Przychodzi facet do dentystki, caly blady siada na fotelu, ledwo zyje
Dentystka patrzy w jego karte i po chwili zastanowienia mowi:
- Jan Gadomski....
- Tak, zgadza sie
- Czy pan nie chodzil przypadkiem do 50. podstawowki na Lisciastej?
-Tak,zgadza sie Facet juz lekko rozluzniony rozmową
Dentystka nachyla sie nad nim z wiertłem
- A pamietasz Janku, jak w szkole ciągnąłes mnie za warkoczyki..?
Wchodzi sobie żona po ciężkim dniu pracy do domu i spotyka ją niecodzienny widok - zastaje męża w salonie, który wkłada sobie pęto kiełbasy w dupę na kanapie:
Żona - Kochanie, co robisz!?
Mąż na to odpowiada - dentysta kazał mi jeść drugą stroną
Silny Stach lubił swej Zuzi czasem przyp🤬olić, a że ręce miał delikatne, brał w nie co popadło. A pewnego razu stało się tak, że oboje na urlop wyjechali. I w autokarze przerażona Zuzia mówi do Stacha, że zapomniała spakować mu skórzanego pasa do garnituru. Na co Stach popadł w zadumę i rzekł filozoficznie:
- No i mamy Paradoks... Nie ma pasa, to jest wp🤬l. Ale jak nie ma pasa, to nie ma wp🤬lu.
Oboje ryknęli śmiechem i śmiali się tak beztrosko do czasu, kiedy Stach nie dojrzał młotka do ewakuacji.
Byłem ostatnio u dentysty, by wyrwać ząb. Dla rozładowania nerwowej atmosfery opowiedziałem jeden z moich ulubionych dowcipów. Kawał był tak przedni, że nie wiedziałem, czy słony smak na języku miałem przez jego czy moje łzy.
Przychodzi dziadzio do burdelu. Wchodzi do, bo ja wiem, wybieralni, a tam na jego widok podrywa się jedna ze zgromadzonych dziewcząt i, łagodnie kołysząc biodrami, podpływa do potencjalnego klienta. Z jej ust, niczym tchnienie jaśminowego odświeżacza do powietrza, wydobywa się pytanie:
- Numerek?
Na to dziadzio:
- O żesz ty! Do dentysty - numerek, do kardiologa - numerek, ale żeby do k🤬y, to już przesada!!!