'a

Ruski asasyn zdobywa Wiedeń

jamniczek2016-11-05, 23:02
Kolejna produkcja kozaków z on the roofs!
Zaledwie 100 metrów nad ziemią, więc jak na nich to "słabo", co nie zmienia faktu, że ręce się pocą od samego patrzenia

#3 Duchy Czasu - Podziemne Centrum Dowodzenia

Konto usunięte • 2016-09-07, 20:05
Po raz kolejny wracamy z kamerą w okolice Poznania. Ukryty głęboko w lesie budynek, który z zewnątrz wygląda co najmniej niepozornie w rzeczywistości skrywa w sobie olbrzymi schron wchodzący w skład 77. dywizjonu Obrony Powietrznej w Złotkowie…

Duchy Czasu - Trzy rotundy

Konto usunięte • 2016-08-24, 20:49
Aby dotrzeć do tego miejsca pokonaliśmy prawie 400 kilometrów. Już na samym początku nie było łatwo. Zaledwie kilka kilometrów od wjechania na autostradę A2 stanęliśmy w korku… Na dwie godziny. Docelowy dojazd w okolicy północy przedłużył się do 2:30 nad ranem, jednak mimo wszystko cel został przez nas osiągnięty.

Kompleks budynków, który powstał w okolicach lat sześćdziesiątych. Trzy rotundy, połączone przeszklonymi korytarzami, podzielone są na sto dwadzieścia pokoi, a każdy z nich ma swoją łazienkę oraz kuchnię. Na terenie ośrodka znajduje się także duża, całkiem nieźle wyposażona jeszcze kuchnia ze stołówką, plac zabaw z huśtawkami, pełnowymiarowe boisko do koszykówki, piłki nożnej oraz kort tenisowy. Parkingi mogły pomieścić nawet do stu pięćdziesięciu aut, a cały teren do tej pory jest ogrodzony.

Największym atutem tego miejsca jest jego wyposażenie. Na każdym kroku możemy zobaczyć to, co służyło kiedyś turystom i właścicielom ośrodka. Niesamowita eksploracja i pierwszy zarejestrowany przez nas Duch Czasu! Zobaczcie co uchwyciła nasza kamera!

Tajna broń Hitlera

Konto usunięte • 2016-06-18, 19:08
Te tereny nagraliśmy dla Was jako pierwsi na YT. W tle historia tajemniczej Czeskiej Linii Maginota i pogłoski o testach słynnego Wunderwaffe.



Jeśli szukacie dokumentów na temat Wunderwaffe to odsyłam do filmów Wołoszańskiego (który z tego co wiem, tego rejonu niestety nie zwiedził).

Nasz przygodowy materiał to tylko relacja z opuszczonych i zapomnianych terenów + domysły i spekulacje.

Samotna podróż do dzikiej części Alp

Konto usunięte • 2016-05-30, 16:23
Lawiny skalne, dzikie zwierzaki i zapomniane pasmo Alp.

Szczerze podziwiam Lesa Strouda za bycie ekipą filmową dla samego siebie, na pełny etat. Podczas dwóch dni w Alpach ta rola doszczętnie mnie wypompowała. Co innego kiedy w 100% skupiasz się na eksploracji i wspinaczce, a co innego kiedy musisz to wszystko filmować i to w taki sposób, żeby kamery łapały odpowiedni kadr i nie latały na wszystkie strony. Nie przedłużając, zapraszam na wyprawę w dzikie ostępy Słowenii.

Standardowo to nie dokument, tylko materiał przygodowy. Dodałem więcej ujęć z ryja, dzięki czemu podczas akcji możecie widzieć dokładnie to co ja.

DAG Krzystkowice - szósty, niedostępny silos

Konto usunięte • 2016-05-09, 18:06
Silosy skryte w Krzystkowickim lesie zna wiele osób... Nas od dłuższego czasu interesował ten niedostępny czyli szósty. Przechowywano w nim olej napędowy, a dostęp w chwili obecnej wymaga użycia technik linowych... Jeżeli interesuje Cię to, co zobaczyliśmy na dole, to zapraszamy!

Kopalnia z niespodzianką

Konto usunięte • 2016-04-02, 23:47
Jest pewien koleś w Ameryce który na swoim kanale Youtube pokazuje eksplorację opuszczonych kopalni.

Pewnego razu wybrał się do Horton Mine w Nevadzie, lecz eksploracja nie trwała długo ... ( akcja od 2:30)



Rok później spróbował ponownie (akcja od 7:30,ale warto zobaczyć całość), zaczęło się robić ciekawie, słuchajcie uważnie. Koleś był tam na sto procent sam



Nie wydaje się to być fejk, bo jego kanał to nie jakieś historyjki o duchach, ale tematyczne filmiki o kopalniach i to jedyne tego typu zdarzenie.
Ja bym się obsrał i już nigdy nie wszedł do żadnej kopalni .
Angielski mile widziany, ale bez też da radę

Sztolnia Złotych Wołów - Podziemna Polska - Na luzie...

Konto usunięte • 2016-03-21, 22:51
Nasze filmy to nie tylko dopracowane kadry i historyczne fakty... Czasem eksplorujemy na luzie, dla własnej zabawy. Ten film jest idealnym tego przykładem. Krótka forma na stałe zagości na naszym kanale, mamy nadzieję, że przypadnie Wam do gustu! Brudno, trudno i czasem kur*a się wyrwie... Taka karma! Enjoy!


Subskrybuj: youtube.com/user/sietra
Wejdź na FB: facebook.com/sietra.urbex

Po raz kolejny, wspólnie z Leonem:
youtube.com/user/PREDATORAF
weszliśmy do podziemi

Tym razem eksplorujemy opuszczoną kopalnię węgla w Okrzeszynie.
W środku można natknąć się na pozostałości obudowy kopalnianej. Niestety, jej stan jest tragiczny. Kopalnia składa się z kilku poziomów, nam udało się wejść na trzy. Wejście na dolny poziom zostało zalane, natomiast wstępu na wyższe kondygnacje broni zawał i nieprzemierzony chodnik. Na samym spągu leży pełno odspojonych głazów i resztek obudowy. Spora część korytarzy jest zalana, a do tego czuć wyraźny zapach siarkowodoru.
Jednak, to co jest najciekawsze, to historia Kopalni. Nie jest ona do końca znana. Szczątkowe informacje wskazują, że w latach 50-tych, przez krótki czas podjęto tu próbę wydobycia uranu dla Zakładów Przemysłowych R1 w Kowarach..

PS: W filmie widać, że nie mam na głowie hełmu. W połowie drogi zorientowałem się, że go zapomniałem. Niestety, eksploracja wypadła w niedzielę i wszystkie mijane sklepy budowlane były zamknięte.
Tak czy inaczej, nie zachęcam do wchodzenia w takie miejsca bez odpowiedniego zabezpieczenia.

Sponsorem wyprawy jest firma Maripoll:
allegro.pl/listing/user/listin...

Muzyka:

Kevin MacLeod: Intermission - Tenebrous Brothers Carnival – na licencji Creative Commons Attribution (https://creativecommons.org/licenses/...)
Źródło: incompetech.com/music/royalty-...
Wykonawca: incompetech.com/

Kevin MacLeod: Long Note Four – na licencji Creative Commons Attribution (https://creativecommons.org/licenses/...)
Źródło: incompetech.com/music/royalty-...
Wykonawca: incompetech.com/