Lech Kaczyński odwiedza gospodarstwo rolne. Gdy znalazł się w chlewni, pośród stada dorodnych świń, towarzyszący grupie oficjeli fotoreporterzy natychmiast strzelają fotki. Na to Kaczyński:
- Tylko żeby mi tam nie było jakiegoś głupiego podpisu pod zdjęciem, typu "Kaczka i świnie, albo coś takiego!
- Ależ skąd panie prezydencie. Wszystko będzie cacy.
Nazajutrz ukazuje się gazeta ze zdjęciem Kaczyńskiego wśród świń i podpis "Lech Kaczyński (trzeci od lewej)".
Jeśli to autentyk, to idealny przykład jak się już ludziom w głowach p🤬li. Kończę studia, chudnę do 60 kg, żeby moc się wczołgać do chlewa i idę pobierać gnojówkę. Jeśli oczywiści spodoba się mój list motywacyjny w którym opiszę, jak to całe życie marzyłem o pracowaniu w gnoju.
Chcę warna.