#człowiek

Człowiek vs. kot

wudun2013-11-01, 22:40
Trafiłem dzisiaj na taki tekst:
Cytat:

W odróżnieniu od ludzi...
Koty liżą dupy wyłącznie sobie!



I coś w tym jest.

Człowiek Sk🤬iel

crossdressphyxia2013-11-01, 0:25
Sytuacja z dzisiaj wieczora, me apogeum wk🤬ienia sięgnęło zenitu.

Wyjechałem z domu po browara na wieczór, bo jutro święto to se łyknę jak mam wolne. Darłem skuterem(wiem, prawdziwy facet jeździ hayabusą, harleyem lub najlepiej czołgiem, a jakby poruszał się do pracy mechem z kosmicznych wojen, to już szczyt męskości.)
Jadąc drogą dojazdową do kilku domów spostrzegłem na samym środku drogi gminnej zaparkowanego dostawczaka nieopodal domu uciech wszelakich czyli tzw żulerni. No k🤬a, żebym miał miejsce to ok, ale jest tak ciasno, że nawet te dwa małe kułecka od skutera na drodze nie miały prawa bytu. Potrąbiłem....Cisza...Nic, drę rowem trawa pryska limfa sika w końcu 250 koni robi swoje. Obróciłem do sklepu, wracam, sk🤬ysyn dalej stoi na środku rozesrany jak stara k🤬a. To już za wiele. Trąbię, po czym wychyla się zza drzwi owego domku ryj naj🤬y inteligencją nieskażony i pyta:
-Co?
Wywiązuje się dialog:
Przestawi Pan samochód?
-A przewieźć Cię?
-A przestawi Pan samochód?
-A przewieźć Cię k🤬a?
-A przestawi Pan k🤬a ten samochód?
-A przewieźć Cię k🤬a?
Stwierdziłem, że mogę tak srać jeszcze pół nocy, ale pragnę łyka piwa, odpuszczę.
Wtem wypada z domu kierowca, czy c🤬j wie kto i pragnie z całego serca samochód przestawić. Niestety biedny inteligent zapomniał, że do odpalenia pojazdu spalinowego służącego do przewozu osób bądź towarów wszelakich z reguły potrzebne są kluczyki, więc drze mordę, żeby mu kluczyki przynieść.Ja ucieszony, że samochód ze środka drogi usuną w końcu znów objechałem rowem, gdyż więcej marznąć nie chciałem, a i miałem ochotę owej sąsiadce przekopać trawnik na nasypie w rowie, co też uczyniłem. (wiem ,skuterem się nie da, ale 80ccm w miarę daje radę poniszczyć jej piękny kawałek rowu) Wchodząc do domu stwierdziłem, że jednak będę konfidentem, i zadzwonię na policję, niech sk🤬ysyna choć pouczą. Niestety ten zdążył przestawić brykę na swój ogród i po ich przyjeździe nie mogli nic zrobić, bo już jest na swej posesji, wydarzenie się zakończyło, etc czyli c🤬j w dupę...Czyli mogę sobie zastawić nawet k🤬a krajową czwórkę rowerem, j🤬 wszystkich naokoło od kurew i zatamować w c🤬j ruch a 5 minut przed przyjazdem policji zjechać na bok i jest cacy....


PS. Errata dla hejterów:

-Tak, mam prawo jazdy, ale jeżdżę skuterem póki mogę bo jest w c🤬j taniej
-Nie, Nie chciałem kolesiowi naj🤬, bo to ruletka, naj🤬y albo wyjmie nóż czy innego c🤬ja,albo ja go pacnę a on wtedy zadzwoni po policję, że go biją i mam przej🤬e.
-Nie,nie jestem konfidentem, bo wiem, że sk🤬ysyn jeździ naj🤬y całe życie i w końcu albo zabije siebie (oby) albo kogoś innego.

I to by było na tyle, ot nic nadzwyczajnego, zwykła życiowa sytuacja z c🤬jowym finałem który jest mam nadzieję wart kilku refleksji.

Człowiek Sowa

C................r • 2013-10-12, 19:42
Martin Joe Laurello urodził się w Norymberdze (Niemcy) w 1886 roku. Na świecie znany był jako "Człowiek-sowa" albo "Człowiek z obracającą się głową", po tym, jak zademonstrował możliwość obrócenia swojej głowy o 180 stopni.
Urodził się ze skrzywieniem kręgosłupa i to właśnie dzięki temu mógł aż tak odwracać głowę. Kiedy mężczyzna przekręcał głowę, jego kręgosłup przybierał kształt znaku zapytania.
Warto zauważyć, że gdy to robił, mógł pić, ale nie mógł oddychać.

na filmiku człowiek sowa i giętki człowiek

CS na zakupach

f................h • 2013-09-20, 23:34
Człowiek sk🤬iel propaguje wartości bliskie temu portalowi. Miłość do tęczowych bojowników, czarnych braci oraz szacunek do kobiet.

Człowiek połknięty przez wieloryba...żyje ;o

E................n • 2013-08-17, 17:21

Do jednej z niezwykle intrygujących historii należy wypadek pewnego człowieka, który został połknięty przez wieloryba i przeżył. Archiwa Administracji Brytyjskiej dostarczają niezbitych dowodów prawdziwości tego zdarzenia.

W lutym 1891r. James Bartley brytyjski marynarz wyruszył na pokładzie wielorybnika „Gwiazda Wschodu” na wschód od Wysp Falklandzkich na południowym Atlantyku. Podczas polowania na kaszalota doszło do wypadku. Śmiertelnie zraniony harpunem wieloryb, w ostatnich chwilach swojego życia zanurzył się pod wodą. Żaden z wielorybników nie wiedział, w którym miejscu wynurzy się zwierze przez co doszło do katastrofy, gdyż kaszalot wychodząc na powierzchnię wody rozłupał łódź na pół po czym w agonii zatopił się w głębinach oceanu. Po wyłowieniu załogi wielorybników, która brała udział w tej ryzykownej akcji zauważono, że brakuje dwóch ludzi m.in. Jamesa Bartley’a.

Jeszcze tego samego feralnego dnia ciało martwego wieloryba wypłynęło na powierzchnię. Załoga, która go odnalazła przymocowała go liną do statku. Ćwiartując zwierzę wycięto wątrobę i żołądek, w którego środku coś się ruszało. Kapitan statku wezwał lekarza okrętowego by zajął się tym. Po przeprowadzeniu cięcia na tajemniczym kawałku ciała ku zdziwieniu wszystkich pojawiła się stopa ludzka, a potem całe ciało, następnie wyciągnięto jednego z zaginionych marynarzy, którym był James Bartley. Po tym szoku dochodził prawie miesiąc do siebie i w tedy dopiero mógł opowiedzieć co mu się przytrafiło. Pamiętał jak był pochłaniany przez paszczę wieloryba, jak czuł ból gdy przemieszczał się przez jamę gębową, na końcu czuł jak ześlizgiwał się w dół przełykiem. Spędził w jego żołądku ponad 15 godzin co przyczyniło się do utraty jego wszystkich włosów, jego skóra zbielała i pozostał prawie ślepy do końca swojego życia, które spędził potem jako łatacz starego obuwia. Po jego śmierci wypisano na jego nagrobku napis: „ James Bartley, 1870- 1909…współczesny Jonasz”.

Źródło: szokujacy-swiat.blogspot.com/