#dentysta

Dentyści

mateusos2014-10-22, 7:38
Dentyści w końcu zidentyfikowali największy problem w zdrowiu jamy ustnej kobiet.

Odpowiadanie

U dentystki

Konto usunięte • 2014-09-05, 22:57
Przychodzi facet do dentystki, caly blady siada na fotelu, ledwo zyje
Dentystka patrzy w jego karte i po chwili zastanowienia mowi:
- Jan Gadomski....
- Tak, zgadza sie
- Czy pan nie chodzil przypadkiem do 50. podstawowki na Lisciastej?
-Tak,zgadza sie Facet juz lekko rozluzniony rozmową

Dentystka nachyla sie nad nim z wiertłem

- A pamietasz Janku, jak w szkole ciągnąłes mnie za warkoczyki..?

Banan w gardle

Konto usunięte • 2014-05-16, 13:22
Scena z serialu Louie.


se01ep10

Dentyści

Konto usunięte • 2014-04-28, 20:15
Spotyka się dwóch stomatologów.
- Zgadnij ile mam zębów?
- Trzydzieści trzy.
- A w której ręce?

Taka sytuacja

Trzyzet2014-03-07, 21:49
Wchodzi sobie żona po ciężkim dniu pracy do domu i spotyka ją niecodzienny widok - zastaje męża w salonie, który wkłada sobie pęto kiełbasy w dupę na kanapie:

Żona - Kochanie, co robisz!?
Mąż na to odpowiada - dentysta kazał mi jeść drugą stroną

Po tagach nie znalazłem.

Paradoks i dentysta.

Konto usunięte • 2013-12-22, 23:15
Silny Stach lubił swej Zuzi czasem przyp🤬olić, a że ręce miał delikatne, brał w nie co popadło. A pewnego razu stało się tak, że oboje na urlop wyjechali. I w autokarze przerażona Zuzia mówi do Stacha, że zapomniała spakować mu skórzanego pasa do garnituru. Na co Stach popadł w zadumę i rzekł filozoficznie:
- No i mamy Paradoks... Nie ma pasa, to jest wp🤬l. Ale jak nie ma pasa, to nie ma wp🤬lu.
Oboje ryknęli śmiechem i śmiali się tak beztrosko do czasu, kiedy Stach nie dojrzał młotka do ewakuacji.

Byłem ostatnio u dentysty, by wyrwać ząb. Dla rozładowania nerwowej atmosfery opowiedziałem jeden z moich ulubionych dowcipów. Kawał był tak przedni, że nie wiedziałem, czy słony smak na języku miałem przez jego czy moje łzy.

Jakub u dentysty

~CrazyEdek2013-11-29, 10:46
...chce dupę i cycki

Dziadzio w burdelu

BongMan2013-11-06, 20:29
Przychodzi dziadzio do burdelu. Wchodzi do, bo ja wiem, wybieralni, a tam na jego widok podrywa się jedna ze zgromadzonych dziewcząt i, łagodnie kołysząc biodrami, podpływa do potencjalnego klienta. Z jej ust, niczym tchnienie jaśminowego odświeżacza do powietrza, wydobywa się pytanie:
- Numerek?
Na to dziadzio:
- O żesz ty! Do dentysty - numerek, do kardiologa - numerek, ale żeby do k🤬y, to już przesada!!!