📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 1:41
🔥 A masz! - teraz popularne

#basen

Olimpiada inaczej

Fakerę2014-02-16, 10:29
Na wesoło

Skok przez basen

~LegendarnyZiom2014-01-13, 15:44
Uda się, czy nie?

Kilka własnych

BongMan2014-01-12, 13:19
Kilka historii z życia. Mają po kilka lat, wrzucałem je wcześniej na Joemonster. Jak teraz czytam, to sam twierdzę, że niektóre suche w c🤬j.

Znawca
Obok mojego bloku kiedyś kopali głębokie rowy, by dostać się do jakichś rur z gazem i coś wymienić. Rowy te były dobrym miejscem na zabawy dla mnie i kumpli, gdyż mieliśmy wtedy od 10 do 14 lat. Bawiliśmy się w komandosów, nasza "misja" polegała na wejściu do rowu w jednym miejscu, podłożenie "ładunku wybuchowego" i wyjściu w innym miejscu. Po podłożeniu "ładunku" pozostało nam wyjść, wspiąłem się po prawie pionowej ścianie i gdy już wychodziłem jeden z kumpli krzyknął - Granat! - po czym rzucił we mnie bryłką ziemi. Spadłem na dno rowu, gruchnąłem plecami o glebę i zacząłem się dusić. Kumple przerażeni, w końcu się pozbierałem. Na pytanie co się stało że się dusiłem, odpowiedziałem, iż siła upadku zadziałała na oskrzela i nie mogłem złapać oddechu.
- Ale ty głupi jesteś, oskrzela to ma ryba - skomentował jeden z kumpli.

Ładowanie baterii

Miałem kiedyś ruską gierkę z Wilkiem i Zającem, chodziła ona na baterie, takie małe i okrągłe. Grałem w nią zbyt często i baterie się wyczerpały. Wiedziałem że można lekko podładować baterię gdy się ją podgrzeje. Trzymanie baterii na kaloryferze było zbyt czasochłonne, a ja byłem zbyt niecierpliwy. Odpaliłem więc gaz, baterię wziąłem w kleszcze i podgrzewam. Podgrzewam, podgrzewam a tu nagle BUM. Padłem na ziemię, nie wiem co się dzieje. Matka wbiega do kuchni przerażona, pyta - Co tu się stało? - a ja jej na to - Baterię ładowałem.

Pokemony

W czasach kiedy był szał na Pokemony, gdy zebrało się kilka(naście) etykiet z butelek pewnych napojów gazowanych, można je wymienić w sklepie na pokeball. Pewnego razu kupiłem dwulitrowy napój, w kuchni odcinałem etykietę za pomocą żyletki. W pewnym momencie musiałem za mocno przycisnąć narzędzie do butelki, gdyż ta eksplodowała a na domiar złego była wcześnie mocno wstrząśnięta. Dwa litry napoju o smaku i kolorze pomarańczowym zafundowało nowy wystrój ścian na kilka miesięcy, potem została położona boazeria.

Niechcący się dopowiedziało

Wracam autem z uczelni i przy okazji podwożę kumpla. Przejeżdżamy osiedle, a tam pijany pan w podeszłym wieku idzie środkiem ulicy. Powiedziałem właściwie sam do siebie, żeby zszedł na chodnik po czym go wyminąłem. Kumpel wtedy wybuchnął śmiechem. Czy ja powiedziałem coś śmiesznego? - zastanawiałem się. Kolega mi potem wyjaśnił. Akurat leciało nagranie Vavamuffin - Jah jest prezydentem. Akurat skończył się refren, który leci:
"Jah jest prezydentem
Jah jest kierownikiem
JahJah jest trenerem
ja jestem jego zawodnikiem",
i wtedy ja mówię:
"Dziadzia, kurde, idźże chodnikiem."

Walenie konia
Dzieciństwo. W bloku miałem wielu starszych kolegów. Kiedyś wszyscy śmialiśmy się z jednego z nich, który podobno "walił konia" w zbudowanym przez nas domku na drzewie. Również się śmiałem, choć nie mogłem zrozumieć skąd on wziął tego konia, jak zatargał go na drzewo no i dlaczego go bił...

Wielka ucieczka
Było nas pięciu. Ja i jeden kumpel mieliśmy po 10 lat, trzej pozostali kolejno 11, 12 i 12. Któregoś dnia postanowiliśmy z kumplami z bloku powkurzać robotników budujących most w okolicy opuszczonych działek. Panowie szybko się zdenerwowali (któż by się nie zdenerwował, gdyby nasikano mu do taczki?) i ruszyli za nami w pogoń. Jeden z nich był nawet uzbrojony w łopatę. Uciekliśmy na wcześniej wspomniane działki i (o dziwo, gdyż znaliśmy te działki jak własną kieszeń) straciliśmy orientację w terenie. Ze wściekłymi budowlańcami na ogonie, przebiegliśmy przez krzaki jeżyn. Cali poharatani znaleźliśmy się w potrzasku: z przodu, z lewej i z prawej zardzewiała siatka, a z tyłu krzaki jeżyn i przedzierający się przez nie robotnicy. Nie wiedzieliśmy co robić, jednak gdy łopata rzucona przez któregoś z goniących nas panów śmignęła kilka centymetrów od głowy kumpla, wszyscy jednocześnie rzuciliśmy się na zardzewiałą siatkę. Nie wytrzymała naszego ciężaru i runęła, a my razem z nią. Na nasze nieszczęście, zaraz za nią rosły pokrzywy. Na moje nieszczęście, ostry drut rozciął mi dłoń. Budowlańcy odpuścili, a my znaleźliśmy drogę powrotną do naszej bazy.
Bilans: nogi poharatane na jeżynach, cali w bąblach od pokrzyw, rozcięta dłoń i strach przed zakażeniem, zgodnie z mitem dzieciństwa "Jak przetniesz się zardzewiałkiem to dostaniesz zakażenia".

Ratowniczki
Jesteśmy z kumplem na basenie, w Sosnowcu. Porządku pilnują cztery niezbyt urodziwe ratowniczki. Miały pełne ręce roboty. Pełno dzieciaków - skaczą, biegają, wrzucają się do wody, podtapiają się. Co chwilę któraś musiała lecieć ich uspokoić. Cały czas pełna kontrola. W końcu znalazły chwilę wytchnienia, wracają wszystkie cztery na stanowisko ratowników: Krzywe nogi, nadwaga, małe cycki, z twarzy też nieciekawe. Kumpel skwitował:
- Jakie miasto, taki słoneczny patrol.

Do hejtu... Gotowi... Start!

Nitro Circus 2013

~PowerBoBass2014-01-07, 20:18
Całkiem odjechana kompilacja

Ostatnio poznałam nowe oblicze historii. A mianowicie, Auschwitz było całkiem przyjaznym miejscem, gdzie był basen i burdele. Gdzie słuchano fantastycznej muzyki, na pewno jedząc przy tym pyszne lody. Bo czemu nie. Wcale nie mordowano tam ludzi. Bo... Był basen ! Basen. Maleńki basenik tuż koło podwójnej linii drutów. W basenie jest woda. Basenu w Auschwitz zażądała w 1944 roku firma ubezpieczeniowa Allianz, która ubezpieczała obóz koncentracyjny (i ściągała składki) od nieszczęśliwych wypadków. Zaczęły się bombardowania i ubezpieczyciel zażądał, aby zbudowano basen przeciwpożarowy. A jeśli już przeciwpożarowy, to obozowi prominenci przeforsowali, żeby można było w nim pływać. Zrobiono więc w tym maleńkim baseniku stanowiska do skoków i odbywały się tu zawody pływackie o miskę z zupy i o kromkę chleba, ewentualnie tak rekreacyjnie o prawo do życia. Co w zimie było wątpliwym szczęściem, bo po przepłynięciu basenu przy ujemnej temperaturze więzień miał gwarantowane zapalenie płuc.

A co z burdelami ? Tzw. Puff tu może posłużę się gotowcem. Wspomnieniami Zofii Bator-Stępień. Kiedyś ogłoszono, że poszukują chętnych do lekkiej pracy, ona się zgłosiła (...), nie wiedząc, co to jest. Przyjął ją lekarz esesman. (...) Kiedy ją zbadał, powiedział: czy ty wiesz, gdzie pójdziesz? Ona mówiła: nie, nie wiem, mówili, że do lekkiej pracy, gdzie będzie dużo chleba. Więc on jej mówił: słuchaj, ta praca będzie polegała na tym, że będziesz miała do czynienia z mężczyznami, a poza tym jest taka rzecz, że będziesz miała przeprowadzony zabieg, który pozbawi cię możliwości macierzyństwa. Zastanów się, bo istnieje szansa przeżycia obozu, jesteś młoda, zapragniesz być matką – a wtedy to będzie już zupełnie niemożliwe. Ona mówiła – a co tam matką, matką. Ja chcę chleba”„Nie (były) zmuszane, zgłaszały się ochotniczo (...). Oddawały się dobrowolnie. (...) Okłamywano je – mówiąc, że w zamian za to zostaną zwolnione, co jednak nigdy nie nastąpiło”. (SS-Unterscharführer Oswald Kaduk, odpowiedzialny za dom publiczny w KL Auschwitz I).

W obozie Auschwitz I (macierzystym) dom publiczny, w którym miało pracować ok. 20 kobiet, założono w sierpniu 1943 r. Mieścił się w bloku 24, na parterze znajdowała się kancelaria obozowa, zaraz na lewo od bramy głównej. W listopadzie tego samego roku stworzono kolejny, z personelem mniejszym o połowę, w obozie Auschwitz III (Monowitz). Ulokowany został w odrębnym, otoczonym siatką baraku. Najbardziej pracowitym i posłusznym przysługiwały warte 2 reichsmarki bony na wizytę w obozowym domu publicznym.

„Jeśli któryś z więźniów otrzymał w nagrodę bon do domu publicznego (...), to musiał się zgłosić, bo w przeciwnym razie szukano go, ściągano do bloku 24 (przy okazji mógł być pobity), aby odbył swoją powinność”. (Adam Jerzy Brandhuber).
W Auschwitz ludzie zatracili wiele swojej ludzkości. Ale chcica była ciągle. Kobiety były bardzo często gw🤬cone przez więźniów, którzy jakimś cudem wdarli się do burdelu


o, a tu miły pan SS-man będzie sypał cukierki. bo chyba nie cyklon b. przecież w Auschwitz nie mordowano ludzi.


o zapomniałabym o sprawie włosów. Tak, obcinali je żeby więźniarki i więźniowie byli szczęśliwsi, bo któż nie marzy o ocięciu WSZYSTKICH włosów tępym narzędziem ?

Podczas II wojny światowej w Kietrzu, niedaleko obozu Auschwitz-Birkenau, stała fabryka tekstylna Scheaffler, w której wykorzystywano pracę przymusowych robotników. fabryce produkowano ubrania z włosów zgładzonych w obozie więźniów. Strzyżenie włosów, obok obowiązkowej kąpieli, tatuowania numerów i rekwirowania nowoprzybyłym odzieży i przedmiotów osobistych było przeżyciem, któremu poddany był każdy więzień obozu. Co więcej, włosy obcinano również zamordowanym w komorach gazowych, o czym wspominają świadkowie, którym było dane przeżyć. „Obcięte włosy gromadzono prawdopodobnie w różnych miejscach. Jeden z byłych więźniów, który w czasie pobytu pracował w drużynie dekarzy widział ogromną ilość ludzkich włosów na strychu jednego z krematoriów w Birkenau. Włosy te zaścielały grubą warstwą na całym strychu krematoryjnym. Część włosów magazynowano także w budynku dawnej garbarni. Wspomniany budynek znajdował się w pobliżu obozu głównego /KL Auschwitz/ i podlegał administracji tegoż obozu. W dniu 7 marca 1945 r. w pomieszczeniach wspomnianego budynku Członkowie Nadzwyczajnej Radzieckiej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Auschwitz dokonali oględzin ludzkich włosów, znajdujących się tam częściowo luzem /bez opakowania/ oraz zapakowanych w papierowe worki. Na workach znajdowały się napisy określające miejsce pochodzenia /KL Au – Konzentrazionslager Auschwitz/ oraz wagę danego worka. W magazynie tym znajdowało się łącznie 7000 kg ludzkich włosów. W częściowo zachowanych aktach byłego KL Auschwitz brak jest dokumentów dotyczących przesyłania ludzkich włosów z KL Auschwitz do zakładów produkcyjnych. Ludzkie włosy idealnie nadawały się do wyrobu dywanów, włosianek,i oczywiście jako wkład do materacy. A pewien SS-man miał sobie garniturek z tkaniny wyprodukowanej z ludzkich włosów.

na koniec chciałabym na przyszłość polecić przewodnika po Auschwitz Sebastiana Reczka. Mówi o tym wszystkim z pasją, zna się na rzeczy. Najlepszy z wszystkich z którymi miałam przyjemność zwiedzać. W internetach natknęłam się na skargi, że basen nie jest pokazywany przez przewodników. Moja grupa poznała dokładnie historie tego basenu. Polecam wydać to 25 zł na przewodnika. Tak profilaktycznie, żeby nie pisać później farmazonów.

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem